W Pradze szykuje się zmiana władzy: oligarcha Andrej Babisz, który w atmosferze skandali korupcyjnych kierował krajem przez ostatnie cztery lata, przegrał wybory. Nieznacznie zwyciężyła centroprawicowa koalicja SPOLU, która jednak zapowiada wspólny rząd z ugrupowaniem Partii Piratów i samorządowców (trzecie miejsce), co da temu sojuszowi przewagę w parlamencie. Oba ugrupowania wezwały już prezydenta, aby powierzył misję tworzenia rządu pochodzącemu z Brna katolickiemu intelektualiście i profesorowi politologii Petrowi Fiali.
I tu zaczynają się problemy, bo prezydent Milosz Zeman w sobotę, kilka godzin po ogłoszeniu wyników wyborów, w ciężkim stanie trafił do szpitala. Oficjalnie nie wiadomo, co mu dolega, w mediach pojawiły się informacje o puchlinie wodnej, wywołanej marskością wątroby. O tym, że Zeman ma problemy z alkoholem, wiadomo (również nieoficjalnie) od lat.
Zeman spotkał się z Babiszem przed odjazdem do szpitala, po czym przegrany premier odwołał wcześniejsze zapowiedzi, że w razie porażki odchodzi z polityki. Wydaje się jednak, że uznał przegraną. To ważne, bo na Babiszu ciążą zarzuty o sprzeniewierzanie publicznych pieniędzy i wyłudzanie dotacji unijnych. Śledztwa w tej sprawie umorzono po tajemniczych manewrach wokół stanowiska ministra sprawiedliwości. Część komentatorów była wtedy przekonana, że Babisz nie dotrwa do wyborów, ale protesty zlikwidowała pandemia.
Można założyć, że Babisz – w obawie przed prawnymi konsekwencjami swoich dawnych „grzechów” – będzie przedłużał stan niepewności albo nawet spróbuje budować rząd. Zawsze mógł liczyć na wsparcie Zemana. Teraz z jednej strony prezydent jest wykluczony z gry, ale z drugiej konstytucja na wypadek niezdolności głowy państwa do pełnienia urzędu sporą część jego uprawnień przekazuje premierowi.