Świat

Przekupić, zastraszyć albo zabić. Putin czyści Rosję z „ekstremistów”

Zamalowany mural z Aleksiejem Nawalnym w Petersburgu Zamalowany mural z Aleksiejem Nawalnym w Petersburgu Anton Vaganov / Reuters / Forum
Kreml dopiął swego: sąd w Moskwie właśnie orzekł, że Fundacja Walki z Korupcją i regionalne sztaby Aleksieja Nawalnego to organizacje ekstremistyczne. Co to w praktyce oznacza?

W środę ok. 22:30 czasu lokalnego po 12-godzinnym posiedzeniu moskiewski sąd orzekł, że Fundacja Walki z Korupcją (FWK), regionalne sztaby Aleksieja Nawalnego i fundacja ds. obrony praw obywateli to organizacje ekstremistyczne. Nakazał natychmiastową likwidację i przejęcie ich majątku. Wyrok uprawomocni się po 30 dniach. Iwan Pawłow, jeden z prawników „Kamandy 29”, zapowiedział apelację – najpierw przed wyższymi instancjami Rosji, a jeśli będzie trzeba, także przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Haniebny proces, szybki wyrok

Ilja Nowikow, inny z obrońców, podkreślał, że państwo „utajniło przed społeczeństwem proces, w którym nie padła żadna wrażliwa informacja”. Bardziej dosadna była Ljubow Sobol, stwierdzając, że „wyrok zapadł nocą i w niejawnym procesie, bez mediów i publiczności”. Jej zdaniem sprawa „przejdzie do podręczników historii jako jeden z najbardziej haniebnych procesów za rządów Putina”.

Na Instagramie uwięzionego Aleksieja Nawalnego pojawiło się zaś oświadczenie: „Nigdzie się nie wybieramy. Jesteśmy grupą ludzi, którzy jednoczą i organizują tych obywateli Rosji, którzy są przeciw korupcji, za uczciwymi sądami i równością dla wszystkich w obliczu prawa. Takich jak my są miliony”. I dalej: „Zrozumiemy, damy radę, zmienimy się, dostosujemy. Lecz naszych celów i idei się nie wyprzemy. Rosja to nasza ojczyzna, innej nie mamy”.

Fundacja Walki z Korupcją i sztaby Nawalnego zostały więc formalnie zdelegalizowane. Status organizacji ekstremistycznej nie pozwala publikować materiałów obnażających korupcję władz, organizować protestów ani informować opinii publicznej o wynikach własnych śledztw. Wyklucza posiadanie kont bankowych, czyli finansowanie swych przedsięwzięć, i uczestnictwo w wyborach.

Kto jest w Rosji „ekstremistą”?

4 czerwca Putin w ekspresowym trybie, bo cały proces legislacji trwał zaledwie miesiąc, podpisał ustawę zakazującą startu w wyborach członkom organizacji ekstremistycznych. Co więcej, zasada działa wstecz, więc obejmuje wszystkich aktywistów Nawalnego, którzy współpracowali z fundacją, zanim uznano ją za nielegalną. Liderów zakaz obowiązuje przez pięć lat, a zwykłych aktywistów – trzy. Nieprzypadkowo nowe prawo nazywa się w Rosji „ustawą przeciw FWK”.

„Kiedy korupcja jest fundamentem władzy, walczących z nią określa się ekstremistami” – spuentował Nawalny. Ekstremistą jest więc w świetle prawa każdy, kto „uczestniczy w działaniach takich organizacji”, np. wpłaca datki na ich rzecz, podpadając pod artykuł zakazujący „dostarczania środków finansowych, pomocy majątkowej” lub „dowolnej innej”. Ekstremistą jest także ten, kto uczestniczył w protestach, czyli „realizował cele i formy aktywności organizacji ekstremistycznej”, a nawet zalajkował post Nawalnego czy fundacji w internecie, co w rozumieniu Kremla oznacza „wyrażanie poparcia”. Dziesiątki milionów osób, które obejrzały film o Pałacu Putina, czy tysiące Rosjan demonstrujących na ulicach – wszyscy oni są ekstremistami.

Czytaj też: Jak Nawalny ośmieszył Putina

Kreml wyklucza wariant białoruski

Za działalność ekstremistyczną w ramach takiej „zakazanej organizacji” można trafić na dziesięć lat do więzienia. Osiem lat grozi za „rekrutowanie do organizacji” i wspieranie jej finansowo, sześć – za członkostwo w takiej strukturze. Zanim jednak władze zastosują instrument karny, mogą zdecydować się na kary finansowe. Albo dodać do wyroku pozbawienia wolności do miliarda rubli grzywny (14 tys. dol.). W najlepszym wypadku „ekstremistom” grozi mandat w wysokości 2 tys. rubli albo 15 dni aresztu.

Rozprawa z Fundacją Nawalnego i jej regionalnymi sztabami to forma dokręcania śruby wszelkim krytykom Kremla i myślącym inaczej. Władze, przestraszone rosnącą rozpoznawalnością i skutecznością opozycjonisty w obnażaniu korupcji elit i wyprowadzaniu tysięcy na ulice, zdecydowały się na ostateczne załatwienie sprawy. Determinację nasiliły protesty Białorusinów, a więc lęk, że sprzeciw sąsiadów wobec sfałszowanych wyborów przeskoczy jak iskra na Rosjan, którzy we wrześniu pójdą do urn. Już dziś wiadomo, że skazana na sukces jest wszak partia kremlowska, czyli Jedna Rosja, potocznie nazywana formacją „żuli i złodziei”.

Czytaj też: Co naprawdę przydarzyło się Nawalnemu?

Przekupić, zastraszyć albo zabić

Cel jest zatem jasny, a metody oczyszczania sceny politycznej z „ekstremistów” są trzy: przekupić, zastraszyć albo zabić. W przypadku Nawalnego, jego zwolenników i fundacji w grę wchodzą opcje siłowe, czyli druga i trzecia. Samego Aleksieja próbowano latem ubiegłego roku wyeliminować ostatecznie, aplikując mu trującego nowiczoka. Pech dla Kremla, że przeżył, a w istocie – że ratownicy i lekarze uratowali mu życie.

Uwięzienie opozycjonisty w kolonii karnej w Pokrowie okazało się mało skuteczne. Miało pozbawić opozycję „twarzy” i charyzmatycznego lidera, tymczasem współpracownicy Nawalnego zorganizowali kilka potężnych, wielotysięcznych protestów w całej Rosji. Kreml musiał wprowadzić restrykcje, które sparaliżują nie tylko przejawy aktywności opozycyjnej, ale wręcz wolę do działania przeciwko władzy. Stąd szereg regulacji prawnych: poszerzenie definicji „agenta zagranicznego”, ściganie organizacji niepożądanych, jak Otwarta Rosja związana z Michaiłem Chodorkowskim, także poza granicami kraju, a w końcu uznanie konkretnych organizacji za „ekstremistyczne”.

Prawo fundację i sztaby Nawalnego zrównuje więc z Państwem Islamskim czy Al-Kaidą. A jak nazwać Konstantyna Kudriawcewa (zaaplikował nowiczoka Nawalnemu) czy Anatolija Czepigę i Aleksandra Myszkina, „turystów” z GRU w Salisbury?

Czy Zachód zatrzyma Putina?

Przed dylematem stanie prezydent USA Joe Biden, który za niecały tydzień spotka się w Genewie z Władimirem Putinem. Wyrazem dobrej woli przed szczytem 16 czerwca była ze strony Amerykanów rezygnacja z sankcji na Nord Stream 2. Rosja nie wykazała za to żadnej dobrej woli. Decyzję moskiewskiego sądu potępił natychmiast rzecznik departamentu stanu Ned Price, podobnie jak szef brytyjskiej dyplomacji Dominic Raab. Unia Europejska ponownie wezwała Rosję do przestrzegania zobowiązań wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a Josep Borrell podkreślił, że moskiewski wyrok to „najpoważniejszy krok w kierunku tłumienia niezależnej opozycji i śledztw antykorupcyjnych”.

Pozostaje w zasadzie jedno pytanie: kto stłumi autokratyczne zapędy Putina?

Czytaj też: „Nagła śmierć” lekarza Nawalnego. Kreml idzie za ciosem

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną