Świat

Afganistan – widmo upadku

Sytuacja zdaje się wracać do momentu sprzed 20 lat. Interwenci się wycofują, lokalni watażkowie zbroją, a rząd wisi na cienkiej kroplówce obcych pieniędzy. Sytuacja zdaje się wracać do momentu sprzed 20 lat. Interwenci się wycofują, lokalni watażkowie zbroją, a rząd wisi na cienkiej kroplówce obcych pieniędzy. Omar Sobhani/Reuters / Forum

Nad interwencją USA w Afganistanie ciąży widmo haniebnego zakończenia innej wojny. W 1975 r. śmigłowce wywoziły z ambasady w Sajgonie dyplomatów i tych wietnamskich szczęśliwców, którym udało się wyszarpać wizę. Teraz będzie podobnie? Prezydent Biden chce dotrzymać postanowienia o wycofaniu wojsk przed 11 września, nawet pomimo ostrzeżeń generałów, którzy dają armii afgańskiej co najwyżej 6 miesięcy oporu. Zgodził się jedynie, aby w Kabulu pozostawić 650 żołnierzy do ochrony ambasady. Amerykanie właśnie opuścili bazę w Bagram, lotnisko zamknięto bez fanfar, a siły afgańskie straciły jedyne realne wsparcie w walce ze zdeterminowanymi talibami. Ich własne lotnictwo nie nadąża z naprawianiem uszkodzonych śmigłowców, a o sile uderzeniowej samolotów mogą tylko marzyć. Talibowie atakują na północy Afganistanu, zdobywają kolejne dystrykty i grożą miastom, Kunduzowi i Mazar-e-Szarif. Zanim odważą się sięgnąć po Kabul, chcą zdemobilizować północ kraju. Odrabiają w ten sposób lekcję z lat 90., kiedy Front Północny stawił im czoła i doprowadził ostatecznie do klęski Islamskiego Emiratu.

Prezydent Aszraf Ghani pielgrzymuje do Waszyngtonu, aby prosić Joe Bidena o wsparcie, a jego poprzednik, prezydent Hamid Karzaj, ostrzega, że to klęska. On sam, wraz z afgańską elitą, walnie się do niej przyczynili. Ale odpowiedzialność spada na wszystkich. Biden negocjował z talibami bez udziału rządu w Kabulu, dając im w ten sposób przestrzeń do przygotowania ofensywy. NATO będzie musiało się zastanowić, czego tak długo szukało pod Hindukuszem. Klęskę poniesie również ta część Afgańczyków, która uwierzyła, że zachodni żołnierze mogli zastąpić ją w trudzie budowania własnego państwa. Sytuacja zdaje się wracać do momentu sprzed 20 lat. Interwenci się wycofują, lokalni watażkowie zbroją, a rząd wisi na cienkiej kroplówce obcych pieniędzy.

Polityka 28.2021 (3320) z dnia 06.07.2021; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama