Joe Biden podpisał dekret zwiększający dostęp do tańszej lub darmowej opieki zdrowotnej przewidzianej w reformie ubezpieczeń medycznych uchwalonej za rządów Baracka Obamy. Tzw. Obamacare za czasów Donalda Trumpa padła ofiarą restrykcji. Krok nowego prezydenta ma pomóc milionom chorych na koronawirusa lub nim zagrożonych.
Czytaj też: Były doradca Clintona i Obamy: Biden się zna
Dekret Bidena postanawia, by od 15 lutego do 15 maja nieubezpieczeni Amerykanie mogli wykupować subwencjonowane plany ubezpieczeniowe na specjalnych giełdach internetowych (Healthcare.gov) utworzonych na podstawie Obamacare. To polisy dostępne dla wszystkich, włącznie z osobami cierpiącymi na rozmaite schorzenia, w tym covid-19 i wywołane nim komplikacje. Poprzednio ustawowy okres takich „otwartych” zapisów na zakup dotowanych polis trwał tylko sześć tygodni pod koniec roku, a więc skończył się 15 grudnia. Poza tym tanie lub darmowe polisy można było kupować tylko w drodze wyjątku – w razie utraty pracy (ale tylko przez 60 dni) lub innych okoliczności, jak rozwód czy urodzenie dziecka.
Biden odwraca decyzje Trumpa
W ubiegłym roku w związku z pandemią wzywano Trumpa do zarządzenia podobnego okresu otwartych zapisów, ale odmówił. Trump i republikanie krytykowali Obamacare, starając się odwołać tę reformę, i choć to się im nie udało, wprowadzili rozmaite przepisy ograniczające jej zasięg. Dekret Bidena – jak podkreślił sam prezydent – przywraca w zasadzie stan sprzed dojścia Trumpa do władzy. Biden nakazał również uchylenie wprowadzonych przez poprzednika zarządzeń ograniczających dostęp do korzystania z Medicaid, federalnego funduszu ubezpieczeń dla osób o niskich dochodach (jak eliminujący bezrobotnych wymóg wykonywania pracy).
Szacuje się, że z możliwości zakupu polis ubezpieczeniowych w okresie otwartych zapisów na giełdach Healthcare.gov skorzysta blisko 15 mln nieubezpieczonych Amerykanów. Niemal 9 mln kwalifikuje się do nabycia polis darmowych lub częściowo dotowanych. Nabywcy ubezpieczeń gwarantowanych przez Obamacare to w praktyce przede wszystkim osoby pracujące na własnym rachunku lub w małych, niezapewniających pracownikom ubezpieczenia firmach.
Sto dni, setka zaszczepionych
Tymczasem najnowsze doniesienia dotyczące pandemii w USA są pocieszające – po nasileniu zachorowań w pierwszej połowie stycznia w ostatnich dwóch tygodniach ich liczba spadła o 30 proc. Trend obserwuje się w 45 stanach. Zmniejsza się także liczba hospitalizacji. Trwająca od grudnia akcja szczepień poprawia nastroje. Biden obiecał zaszczepienie 100 mln obywateli w pierwszych stu dniach prezydentury.
Z drugiej strony niepokój wzbudziły wiadomości o trzech nowych wariantach wirusa, wykrytych w Wielkiej Brytanii, RPA i Brazylii, które są bardziej zakaźne. Dotarły już do USA. Epidemiolodzy obawiają się, że jeśli jeden z wariantów, oznaczony symbolem B.1.1.7, do marca okaże się najbardziej dominujący, nastąpi wzrost zachorowań przewyższający wszystko, czego w czasie pandemii Ameryka doświadczyła. Zmusi to władze do ponownego zamknięcia szkół (w wielu stanach działają normalnie) i wprowadzenia obostrzeń podobnych jak w pierwszej fazie zarazy na wiosnę ubiegłego roku. Eksperci wzywają w związku z tym do noszenia masek wyższej jakości, KN95 i N95, albo dwóch masek zwykłych.
Nawet USA szczepią za wolno
Anthony Fauci i inne autorytety zapewniają, że stosowane w USA szczepionki – wyroby Pfizera i Moderny – są skutecznym zabezpieczeniem. Główny problem polega wszakże na tym, że tempo jest zbyt powolne. W środę jeden z przedstawicieli administracji powiedział na briefingu, że „upłyną miesiące, zanim wszyscy, którzy chcą się zaszczepić, zostaną zaszczepieni”. Poprzedniego dnia Biden ogłosił, że rząd kupi do lata dodatkowe 100 mln dawek. Amerykę stać na takie i dużo większe wydatki, ale problem polega na logistycznych trudnościach w organizowaniu szczepień, rozprowadzaniu ich po całym kraju i brakach personelu. W rezultacie Biały Dom musiał dyplomatycznie wycofać się z niespodziewanej deklaracji Bidena, który oświadczył, że przyspieszy szczepienia z miliona do półtora miliona dziennie w pierwszych stu dniach swej kadencji.
Nazajutrz po inauguracji 20 stycznia prezydent oznajmił, że aby nadrobić braki szczepionek i zwiększyć tempo szczepień, skorzysta z ustawy z 1950 r. pozwalającej zmusić przemysł do produkcji na specjalne potrzeby wojenne. A na początku tego tygodnia Biały Dom oznajmił, że departament zdrowia użyje swoich uprawnień, aby zachęcić do udziału w szczepieniach emerytowanych lekarzy i pielęgniarki. Biden musi się bardzo starać – od tego, jak szybko rząd opanuje zdrowotny kryzys wynikający z pandemii, zależy w dużej mierze sukces jego prezydentury.
Czytaj też: Kolorowy gabinet prezydenta Bidena