Komisja Europejska dała dziś władzom Polski jeden miesiąc na „usunięcie uchybienia”, za które uważa działania Izby Dyscyplinarnej SN wobec sędziów. Już wcześniej – w postępowaniach i skardze do TSUE – KE uznała system dyscyplinarny dla sędziów za sprzeczny z traktatowym wymogiem ich niezawisłości. Jeden z głównych zarzutów: nieprawidłowe utworzenie Izby Dyscyplinarnej przy udziale upolitycznionej neo-KRS. TSUE w kwietniu orzekł jej tymczasowe zawieszenie. Jak zareagowała Warszawa? Izba Dyscyplinarna nie prowadzi postępowań tylko stricte dyscyplinarnych, ale w ramach innych procedur uchyliła już immunitet Igorowi Tulei i Beacie Morawiec.
Czytaj też: Władza PiS staje przed TSUE. Tuleya i Juszczyszyn na sali
Nieudana taktyka Brukseli
Wielu ekspertów i organizacje pozarządowe słały od miesięcy pisma do Ursuli von der Leyen. Komisja zwróciła się do TSUE o nałożenie rosnącej z każdym dniem grzywny na Polskę. Jej prawnicy mieli jednak wątpliwości, a Didier Reynders, komisarz ds. sprawiedliwości, wywierał presję na rząd Mateusza Morawieckiego tylko listownie.
Bruksela wybrała taktykę przeczekania kryzysu do czasu ostatecznego wyroku TSUE w sprawie stworzonego przez partie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry systemu dyscyplinarnego. Na takie orzeczenie możemy jednak czekać miesiące, a władza w Polsce nie tylko się nie cofa, a idzie coraz dalej.
Bruksela widać uznała, że nie można już dłużej czekać. KE wciąż co prawda nie wystąpiła o nałożenie kary na nasz kraj, ale rozszerzyła postępowanie przeciwnaruszeniowe w sprawie „ustawy kagańcowej” o zarzuty związane z działaniem Izby Dyscyplinarnej.