We wtorek zakończyły się telekonferencyjne obrady przywódców grupy G7 (w tym roku kierują nią Brytyjczycy) poświęcone sytuacji w Afganistanie. Jednym z priorytetów Borisa Johnsona, Angeli Merkel oraz Emmanuela Macrona było przekonanie Stanów, by odroczyć poza wyznaczony 31 sierpnia operację ochranianej przez wojska USA ewakuacji zachodnich obywateli i Afgańczyków zagrożonych przez talibów.
Czy Biden im odmówił? Oficjalnie tego nie powiedziano, ale z Waszyngtonu już od rana płynęły sygnały, że dla USA wyznaczona data wycofania wojsk, w tym z lotniska w Kabulu, jest nie do zmiany.
Czytaj też: Talibowie przejmują Afganistan. Ameryka ma nieczyste sumienie
Jak UE chce wesprzeć Afgańczyków
UE w najbliższy czwartek i piątek będzie obradować w Brukseli w sprawie wydarzeń w Afganistanie i ich konsekwencji. To wstęp do nadzwyczajnego posiedzenia szefów MSW, które zwoła słoweńska prezydencja w Radzie UE. Na stole leży głównie finansowe wsparcie dla krajów sąsiadujących z Afganistanem (Pakistanu czy Iranu), do których będą trafiać uchodźcy, a także operacja przesiedlenia ich z regionów graniczących z Afganistanem do państw UE. „Pracujemy nad wsparciem finansowym dla krajów Unii gotowych do przesiedleń” – powiedziała dziś szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Podkreśliła, że będzie to akcja dobrowolna. Clement Beaune, francuski minister ds. UE, w dzisiejszym wywiadzie dla „Le Monde” przyznaje, że uzyskanie konsensusu 27 krajów byłoby trudne i dla Paryża priorytetem jest wypracowanie wspólnego planu przede wszystkim z Berlinem. Niewykluczone, że akcji przesiedleń z oenzetowskich obozów dla uchodźców do UE zacznie domagać się Turcja, do której trafia wielu Afgańczyków.