W amerykańskim Senacie rozpoczyna się dziś „proces” Donalda Trumpa, którego Izba Reprezentantów oskarżyła o podżeganie do rebelii przeciw legalnemu rządowi 6 stycznia. Tego dnia tłum jego fanów wdarł się do Kapitolu, aby przeszkodzić członkom Kongresu w zatwierdzeniu wyniku wyborów. Trump jest pierwszym w historii USA prezydentem, wobec którego procedurę zmierzającą do usunięcia z urzędu uruchomiono dwukrotnie. Nie pełni funkcji od trzech tygodni, ale uznanie go winnym pozbawiłoby go możliwości ponownego ubiegania się o Biały Dom. I choć jego bezpośrednia odpowiedzialność za szturm na Kapitol jest oczywista, najpewniej zostanie „uniewinniony”.
Zastrzeżenie: takie słowa jak „proces” albo „winny” opatrujemy cudzysłowami, bo procedura impeachmentu w Kongresie USA nie jest rozprawą sądową rządzącą się regułami prawa karnego, tylko wydarzeniem czysto politycznym.
Czytaj też: Drugi impeachment Trumpa. Symboliczny, ale konieczny
Impeachment byłego prezydenta
W poniedziałek przywódcy obu partii w Senacie: lider demokratów Chuck Schumer i lider republikanów Mitch McConnell, uzgodnili plan „procesu”. Pierwszego dnia izba zdecyduje w głosowaniu, czy impeachment byłego prezydenta jest zgodny z konstytucją. Instytucja impeachmentu ma umożliwić pozbawienie stanowiska prezydenta lub innej osoby sprawującej wysoki urząd publiczny, która popełniła „poważne przestępstwa lub wykroczenia”. Zarzut podżegania do rebelii zdominowana przez demokratów Izba Reprezentantów postawiła Trumpowi jeszcze wtedy, gdy pełnił swoją funkcję.