Niedzielę 7 marca, święty dzień chrześcijan i trzeci, ostatni pełny dzień wizyty papieża Franciszka w Iraku, wypełniły spotkania z irackimi współwyznawcami. Chrześcijanie uznający zwierzchnictwo biskupa Rzymu stanowią w Iraku dużą większość (Kościół chaldejski). Reszta należy do innych konfesji chrześcijańskich.
Los irackich chrześcijan
Dla chrześcijan możliwość spotkania z papieżem była bezcenna. Przynosiła pociechę religijną i dowartościowała ich w muzułmańskim społeczeństwie irackim. Cieszyli się, że mogą oglądać papieża w lokalnej telewizji, a on mówi do nich ze znajomością ich strasznych przeżyć pod jarzmem fanatycznych dżihadystów.
Chrześcijanie iraccy zamieszkują głównie na północy kraju. To na tych terenach przez kilka lat panowali islamistyczni ekstremiści z tzw. Państwa Islamskiego. Rządzili siłą, strachem i przymusem. Wykorzystali religię do wojny ze świeckim państwem demokratycznym, które powstaje z wielkim trudem na gruzach autorytarnego systemu Saddama Husajna. Inwazja Zachodu wprawdzie obaliła reżim Saddama, ale kraj pogrążyła w chaosie.
Mniejszościom etnicznym i religijnym nie żyło się przed inwazją najlepiej, ale po niej było jeszcze gorzej. A tzw. Państwo Islamskie przyniosło im same nieszczęścia. Zabójstwa, grabienie mienia, gwałty, porwania kobiet i dziewcząt, wymuszone konwersje na islam, niszczenie kościołów i przedmiotów kultu (z resztek krzyży sporządzono krzyż widoczny na jednym ze spotkań z Franciszkiem).
Czytaj też: Kościoły w Oriencie
Świątynie jak strzelnice
W niedzielę Franciszek wielokrotnie słuchał opowieści świadków tamtej gehenny podczas spotkań i nabożeństw w Mosulu, Irbilu, Kara Kuszu (całkowicie zniszczona miejscowość zamieszkana przed wojną prawie wyłącznie przez chrześcijan) i Bagdadzie. Oglądał ruiny i zniszczenia, ślady po kulach w świątyniach, które islamiści zamienili w strzelnice. Modlił się za wszystkie ofiary prześladowań, także za Jazydów i muzułmanów stawiających opór dżihadystom. Powtarzał, że wykorzystywanie religii, każdej religii, do niegodnych celów jest straszliwym nadużyciem.
W Iraku Franciszek pośrednio przypomniał, że nosi imię świętego, którego kochano za prostotę i pogodę ducha i który w XIII w. wyprawił się do Egiptu, aby opowiedzieć sułtanowi o chrześcijaństwie. Przybył z krzyżowcami, ale nie dyszał żądzą mordu i grabienia, wzywał krzyżowców do pokuty za zbrodnie i grzechy. Przeczuwał, że nawracanie mieczem jest nie do pogodzenia z naukami Jezusa.
Czytaj więcej: Chrześcijaństwo i islam. Czy pojednanie jest możliwe?