Świat

Zwycięstwo Bidena. Ogromny pakiet pomocowy uchwalony

Amerykański Kongres uchwalił długo oczekiwaną ustawę o pomocy poszkodowanym wskutek pandemii i pobudzeniu gospodarki. Amerykański Kongres uchwalił długo oczekiwaną ustawę o pomocy poszkodowanym wskutek pandemii i pobudzeniu gospodarki. Joshua Roberts / Reuters / Forum
Amerykański Kongres uchwalił długo oczekiwaną ustawę o pomocy poszkodowanym przez pandemię i o pobudzeniu gospodarki, która ucierpiała wskutek kryzysu zdrowotnego.

Przeforsowanie pomocowo-stymulacyjnego pakietu, przewidującego rekordowy wydatek z budżetu na ten cel (1,9 bln dol., w tym jednorazową wypłatę 1400 dol. dla przeważającej większości Amerykanów), jest ogromnym sukcesem Joego Bidena, który obiecywał go w swojej kampanii. Prezydentowi pozostaje już tylko formalność, tj. podpisanie ustawy.

Pomocowy pakiet Bidena

Oprócz czeków na 1400 dol., które otrzymają wszyscy obywatele zarabiający do 75 tys. dol. rocznie, w ustawie znalazł się szereg ulg podatkowych i innych benefitów, z których skorzystają przede wszystkim osoby o niższych dochodach. Przewidziano w niej m.in. podwyższenie upustów podatkowych dla rodzin z dziećmi do sześciu lat z 2 tys. do 3,6 tys. dol., subsydia na opiekę nad dziećmi i urlopy rodzinne, zwiększenie nadzwyczajnych, wprowadzonych z powodu covidu zasiłków dla bezrobotnych (300 dol. tygodniowo) oraz dotacji na Medicaid, program federalnych ubezpieczeń zdrowotnych dla biedniejszych Amerykanów.

Część funduszy pójdzie na pomoc dla szkół, samorządów lokalnych i sektorów gospodarki szczególnie dotkniętych kryzysem. Znaczna ilość wyasygnowanych w ustawie środków zostanie przeznaczona na zakup dodatkowych szczepionek, aby przyspieszyć pokonanie pandemii.

Czytaj też: Kolorowy gabinet Bidena

Republikanie przeciągali jak mogli

Zgodnie z przewidywaniami w obu izbach Kongresu ustawa przeszła wyłącznie głosami demokratycznej większości. W Senacie głosowało za nią wszystkich 50 senatorów partii, natomiast 49 republikanów było przeciw (jeden nieobecny). W Izbie Reprezentantów, gdzie ostateczną wersję uchwalono w środę, głosy także rozłożyły się zgodnie z partyjnym podziałem (220–211). Republikanie robili wszystko, żeby opóźnić uchwalenie pakietu. Roy Johnson z Wisconsin zmusił do odczytania całego, liczącego ponad 600 stron tekstu ustawy, co zabrało kilkanaście godzin. W Izbie Reprezentantów ultraprawicowa kongresmenka Marjorie Taylor Greene kilkakrotnie wnioskowała o odroczenie głosowania, korzystając ze wszystkich pozwalających na to przepisów.

Biden liczył, że uda mu się przekonać do ustawy choć część republikanów, ale nawet kilkoro umiarkowanych senatorów GOP wyraziło sprzeciw. Obóz prezydenta zdecydował się więc na uchwalenie jej zwykłą większością w tzw. procedurze reconciliation, co jest możliwe w przypadku ustaw budżetowych. Pozwoliło to ominąć groźbę filibuster, czyli niedopuszczania do głosowania przez przedłużanie w nieskończoność debaty, której zakończenie wymaga minimum 60 głosów (na 100) – a takiej większości demokraci nie mają (w Senacie zasiada 50 demokratów i 50 republikanów, przewagę tych pierwszych gwarantuje głos wiceprezydent Kamali Harris).

Nawet jednak poparcia wszystkich 50 demokratów Biden nie mógł być z początku pewny, bo dwoje z nich – Joe Manchin z Zachodniej Wirginii i Kirsten Sinema z Arizony, politycy dość konserwatywni – zgłosiło zastrzeżenia do pierwotnej wersji ustawy, w której znalazła się m.in. podwyżka płacy minimalnej do 15 dol. za godzinę. Forsowali ją lewicowcy z Berniem Sandersem na czele.

Bidenowi kilkanaście godzin zabrało przekonywanie zwłaszcza Manchina – jego stan w 70 proc. głosował za Trumpem. Dopiero wycofanie podwyżki płacy minimalnej skłoniło go do zgody. Senatorowie z „progresywnego” skrzydła demokratów przełknęli to ustępstwo, gdyż uchwalony ostatecznie pakiet – jak przyznał Sanders – jest w sumie znacznym zwycięstwem lewicy.

Dług czy walka z nierównością?

Swoją totalną opozycję wobec ustawy republikanie uzasadniają tym, że większość jej zapisów ich zdaniem nie ma nic wspólnego z covidem ani wywołanym nim kryzysem gospodarczym. Według GOP demokraci skorzystali po prostu z pandemii, aby przeforsować „swoją liberalno-lewicową agendę”, o czym mają świadczyć np. zawarte w ustawie fundusze na pomoc dla zadłużonych wielkich miast, rządzonych głównie przez demokratów. Republikanie ostrzegają także, że tak wielki wydatek z budżetu – nakładający się na wcześniejsze pakiety stymulacyjno-pomocowe w czasie pandemii – niebezpiecznie powiększa deficyt i dług publiczny, grozi przegrzaniem gospodarki i wzrostem inflacji. Powołują się tutaj m.in. na opinię Larry′ego Summersa, sekretarza skarbu w rządzie Billa Clintona, który skrytykował ustawę, podobnie argumentując, że przewiduje zbyt wielkie wydatki.

Przeważająca większość związanych z demokratami ekonomistów, jak Robert Reich czy Jared Bernstein, podkreśla jednak, że ryzyka równoważone są oczekiwanymi korzyściami. Dowodzą, że gdyby np. Barackowi Obamie udało się doprowadzić do uchwalenia większej kwoty na pobudzenie gospodarki w 2009 r., szybciej wyszłaby z ówczesnej recesji.

Ustawa uchwalona w środę ma sens nie tylko ekonomiczny. Jest przede wszystkim pierwszym krokiem administracji Bidena i jego partii w kierunku poprawy materialnej sytuacji milionów biedniejszych Amerykanów, czyli niwelowania rażących nierówności. Wskutek pandemii i kryzysu gospodarczego najbardziej ucierpiały rodziny o niższych dochodach. Bezrobocie jest dwukrotnie wyższe wśród Afroamerykanów niż białych. Czarni Amerykanie i Latynosi chorowali na covid w znacznie większej proporcji niż biali, bo pracują przeważnie w tradycyjnych usługach i przemyśle, nie mogli więc sobie pozwolić na bezpieczną pracę w domu.

Czytaj też: Teksańska masakra. Stan bez dostępu do prądu i wody

Republikanie zapłacą za dwa lata?

Republikanie pomijają te społeczne względy, maskując to swoją rutynową retoryką sprzeciwu wobec „wielkiego rządu”, za czym kryje się obojętność na los biednych i rasowo-etnicznych mniejszości. Opozycja wobec programu Bidena ma charakter tyleż ideologiczny, co polityczny. Chociaż według sondaży ponad 60 proc. Amerykanów popiera uchwalony pakiet pomocowo-stymulacyjny, usiłowali go zablokować, aby odebrać prezydentowi oczywisty sukces. Postępują w Kongresie tak samo jak w stosunku do Obamy w pierwszych dwóch latach jego prezydentury, kiedy republikański lider ówczesnej większości w Senacie Mitch McConnell oświadczył, że celem GOP jest „sprawić, by Obama był prezydentem jednokadencyjnym”.

Demokraci mają nadzieję, że republikanie zapłacą za tę politykę, skoro przegrali pierwszą rundę. Okaże się to za niespełna dwa lata, kiedy odbędą się wybory do Kongresu.

Czytaj też: Szybki koniec „zgody narodowej” w USA?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama