Niezależnie od kultury ludzki mózg nieustannie szuka analogicznych struktur i schematów. Czy tego chcemy, czy nie, na tej właśnie podstawie jedne zjawiska uznajemy za przekonujące i pociągające, inne zaś odrzucamy. Politolog Yuen Foong Khong w książce „Analogies of War” pokazał, jak wielki wpływ na decyzję administracji Lyndona B. Johnsona o interwencji w Wietnamie miały właśnie historyczne analogie, np. związane z układem w Monachium w 1938 r., wojną w Korei (1950–53) czy bitwą pod Dien Bien Phu w 1954 r. Khong dowiódł, że polityczni decydenci nie tylko świadomie używają wygodnych analogii do uzasadnienia swoich działań – pokusa szukania struktur i schematów jest tak duża, że robią to całkowicie nieświadomie.
Czytaj też: Przełom wietnamskiej wojny
Ewakuacja, kryzys migracyjny, zdziwienie
Obrazy ostatnich dni – zwłaszcza zdjęcia ewakuującego się z dachu amerykańskiej ambasady w Kabulu helikoptera – dały punkt wyjścia do dyskusji o analogiach między Afganistanem a Wietnamem i przywołały wspomnienia Sajgonu zdobytego wiosną 1975 r. przez siły Północnego Wietnamu. Podobieństw jest oczywiście więcej: upadek Sajgonu dał początek wielkiemu kryzysowi migracyjnemu oraz humanitarnemu – zapewne w przypadku Afganistanu będzie podobnie. Wedle danych Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców, począwszy od 1975 r. z Wietnamu, Kambodży i Laosu uciekło ponad 3 mln ludzi, w tym prawie 800 tys. próbowało dostać się do innego kraju za pomocą archaicznych łodzi (z czego 200 lub 300 tys.