Jak było do przewidzenia, amerykański Senat uznał, że były prezydent nie jest winien podżegania swych fanów do rebelii 6 stycznia, kiedy wdarli się do Kapitolu, aby przeszkodzić w zatwierdzeniu wyniku wyborów. Mimo przytłaczających dowodów odpowiedzialności Trumpa tylko siedmioro republikańskich senatorów przyłączyło się do wszystkich 50 demokratów głosujących za orzeczeniem winy.
Reguły impeachmentu, którego finałem był senacki „proces”, wymagają, żeby za winą opowiedziało się co najmniej dwie trzecie senatorów (67 na 100). Wtedy zapadłby wyrok skazujący, pozwalający na usunięcie prezydenta ze stanowiska. Ale że Trump nie pełni już urzędu, stawką tym razem było uniemożliwienie mu ponownego kandydowania do Białego Domu. Wyrok uniewinniający otwiera mu drogę do startu w wyborach w 2024 r.
Pierwszy taki prezydent USA
Natychmiast po decyzji Senatu były prezydent wygłosił oświadczenie i nazwał proces impeachmentu „następnym etapem największego polowania na czarownice w historii kraju”. Z Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie obecnie mieszka, dochodzą wiadomości, że planuje już mobilizację swoich zwolenników do kolejnej kampanii prezydenckiej.
Trump jest pierwszym w dziejach Ameryki prezydentem, wobec którego procedurę impeachmentu uruchomiono dwa razy. Pierwszy proces w styczniu ubiegłego roku również zakończył się orzeczeniem uniewinniającym, ale wtedy tylko jeden republikanin (Mitt Romney) zagłosował za skazaniem. Po procesie demokraci określili decyzję Senatu „najbardziej ponadpartyjną” w historii impeachmentu.
Procedurę wszczęto w przeszłości tylko przeciw trzem prezydentom: Andrew Johnsonowi (1867), Richardowi Nixonowi (1973) i Billowi Clintonowi (1998).