Świat

My, Bidenowie

Bidenowie: rodzina niebanalna

Joe Biden, jeszcze jako wiceprezydent, składa przysięgę przed sędzią Sądu Najwyższego Sonią Sotomayor, 2013 r. Obok jego druga żona Jill i od lewej: Hunter z żoną Kathleen i ich dziećmi, za Bidenem jego córka Ashley z mężem Howardem Kerinem oraz drugi syn Beau wraz z żoną Hallie. Joe Biden, jeszcze jako wiceprezydent, składa przysięgę przed sędzią Sądu Najwyższego Sonią Sotomayor, 2013 r. Obok jego druga żona Jill i od lewej: Hunter z żoną Kathleen i ich dziećmi, za Bidenem jego córka Ashley z mężem Howardem Kerinem oraz drugi syn Beau wraz z żoną Hallie. Carolyn Kaster/AP / East News
Jak na polityka z takim doświadczeniem w Waszyngtonie przyszły prezydent USA ma całkiem niebanalną rodzinę: kochają się, wspierają i nie próbują żyć na pokaz.
Joe Biden z synami Hunterem i Beau oraz z pierwszą żoną Neilią, 1972 r. Obok gubernator Sherman W. Tribbitt i jego żona Jeanne.AP/East News Joe Biden z synami Hunterem i Beau oraz z pierwszą żoną Neilią, 1972 r. Obok gubernator Sherman W. Tribbitt i jego żona Jeanne.

Jesienią 1987 r. Joe Biden pierwszy raz pomyślał o Białym Domu. Skończył właśnie 45 lat, zbierał pochwały w Senacie. Podczas podróży po kraju w hotelu nagle urwał mu się film. Kiedy odzyskał przytomność, leżał bez czucia na podłodze. Diagnoza: pęknięcie tętniaka w mózgu. Lekarze nie dawali mu szans. Dwie operacje jednak pomogły i po paru miesiącach Joe wyzdrowiał. Nie pierwszy raz dopisało mu szczęście. W jego życiu, paśmie powodzeń, często niespodziewanych, zdarzały się porażki i tragedie. Doświadczenia, które wielu by złamały.

Prezydent elekt podkreśla, że nigdy nie był sam – sił dodawali mu jego najbliżsi. „My, Bidenowie” mówi o swej rodzinie. Jak potwierdzają ci, którzy go dobrze znają, nie jest to tylko typowa retoryka politycznego piaru, afirmująca wartości rodzinne.

Katolicki dom, irlandzkie korzenie

Joe Biden urodził się w 1942 r. w Scranton w Pensylwanii, w katolickim domu o irlandzkich korzeniach. Ojciec, zwany Big Joe, pechowy biznesmen, zubożały, bo oszukany przez wspólnika, przeniósł rodzinę do Wilmington w Delaware. Mieszkali tam skromniej, ale cała szóstka – rodzice, Joe i troje jego rodzeństwa – zawsze trzymała się razem. Wieczorami wszyscy razem oglądali w telewizji „Ed Sullivan Show”, a po latach, kiedy dzieci dorosły, spotykają się do dziś co niedziela na wspólnym obiedzie.

Matka Joe Jean była ostoją rodziny. Joe jąkał się, w szkole dokuczali mu koledzy. Nauczycielka przedrzeźniała go, ale przestała, kiedy Jean zrobiła jej awanturę. Przyszły prezydent ćwiczył wysławianie się, recytując przed lustrem poezje Yeatsa. Na ostatniej konwencji Demokratów wystąpił 13-latek, który powiedział, że cierpi na ten sam defekt, ale fakt, że kandydat do Białego Domu opowiada publicznie o swej słabości, bardzo mu pomaga.

Polityka 47.2020 (3288) z dnia 17.11.2020; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "My, Bidenowie"
Reklama