Świat

Atomowy chichot historii

NIEMCY: Dzieje bezatomowe

Ostatnie chwile elektrowni jądrowej Philippsburg: wieże chłodnicze wysadzono w powietrze, a ostatni blok wyłączono z końcem grudnia 2019 r. Ostatnie chwile elektrowni jądrowej Philippsburg: wieże chłodnicze wysadzono w powietrze, a ostatni blok wyłączono z końcem grudnia 2019 r. DPA / PAP
Przełomowa decyzja Angeli Merkel sprzed 10 lat o rezygnacji z atomu miała otworzyć niemieckiej chadecji drogę do wiecznej władzy. Ale efekt może być przeciwny.
Usuwając energię atomową jako kość niezgody z Zielonymi, Merkel otworzyła chadecję na nowe sojusze w Berlinie.PantherMedia Usuwając energię atomową jako kość niezgody z Zielonymi, Merkel otworzyła chadecję na nowe sojusze w Berlinie.

Na Niemców, którzy wieczorem 12 marca 2011 r. włączyli telewizory, czekały dziwne obrazki: szare, zamazane zdjęcia, walące się budynki, samochody pływające w wodzie. Wielu przypomniało sobie o tsunami z 2004 r. na Oceanie Indyjskim, które zdewastowało wybrzeża kilku krajów, powodując setki tysięcy ofiar. Ale tu było coś jeszcze: przypuszczenia o wybuchu elektrowni jądrowej w japońskiej Fukuszimie.

Wkrótce okazało się, że eksplozja faktycznie doprowadziła do wycieku materiału radioaktywnego i zakażenia okolic elektrowni. Tym samym urealniły się największe koszmary niemieckiej opinii publicznej od czasu uruchomienia tamtejszych elektrowni jądrowych: strach przed stopieniem się jądra reaktora i utratą kontroli nad procesem rozszczepienia.

Wolta pani kanclerz

Katastrofa w Fukuszimie do głębi poruszyła Niemcami. Przez lata temat atomu jak żaden inny polaryzował tutejszą scenę polityczną. Problem z energią atomową stał się katalizatorem sukcesów wyborczych niemieckich Zielonych. Partia ta rosła na tęsknocie za czystą przyrodą, na nowych ruchach społecznych lat 70., na nieufności wobec polityki dotychczasowego establishmentu i przede wszystkim – na sprzeciwie wobec postępu technologicznego.

Kto wtedy słuchał radykalnych, czasami wręcz rozhisteryzowanych polityków Zielonych, musiał dojść do wniosku, że świat chyli się ku upadkowi: lasy umrą z powodu kwaśnych deszczy, wybuchną elektrownie jądrowe i na końcu dojdzie do wojny nuklearnej.

Te apokaliptyczne fantazje mobilizowały setki tysięcy ludzi do protestów przeciwko stacjonowaniu natowskich rakiet średniego zasięgu w Niemczech, rozbudowie lotniska we Frankfurcie, budowie kolejnych elektrowni jądrowych czy autostradom i składowiskom odpadów radioaktywnych na terenie Niemiec.

Kiedy w 1998 r.

Polityka 13.2021 (3305) z dnia 23.03.2021; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Atomowy chichot historii"
Reklama