Napiszmy od razu rzecz niepopularną, może mało sympatyczną: 39-letnia Meghan Markle jest niezłą aktorką i doświadczoną kobietą (Harry to jej drugi mąż). Trudno oprzeć się wrażeniu, że duża część dwugodzinnej rozmowy rozegrała się według jakiegoś scenariusza i nie była w pełni autentyczna. To produkt na użytek Hollywood. Pałac komentuje wręcz, że „cyrk”.
Zapewne elementem negocjacji ze stacją CBS było też ujawnienie na antenie płci drugiego dziecka pary – będzie dziewczynka. Meghan, tak troszcząca się o swoją prywatność, zwierzyła się z tego publicznie, choć w przypadku pierworodnego Archiego milczała miesiącami. Harry chyba zaś sądzi, że każda krytyka pod adresem jego i jego żony to akt w rodzaju kalania świętości, prowadzący wprost do tragedii na miarę wypadku Diany w Paryżu w 1997 r. A to gruba przesada.
Czytaj też: Dlaczego rodzina królewska nie używa swojego nazwiska?
Meghan Markle, niedoszła królowa serc
Meghan u Oprah opowiedziała, że wychodząc za Harry’ego, niewiele wiedziała o królewskiej rodzinie. Skarżyła się, że nikt na dworze nie nauczył jej nawet brytyjskiego hymnu. Tymczasem przeszła stosowne przeszkolenie (ponoć była prymuską), a bez znajomości hymnu nie otrzymałaby obywatelstwa. Nie jest też tajemnicą, że przeżywała los Diany i miała ambicję zostać jej kopią, nową „królową serc”. Przekonała się, że to trudne i wymaga wielu wyrzeczeń, więc wróciła za ocean, patentując w połowie 2019 r. sprzedaż pamiątek i usług (w tym pomoc psychologiczną) pod szyldem Sussex. Królowa pozbawiła parę tej marki.
W latach 90. Diana płakała w rozmowie z dziennikarzem BBC Martinem Bashirem – w 2021 r. Meghan ociera łzy nieco teatralnie. Jest starsza, dużo bardziej doświadczona, jest aktorką i kobietą biznesu z kochającym mężem u boku. Windsorom dała szansę na „modernizację”, odświeżenie wizerunku. Podkreślano, że jej kolor skóry to atut, a monarchia musi się otwierać na nowe realia i wartości. Królowa powitała ją z otwartymi ramionami i spędzała z nią dużo czasu. Robiła to ostentacyjnie, niemal odstawiając na bok swoją faworytkę księżną Kate.
Meghan ma oczywiście prawo wspominać dwór jako koszmar. To miejsce nieprzyjazne dla nuworyszów, zwłaszcza kobiet (z Kate kpiono w żywe oczy), i rozdarte – royalsi muszą na przemian odsłaniać się przed mediami i kryć, są przekonywani o swojej cudowności, ale ubezwłasnowolnieni i podsłuchiwani, bo mają ich na celowniku rozmaici terroryści. Nie trzymają w szufladach paszportów ani kluczy do aut, na co Markle w wywiadzie tak narzeka.
To wszystko prawda. Ale i nie oznacza, że Meghan była szczególnie prześladowana czy atakowana – taki jest po prostu świat royalsów. Czy para ma powody do narzekania? Harry na wizji przypomniał, że w 2020 r. został odcięty od finansów Windsorów. W dobie pandemii brzmi to nieskromnie, bo oboje mają na kontach ponad 20 mln dol. (m.in. dzięki warunkom rozwodowym Diany, która wywalczyła pieniądze dla synów, i honorariom Markle).
Czytaj też: Ile i jak zarabia monarchia brytyjska
Skąd więc teraz tak liczne zarzuty? Para u Oprah m.in. wspomina, że Archie nie otrzymał tytułu książęcego. Tymczasem oboje deklarowali, że chcą go wychować poza monarchią, sugerując królowej, by darowała mu ten tytuł tak jak innym swoim wnukom. Jeszcze mniej wiarygodnie brzmi sugestia, że Archiego wykluczył kolor skóry. Kogo para oskarża o rasizm? Wątpliwe, by chodziło o Karola, królową, Kate czy Williama. Należało grzecznie zastrzec to w rozmowie. Ale wtedy nie byłoby sensacji.
W złotej klatce Windsorów
Wchodząc do rodziny królewskiej, Markle musiała wiedzieć, na co się decyduje, znać sztywny protokół i zasady. Nie była niewinną sarenką, zarabiała kilkadziesiąt tysięcy dolarów za każdy odcinek serialu „W garniturach”. Grała w nim notabene takie sceny erotyczne, że przedstawiając film babci, Harry musiał się nagłowić, jak go ocenzurować. Dwór Windsorów to krwiożercza instytucja, paradoksalnie jednak bardzo się starał.
Przypomnijmy za to meandry zachowania Meghan (różne gry z mediami prowadziła też Diana): sama izolowała siebie i Archiego przed porodem i po nim, jakby to była tajna operacja wojskowa. Chrzciny były kameralne, świat zobaczył tylko kilka fotografii. Królowa dała znać, co o tym sądzi – ona i Filip nie przybyli na uroczystość.
Niewątpliwie Meghan przechodziła głęboki kryzys. W piątym miesiącu ciąży zwierzyła się mężowi ze swych myśli samobójczych. Ponoć nikt z Windsorów nie chciał jej pomóc (trudno dać temu wiarę). Wspomina, że płakała w londyńskiej Royal Albert Hall, gdy zgaszono światła. Czuła stres uwięziona w „złotej klatce”. Ale nie ujawnia szczegółów.
Harry z kolei skarży się, że ojciec przestał odbierać jego telefony, a brat powątpiewał w jego związek, podkreślając, że Amerykanka ma na niego duży wpływ. Jeśli monarchia to taki smok pożerający ludzi, to dlaczego Harry nie wystąpił z rodziny przed małżeństwem? Dlaczego był ukochanym wnukiem Elżbiety II?
Poważne zarzuty mieszają się w tym wywiadzie z insynuacjami i banałami. Meghan wspomina sprzeczkę z Kate o sukienki, spór o pończochy dla druhen. To wszystko występuje obok zwierzeń z myśli samobójczych. Mieszanie spraw rodzi podejrzenie, że Markle oskarża Windsorów, ale ma niewiele amunicji. Fakty są zresztą takie, że książę Karol i Kate darzyli ją sympatią. Tę drugą królowa delegowała do jej pomocy w adaptacji na dworze.
Para Sussex igra z ogniem
Spór z Windsorami nabierze teraz intensywności, trudno liczyć na pojednanie. „Igrają z ogniem” – komentuje anonimowo urzędnik dworu. Jak pisze brytyjski intelektualista Douglas Murray, książęca para wkrótce się przekona, jak szybko topnieje popularność, kiedy wyczerpują się jej źródła. Harry i Meghan należą już do sektora rozrywki, a nie królewskiej rodziny. „Jeszcze nie wiedzą, że wypadli z łask. W świecie celebrytów są zbędni, dla monarchii – wrodzy” – pisze Murray. A światu ta opowieść się już nudzi. Publicysta „The Time” Stig Abell, autor książki „How Britain Really Works”, zauważa, że para bywa krytykowana na wyrost i ma prawo do niezależności, ale powinna przestać sprawiać wrażenie, że wszystko kręci się wokół niej. Przecież chcieli prywatności!
Mimo więc paru ciepłych słów o Elżbiecie II para, chcąc nie chcąc, targnęła się na świętość. „Dziwnie się patrzy, kiedy trzpiotka, osoba mało znacząca, mająca za przyjaciela menedżera PR z Soho, tak lekceważy królową” – pisze Camilla Long na łamach „The Times”.
Meghan liczyła na wyjątkowe traktowanie, a po wyjściu z królewskiej rodziny chciała z mężem zjeść ciasto i mieć ciastko – zarabiać na sprzedaży pamiątek Sussexów, podpisywać lukratywne kontrakty na filmy i przemówienia dla biznesu, ale nie udzielać się na uroczystościach dworskich, nie wizytować szpitali ani szkół. Może nawet „ukraść” monarchię, a swoją kalifornijską posiadłość za 14 mln dol. uczynić nowym pałacem Buckingham. Małe szanse, że to się uda. Meghan i Harry zostaną najwyżej parą wziętych celebrytów. Jak pisze uszczypliwie jedna z brytyjskich publicystek: „Meghan dobrze wie, czego chce Hollywood – nie ma to jak bajkowa opowieść o Kopciuszku, który wspiął się na szczyt i dramatycznie woła o wolność, roniąc parę łez”.
Czytaj też: Widowiskowa monarchia brytyjska
Kryzys u Windsorów, telenowela z Wysp
Nie zmienia to faktu, że wywiad grozi kryzysem we współczesnej historii Windsorów. Niemal jak wydarzenia z 1936 r., kiedy Edward VIII abdykował, by ożenić się z Wallis Simpson. Albo z połowy lat 90., gdy księżna Diana i książę Karol prali brudy w mediach, publikujących zapisy ich rozmów z kochankami: nauczycielem jazdy konnej majorem Hewittem i Kamilą Parker-Bowles. Monarchia to wszystko przetrwała, przetrwa i wywiad z Oprah Winfrey. Wyjdzie z tego jednak poturbowana. A czas jest szczególny: królowa kończy w tym roku 95 lat, książę Filip będzie obchodził setne urodziny, a teraz walczy o życie w szpitalu. Smutne, że zmierzch monarchii, podziwianej jako ostatnia taka instytucja Zachodu, zapada w stylu kiepskiej brazylijskiej telenoweli.
A co spotka w odpowiedzi Meghan i Harry′ego? Królowa być może odbierze im książęce tytuły, najpierw nastanie jednak chwila ciszy. Dwór przystąpi do kontrataku, w prasie ukaże się seria rewelacji, zaczną wyciekać informacje o despotycznej Meghan – primadonnie, która chciała wejść do rodziny, by grać w niej pierwsze skrzypce, nie licząc się z tradycją ani protokołem.
Jeszcze przed emisją wywiadu w pałacu Buckingham ruszyło śledztwo w sprawie mobbingu, którego Meghan miała się dopuszczać wobec doradców i współpracowników. Pojawiły się doniesienia, że ze względu na uległość wobec niej Harry przed ślubem był złośliwie przezywany „Zakładnikiem”. Posiniaczeni z tej konfrontacji wyjdą więc także ci, którzy pierwsi zaatakowali. Przed Windsorami gorąca wiosna.
***
Marek Rybarczyk jest autorem książek o Windsorach, w tym wydanego właśnie „Zmierzchu świata Windsorów”.