Świat

Chiński przepis

Jakim cudem Chiny zdusiły pandemię?

Chiny bez wątpienia obawiają się drugiej fali. W gotowości czekają cztery szpitale tymczasowe w Wuhanie, jakby koronawirus miał wrócić tam, skąd wyskoczył. Chiny bez wątpienia obawiają się drugiej fali. W gotowości czekają cztery szpitale tymczasowe w Wuhanie, jakby koronawirus miał wrócić tam, skąd wyskoczył. Reuters / Forum
Chińczycy, czyli covidowi pionierzy, pierwszą falę pandemii mają już dawno za sobą, nawrotu unikają. Jakim cudem?
Na początku epidemii obywatele potulnie akceptowali instrukcje rządu. Poza tym nikt ich nie pytał o zdanie.Reuters/Forum Na początku epidemii obywatele potulnie akceptowali instrukcje rządu. Poza tym nikt ich nie pytał o zdanie.

Polska w ciągu kilku dni na przełomie października i listopada odnotowała więcej przypadków covidu niż 36 razy ludniejsze Chiny od początku pandemii. Zaraza trwa prawie rok, a podobnie koncertowo sprawę kładzie Europa, Afryka, ogromna część Azji i obie Ameryki. Dlaczego Chińczycy od siedmiu miesięcy żyją właściwie normalnie, gdy tak wiele społeczeństw nie może wygrzebać się z lockdownów i innych obostrzeń? Przecież to w Chinach były pierwsze przypadki zachorowań na koronawirusa.

Od samego początku partia komunistyczna przystąpiła do rozwiązania problemu pandemii w swoim stylu. Zrzuciła winę na niższe szczeble i zdecydowała się na eksperyment wykraczający poza instrukcje Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Kierowała się podpowiedziami własnych specjalistów, intuicją i strachem o podkopanie pozycji. W obronie własnej zmiksowała metodę naukową z totalitarną brutalnością i zalała gęstym sosem propagandy.

Zimowa reakcja była spóźniona, za to drastyczna w środkach. Na czynniki pierwsze rozbiera ją brytyjski magazyn medyczny „The Lancet”. W ciągu kilku tygodni przetestowano 9 mln osób w Wuhanie, gdzie wszystko się zaczęło. Już na początku lutego otwarto tam w ekspresowym tempie szpitale tymczasowe, zaraz potem 13 kolejnych. Uzyskano w ten sposób kilkanaście tysięcy miejsc dla pacjentów skąpoobjawowych. Leczeni tam chorzy nie zarażali bliskich, cięższymi przypadkami mogły zająć się szpitale stałe. Te tymczasowe pustoszały już w marcu, gdy po prostu przestały być potrzebne.

Całkowite odcięcie

W Polsce narzekamy na zamknięcie z dnia na dzień cmentarzy. A co mieli powiedzieć wuhańczycy? Lockdown ogłoszono im o godzinie 2 w nocy 23 stycznia – 8 godzin przed wprowadzeniem. Po 10 rano w metropolii będącej węzłem komunikacyjnym i biznesowym środkowych Chin utknęły tysiące przyjezdnych: turyści, jadący tranzytem lub z przesiadką, czekający na pociągi, autobusy, promy i samoloty, odwiedzający krewnych.

Polityka 46.2020 (3287) z dnia 08.11.2020; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Chiński przepis"
Reklama