Ostatni polscy żołnierze wrócili z Afganistanu. Zakończyła się trwająca niemal 20 lat „misja”, formalnie skończył też działalność nasz kontyngent wojskowy, od wielu lat nieliczny, zwłaszcza w porównaniu z czasami największego zaangażowania Wojska Polskiego. Żołnierze byli witani przez ministra obrony, wiele słów poświęcił im też prezydent. Ale trudno nie mieć wrażenia, że afgańska epopeja dawno już straciła zainteresowanie polityków, mediów i społeczeństwa. Zmieniła się hierarchia zagrożeń, już nie terroryzm islamskich grup zbrojnych, a terroryzm państwowy Rosji i Białorusi budzi największe zaniepokojenie i każe przygotowywać się do zupełnie innej wojny.
Inny stał się też udział polskich wojsk biorących udział w tej misji po stronie NATO – szkoleniowo-doradczej, a nie bojowej. Znacznie mniej było w niej ostatnio niebezpiecznych sytuacji, żołnierze rzadziej narażeni byli na ostrzał, miny pułapki czy ataki samobójcze, na szczęście obywało się już bez ofiar i rannych. Afganistan odchodził w zapomnienie, zanim się skończył. Kres też nie był naszą decyzją.
Afganistan. Razem weszliśmy, razem wychodzimy
Prezydent Joe Biden po kilku tygodniach wahań nie zmienił zasadniczo decyzji Donalda Trumpa – opóźnił, lecz nie wstrzymał wycofania amerykańskich wojsk po „wiecznej wojnie”. Obiecał to przed wyborami i nie mógł się wycofać, wyborcy by mu nie wybaczyli.