Szymonowi Hołowni i jego współpracownikom nie można odmówić oryginalności w sposobie kreowania wizerunku Jaśminy. Przedstawiano ją jako głównego gościa kongresu, zapowiadanego tygodniami i owianego tajemnicą. W kuluarach spekulowano, że sekretnym prelegentem może być nawet Barack Obama, ostatecznie została nim pierwsza w Polsce polityczna aplikacja mobilna. Sam lider Polski 2050 podkreślał, że Jaśmina to kolejny dowód nowoczesności „hołowniaków”. Zamiast tradycyjnych kongresów, wojen frakcyjnych, zakulisowych paktów i przepychanek w parlamencie, czyli wszystkiego, czego zdaniem Hołowni wyborcy nienawidzą w starych, skostniałych partiach, przyszła pora na cyfryzację, przejrzystość i, przede wszystkim, demokrację bezpośrednią. Czyli taką, w której każdy obywatel ma wpływ na stanowisko swojego przedstawiciela.
Tyle jeśli chodzi o narrację. Już wiadomo, że praktyka będzie nieco inna, bo użytkownicy będą decydować tylko o sprawach, które przedłoży im samo stowarzyszenie wspólnie z think tankiem Strategie 2050. Żeby vox populi uznano za ważny, wypowiedzieć się musi co najmniej połowa członków organizacji, a żeby był wiążący dla władz formacji, dwie trzecie powinny zagłosować zgodnie. Wszystko w przedziale 50–67 proc. ma stanowić rekomendację dla partii do zajęcia oficjalnego stanowiska.
Czytaj też: Włoscy populiści wygrali dzięki aktywności w internecie
Włoski prekursor Jaśminy
Jaśmina jest pierwszą w naszym kraju aplikacją polityczną, w pewien sposób wyciąga więc nadwiślańską scenę partyjną z technologicznego niebytu.