Świat

Więcej Moliera!

Luminita Odobescu Luminita Odobescu Pool/Reuters / Forum

Francja zapowiedziała, że od nowego roku, kiedy obejmie prezydencję w Radzie UE, jej obrady będą się toczyć po francusku, tak też będą formułowane dokumenty, a na wewnątrzunijną korespondencję po angielsku nie będzie się odpowiadać, póki nie napłynie w języku Moliera. Francuzi mają prawo do takiej decyzji, ale zwyczajowo od lat dominował tu angielski, także teraz, za prezydencji Portugalii. Brexit wzmocnił językowe ambicje Paryża; szybka erozja francuszczyzny postępuje przynajmniej od 2004 r., czyli rozszerzenia Unii o 10 państw głównie ze wschodniej Europy, wśród których tylko Rumuni czuli kulturowe związki z Francją. Aż trudno dziś uwierzyć, że od samych narodzin – i jeszcze ćwierć wieku temu – Unia była instytucją francuskojęzyczną, taką też miała kulturę administracyjną i prawną.

W 2020 r. translatorzy Komisji przełożyli 1,9 mln stron z angielskiego, 74 tys. z francuskiego i 38 tys. z niemieckiego (trzech roboczych języków proceduralnych Unii), co dobrze oddaje ich popularność. Przy czym ten lokalny angielski przesiąkł unijnym żargonem i jest na tyle uproszczony, żeby wszyscy byli w stanie go rozumieć i łatwo dał się tłumaczyć na kolejne języki (a są w Unii 24). Teraz jest moment, aby francuski choć trochę się odkuł, tym bardziej że przewodniczący Rady Belg Charles Michel jest frankofonem, a dodatkowo prezydent Macron ma wkrótce wybory, gdzie istotną częścią kampanii będzie pojedynek na dumę narodową.

Francja ma w Brukseli mocną bazę: w Komisji pracuje 3246 rodaków, a dla 80 proc. unijnych urzędników francuski jest drugim lub trzecim językiem. Aby go odświeżyć i przećwiczyć Alliance Française utworzyła szereg kursów i konwersatoriów. Postała też GFA-B, licząca 19 osób Grupa Frankofońskich Ambasadorów w Brukseli, na czele której stanęła Rumunka Luminita Odobescu.

Polityka 25.2021 (3317) z dnia 15.06.2021; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 12
Reklama