We wtorek, 28 września, czyli już po zamknięciu numeru POLITYKI, zakończyło się głosowanie w pierwszej turze prawyborów, które mają wyłonić wspólnego kandydata sześciu partii opozycyjnych na premiera w zaplanowanych na wiosnę 2022 r. wyborach parlamentarnych na Węgrzech. Procedura – wypróbowana wcześniej w wyborach lokalnych w Budapeszcie w 2019 r. – nie była skomplikowana: każdy Węgier, który ukończył 18 lat, mógł w ciągu 11 dni zagłosować przez internet lub osobiście w jednym z setek punktów w kraju nie tylko na swojego faworyta na szefa rządu, ale też na kandydata na posła. Bo po raz pierwszy we wszystkich 106 jednomandatowych okręgach opozycja wystawi wspólnych kandydatów. Do poniedziałku głos oddało ponad 500 tys. wyborców.
Jeśli nikt nie otrzymał ponad połowy głosów, troje kandydatów z najlepszym wynikiem przeszło do drugiej tury, która odbędzie się między 4 a 10 października. Za faworytów od początku uważa się Gergelya Karácsonya i Klárę Dobrev. Według badania Instytutu Publicus, zorganizowanego po drugiej debacie telewizyjnej piątki pretendentów, liberalny burmistrz Budapesztu cieszył się sympatią 29 proc. widzów deklarujących się jako zwolennicy opozycji, a wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego i żona byłego lewicowego premiera Ferenca Gyurcsánya – 27 proc. W drugiej rundzie większe szanse daje się Karácsonyemu.
Bez względu na to, kto rzuci wyzwanie rządzącemu od 11 lat Fideszowi, dla Viktora Orbána przeciwnik i tak jest tylko jeden: Gyurcsány. Rządowa propaganda kreuje wszystkich kandydatów na marionetki byłego premiera. Wielu Węgrom nadal kojarzy się on z niesławną mową z maja 2006 r., w której zdradził, że „kłamał rano i wieczorem”. Dla tych, którzy o tamtym epizodzie zapomnieli, przygotowano thriller polityczny pod wiele mówiącym tytułem „Elkxrtuk”, czyli „Spiep…liśmy”.