W ostatnią sobotę Turcja wypowiedziała konwencję stambulską. Polska szybkim krokiem idzie w tym samym kierunku – w Sejmie jest stosowny projekt, a w Trybunale Konstytucyjnym wniosek o stwierdzenie jej zgodności z ustawą zasadniczą. Wiele państw ociąga się z ratyfikacją dokumentu, a prawicowe rządy i turbokonserwatywne organizacje pozarządowe dogadują się na całym świecie, by blokować postępowe ustawodawstwo.
Gender dzieli świat
Na naszych oczach formuje się blok antygenderowy czy może wręcz „oś antygenderowa”. Jej pierwociny to międzynarodowe koalicje uderzające w zbyt progresywne sformułowania w dokumentach ONZ, lobbujące przeciwko aborcji, zdrowiu reprodukcyjnemu i seksualnemu, a nawet ochrony przed przemocą. Ideologicznie obsługują ją m.in. Światowy Kongres Rodzin, platforma Citizen GO, amerykański Breitbart. „Eksperci”, a właściwie ideolodzy, znajdują pracę przy kolejnych rządach. Wojowniczy ton wprowadziła sygnowana w zeszłym roku przez ekipę Trumpa rzutem na taśmę „Deklaracja Konsensusu Genewskiego”. Kwestia genderowa zaczyna rysować nowy podział świata, a jeśli prawicy uda się mobilizacja, możemy nawet przeżyć nową zimną wojnę.
Każda wojna toczy się o zasoby – mówi stara mądrość historyków i dyplomatów. W tym wypadku zasób przez wieki pozostawał niewidzialny.