Świat

Koronawirus hula we Włoszech. Znów brakuje lekarzy

Kolejka do mobilnego punktu testowego na obecność koronawirusa w Mediolanie Kolejka do mobilnego punktu testowego na obecność koronawirusa w Mediolanie Flavio lo Scalzo / Reuters / Forum
Koronawirus wrócił i mimo obietnic władz miejsc w szpitalach brakuje, trzeba czekać godzinami w kolejce na zrobienie testów, a gospodarczego odbicia na horyzoncie nie widać.

Prawie 11 tys. zakażeń i blisko 100 ofiar śmiertelnych to wtorkowy bilans koronawirusa we Włoszech. W ostatnich dniach liczba przypadków covid-19 na Płw. Apenińskim wzrasta w geometrycznym tempie. Prezydent Włoch Sergio Mattarella odwołuje się do poczucia odpowiedzialności obywateli, a minister zdrowia Roberto Speranza doradza, by nie przemieszczać się i nie podróżować wzdłuż włoskiego „buta” bez ważnych i niedających się odłożyć w czasie powodów.

Nowe obostrzenia we Włoszech

W Lombardii i w Kampanii mimo licznych protestów właścicieli restauracji, barów i nocnych lokali w najbliższych dniach wprowadzony zostanie zakaz prowadzenia działalności i przemieszczania się od godz. 23 do 5 rano. W weekend w obu regionach zamknięte będą również wszystkie placówki handlowe, także w dużych centrach, gdzie jedynie sklepy spożywcze i apteki będą mogły obsługiwać klientów. Podobne zakazy będą obowiązywały w Piemoncie. W Turynie zamknięto dla mieszkańców miejsca, gdzie najczęściej wieczorami gromadzi się młodzież, a władze Florencji zamierzają zakazać nawet choćby tylko przystawania w ścisłym historycznym centrum miasta. Dodatkowo gubernator Kampanii zakazał przemieszczania się bez uzasadnionych powodów pomiędzy poszczególnymi prowincjami (powiatami) regionu.

Podpisany w poniedziałek nowy dekret premiera Giuseppe Contego nie przewiduje wstrzymania w całym kraju wszelkiej działalności gospodarczej, ale dopuszcza wprowadzenie przez władze lokalne dodatkowych obostrzeń w przypadku wykrycia nowych ognisk zakażeń. Wielu włoskich ekspertów niecierpliwie oczekuje już jednak kolejnego dekretu – nakazującego przynajmniej na poziomie lokalnym nowy lockdown. Zdaniem prof. Fabrizia Pregliasco z Mediolanu całkowity lockdown już pięć dni temu powinien zostać wprowadzony w Lombardii, gdzie tylko w ostatnim tygodniu odnotowano kilkanaście tysięcy nowych zakażeń. Na razie jednak jedynie gubernator Kampanii Vincenzo De Luca zamknął w czerwonej strefie mieszkańców Arzano koło Neapolu.

Czytaj też: Widmo drugiego lockdownu. Europa wraca do restrykcji

Brakuje lekarzy i personelu pomocniczego

Burmistrz Neapolu Luigi de Magistris twierdzi, że w obliczu skali nowych zakażeń decyzje gubernatora są dalece niewystarczające, a w regionie już wkrótce trzeba będzie wszystko na nowo zatrzymać. Tym bardziej, argumentuje de Magistris, że nie tylko za mało jest miejsc w szpitalach, ale brakuje też lekarzy i personelu pomocniczego. W Kampanii potrzeba dziś jeszcze 600 lekarzy i 800 pracowników personelu pomocniczego. W najbliższych dniach może uda się wzmocnić obsadę szpitali, ale ledwie o dodatkowych 50 doktorów.

De Magistris krytycznie ocenia również decyzję o wznowieniu normalnej pracy szkół podstawowych i gimnazjów na terenie całej Kampanii. Uważa, że to błąd, nawet jeśli uczniowie liceów będą mieli „ruchomy czas rozpoczynania lekcji”, prowadzonych także – częściowo – w trybie zdalnym.

Na początku epidemii koronawirusa we Włoszech mówiło się wiele o niewykorzystaniu możliwości leczenia zakażonych koronawirusem w domach. Zaplanowano, że tylko w Lombardii zostanie utworzonych 200 mobilnych jednostek opiekujących się chorymi w ich miejscu zamieszkania. Dziś w regionie funkcjonuje zaledwie 46 takich karetek. Zdaniem Giulio Gallera, który we władzach regionu odpowiada za welfare, to skutek zupełnie zrozumiałych okoliczności. Otóż do pracy w takich mobilnych jednostkach zgłosili się przede wszystkim młodzi lekarze bez specjalizacji. Teraz ich brakuje, ponieważ specjalistyczne egzaminy odbywają się akurat w październiku i listopadzie. Gallera jest jednak przekonany, że i bez niewyspecjalizowanych absolwentów medycyny region zdoła stawić czoło drugiej fali pandemii.

W ciągu ostatniej doby w Lombardii zanotowano ponad 2 tys. nowych zakażeń. Najgroźniej przedstawia się sytuacja w Mediolanie, Monzy i Varese, które pierwszą falę pandemii przeszły stosunkowo łagodnie. Już od najbliższej soboty jednak w stolicy regionu ma znów być czynny szpital dla zakażonych SARS-CoV-2 zbudowany w rekordowym tempie ze składek wielkich firm i zwykłych obywateli na dawnym terenie słynnych targów Fiera Milano. Otwarty pod koniec marca szpital, który zamknięto ledwie po dwóch miesiącach z powodu braku chorych na koronawirusa wymagających specjalistycznej opieki, teraz ma zapewnić zakażonym z terenu Lombardii dodatkowych 600 miejsc do intensywnej terapii.

Czytaj też: Alarm! Włosi znów się boją koronawirusa

Włosi zmęczeni pandemią i chaosem

Premier Conte zdecydował nie zmieniać zasad funkcjonowania środków lokalnego transportu, które uważane są, obok „nocnego życia”, za główną przyczynę nawrotu pandemii. Autobusy, metro i koleje dalej będą mogły przewozić 80 proc. przewidzianej liczby podróżnych. Władze włoskie mają jednak nadzieję, że uda się zmniejszyć ścisk pasażerów, wysyłając połowę pracowników urzędów i instytucji państwowych do pracy w domu i zmieniając godziny rozpoczęcia zajęć w szkołach średnich, zawodowych i w ośrodkach uniwersyteckich.

Mieszkańcy Włoch są już jednak zmęczeni pandemią. Jej druga nasilająca się w ostatnich tygodniach fala wzbudza w nich nie tylko lęk przed zakażeniem, ale przede wszystkim poczucie otaczającego ich coraz większego chaosu. Działania i zalecenia rządu okazują się puste i nieskuteczne. Koronawirus wrócił i mimo obietnic władz miejsc w szpitalach brakuje, trzeba czekać godzinami w kolejce na zrobienie testów, a gospodarczego odbicia na horyzoncie nie widać. Nawet telefoniczna aplikacja „Immuni” reklamowana jeszcze parę miesięcy temu jako cud techniki mający pomóc w wykrywaniu kontaktów osób zakażonych, jak się okazuje, nie działa. W telefonach komórkowych zainstalowało ją 9 z 60 mln mieszkańców Italii, ale do obsługi systemu wczesnego ostrzegania o kontaktach z zakażonymi nie zatrudniono wystarczającej liczby kompetentnych osób. Wobec tego w niektórych rejonach Włoch ośrodki zdrowia po prostu nie wiedzą, co zrobić z przesyłanymi drogą elektroniczną danymi.

Wydaje się, że Contemu niełatwo będzie złagodzić niezadowolenie Włochów telefonem do słynnej influencerki Chiary Ferragni oraz jej męża rapera o pseudonimie Fedez i prośbą, by nakłaniali młodzież do noszenia maseczek. Premier, by jakoś ratować sytuację, zapowiada przedłużenie do końca roku ulg podatkowych dla firm i osób fizycznych i zamierza już teraz wydać 15 mld euro z nieprzyznanego jeszcze ostatecznie funduszu New Generation EU. Razem z szefem rządu Hiszpanii Pedro Sanchezem, którego we wtorek podejmował w Rzymie, premierzy ustalili, że będą domagać się stanowczo, by środki z europejskiego funduszu odbudowy zaczęły być przyznawane już od stycznia 2021. Tylko ciekawe, co powie na to Bruksela, a więc także Polska i Węgry, które grożą zablokowaniem pomocy finansowej w Parlamencie Europejskim.

Czytaj też: „No cóż, biurokracja”. Tak się odmrażają Włochy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną