Putin nie ma już królików
Władimir Miłow, współpracownik Nawalnego: Putin nie ma już królików
PAWEŁ RESZKA: – Jak to jest opuszczać kraj, wiedząc, że może na zawsze?
WŁADIMIR MIŁOW: – Lepiej nie myśleć, co będzie dalej – od tego można tylko zwariować. Walczymy z polityczną mafią, w Rosji mogą za to nawet zabić. Często rozmawialiśmy o tym z Borysem Niemcowem, gdy jeszcze żył.
Co pan myślał, wyjeżdżając?
Że chcę wrócić.
Wyjechał pan, bo?
Aresztowanie było kwestią dni. Bardziej przydam się za granicą. Im więcej i skutecznie będę pracował, tym wcześniej wrócę do kraju.
Pan wyjechał, a co z Nawalnym?
Jest z nim nieźle – oczywiście biorąc pod uwagę to, w jakich przebywa warunkach.
W łagrze polityczny ma gorzej niż kryminalista?
Trzeba pamiętać, że Nawalny siedzi w kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Regulaminy są srogie, za ich złamanie – represje. Polityczni, którzy siedzieli w tej kolonii, mówią, że strażnicy bywają brutalni. We wspólnej sali mieszka kilkadziesiąt osób. W nocy co godzinę Nawalny jest budzony. Tymczasem on jeszcze nie całkiem doszedł do zdrowia po otruciu. Domagał się badania przez niezależnego lekarza.
Gdy mu odmówiono, ogłosił głodówkę.
I natychmiast w jego sali pojawiła się kuchenka, na której osadzeni zaczęli gotować rosół. Kuchenka? Kurczak? To nie do pomyślenia. A jednak administracja więzienna wydała zgodę. Chce głodować? Niech wącha zapach obiadku! Jest duże ryzyko, że gdy Nawalny wyjdzie z więzienia, będzie człowiekiem z mocno zniszczonym zdrowiem.
Chodzi o to, żeby nie miał już ochoty na politykę?
Tak. Nie mam też wątpliwości, że to Władimir Putin osobiście wydał rozkaz, żeby Nawalnego w łagrze męczyć.