Wyjść z cienia Orbána
Orbán może przegrać. Burmistrz Budapesztu opowiada o jednoczeniu opozycji
Na Węgrzech dochodzenie do wspólnych list wyborczych trwało dekadę. Ma pan jakieś rady dla opozycji w Polsce?
GERGELY KARÁCSONY: – Kiedy uczyłem studentów o systemie wyborczym przeforsowanym przez Viktora Orbána, mówiłem, że pokonanie Fideszu w takich warunkach jest możliwe, tylko jeśli opozycja będzie połączona. Wtedy zostało to odebrane wrogo, a teraz sondaże pokazują, że zjednoczona opozycja może wygrać wybory. Partie opozycyjne wreszcie zrozumiały, że muszą wyjść poza wąskie interesy polityczne. I posłuchać wyborców, którzy chcą, żeby ze sobą współpracowały, odsunęły od władzy Fidesz i wprowadziły kraj z powrotem na ścieżkę demokracji.
Wyobraźmy sobie, że opozycja wygrywa wybory, a pan zostaje premierem. Ma pan przeciwko sobie media, dużą część biznesu i administracji publicznej, które zostają pod wpływem Fideszu. Da się rządzić w takich warunkach?
Znamy słabe strony systemu Orbána, ale wybaczcie, nie zdradzę w tej chwili szczegółów. Nawet w „Gwiezdnych wojnach” ci, którzy walczyli z Imperium Zła, nie wyłożyli kart na stół w pierwszym filmie. Uważam, że w obecnej ramie prawnej opozycja będzie mogła skutecznie rządzić. Problem leży gdzie indziej: chodzi o imperium biznesowo-medialne Fideszu. To jest faktyczna struktura władzy w naszym kraju. Tyle że jest ona zbudowana na cudzych pieniądzach. Jeśli one znikną, to znaczy jeśli ludzie Orbána przestaną wygrywać przetargi publiczne albo dostawać pieniądze w ramach podziału środków unijnych, to okaże się, że imperium Orbána to kolos na glinianych nogach. Orbán o tym wie. Jego ostatnie działania, czyli przenoszenie praw własności w wielu dziedzinach, na rynku nieruchomości, aktywów państwowych, w edukacji, na prywatne fundacje, do których deleguje zaufanych ludzi, pokazuje, że przygotowuje się na porażkę.