Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

W USA nasila się pandemia. Nie bez winy Trumpa

Donald Trump po wyjściu ze szpitala demonstracyjnie zdjął maseczkę. Donald Trump po wyjściu ze szpitala demonstracyjnie zdjął maseczkę. Erin Scott / Reuters / Forum
Najwięcej zachorowań notuje się na południu i zachodzie kraju, gdzie przeważają Amerykanie o konserwatywnych poglądach, zwolennicy republikanów i Trumpa.

Epidemia koronawirusa, od początku szerząca się w USA na większą skalę niż w większości krajów, przybiera znowu niebezpieczne rozmiary. W minionym tygodniu po raz pierwszy od połowy sierpnia zanotowano rekordową liczbę ponad 50 tys. przypadków dziennie. Liczba hospitalizacji, która we wrześniu spadła do połowy w porównaniu z lipcem, kiedy było ich najwięcej, w październiku znowu wzrasta. Obecnie na covid leczy się ok. 35 tys. Amerykanów. Od początku pandemii doszło w USA do 7,6 mln infekcji, a 213,8 tys. osób zmarło. Według przewidywań ekspertów do końca października liczba zgonów dojdzie do 233 tys.

Nawet w USA szwankuje system testów

Rekordowy wzrost zachorowań zarejestrowano w 13 stanach (Alaska, Colorado, Indiana, Minnesota, Missouri, Montana, Nebraska, Nowy Meksyk, Dakota Północna i Południowa, Utah, Oklahoma i Ohio), 31 notuje zwyżkujący trend zachorowań, a tylko trzy – spadkowy. Według Billa Gatesa, szefa Microsoftu zaangażowanego w walkę z pandemią, przyczyną tej sytuacji jest m.in. wciąż szwankujący system testów – na wyniki trzeba czekać za długo. W stanie Maryland (gdzie mieszka autor tej korespondencji) można się poddać bezpłatnym testom np. w sieci aptek CVS, ale ich rezultaty znane są dopiero po trzech–czterech dniach.

Skala zachorowań może też zależeć od podporządkowania się zalecanym lub obowiązkowym przepisom i obostrzeniom. W północno-wschodnich regionach USA, takich stanach jak Massachusetts, Connecticut, Nowy Jork czy Maryland, mieszkańcy traktują pandemię serio. W sklepach i zakładach usługowych wszyscy noszą maseczki i wszędzie starają się przestrzegać dystansu. Na południu znacznie więcej ludzi lekceważy restrykcje, nie nosi masek, a zgromadzenia w miejscach publicznych, restauracjach, barach i kościołach to widok codzienny. Na plażach na Florydzie panuje tłok. W USA nigdzie poza tym nie przywraca się lockdownu takiego jak wiosną – którego ostatnio zresztą nie zaleciła nawet WHO. Dzięki w miarę normalnej pracy gospodarki wskaźniki wzrostu PKB i notowania akcji na giełdzie rosną.

Czytaj też: Ameryka przegrywa bój z covid-19

Trump po chorobie. Nie rozsiewa wirusa?

Najwięcej zachorowań notuje się na ogół na południu i zachodzie kraju, gdzie – co nie jest przypadkiem – przeważają Amerykanie o konserwatywnych poglądach, zwolennicy Partii Republikańskiej i Donalda Trumpa. Prezydent niedawno sam zakaził się wirusem. Mimo choroby wezwał rodaków, aby „covid nie zdominował ich życia”, a po wyjściu ze szpitala przed kamerami demonstracyjnie zdjął maseczkę. W sobotę zaprosił około tysiąca ludzi do ogrodu Białego Domu – nie zachowywali dystansu – a w poniedziałek wybiera się na Florydę, gdzie wieczorem (czasu USA) wystąpi na wielotysięcznym wiecu i przemówi do fanów.

Trump zapowiada kilka takich zgromadzeń w tym tygodniu w różnych stanach, chociaż powinien odbywać kwarantannę. Od informacji, że jego test dał wynik pozytywny, i hospitalizacji minął zaledwie tydzień i mimo komunikatów lekarzy, że czuje się dobrze i nie jest zagrożeniem dla innych, wielu ekspertów w to wątpi. Przyczyną są sprzeczności w informacjach o zdrowiu prezydenta podawanych po jego infekcji. Oprócz Trumpa zakaziło się ostatnio ponad 30 osób z Białego Domu, w tym kilkanaścioro jego bliskich współpracowników, a także kilku wysokiej rangi wojskowych z Pentagonu.

Zdrowotny kryzys w Waszyngtonie i nasilenie się pandemii w całym kraju wysunęły ją na pierwszy plan jako temat tegorocznej kampanii przed wyborami i pogrążyły Trumpa w sondażach. Wynika z nich, że zdecydowana większość Amerykanów nie ufa mu jako przywódcy w walce z zarazą. Znacznie większym zaufaniem cieszy się tutaj demokratyczny kandydat do Białego Domu Joe Biden. W mierzonym sondażami wyścigu przedwyborczym prowadzi z Trumpem z dwucyfrową przewagą w kraju i wyraźną – większą niż margines błędu statystycznego – w niemal wszystkich stanach „swingujących”.

Czytaj także: John Kennedy i Donald Trump. Ile ich łączy?

Doktor Fauci się odcina

Trump twierdzi, że sondaże są „fake”, a jego telewizyjne spoty przekonują, że znakomicie radzi sobie z pandemią. W jednym z nich pojawił się dyrektor rządowego instytutu chorób zakaźnych Anthony Fauci mówiący: „Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek mógł robić więcej” w walce z covidem. Dr Fauci oświadczył, że użyto wypowiedzi bez jego zgody, jest wyrwana z kontekstu i pochodzi z marca. Od tego czasu wiele razy dystansował się od prezydenta i w zawoalowany sposób krytykował go za lekceważenie zagrożenia. Fauci podkreślił, że nigdy publicznie nie popierał żadnego kandydata na prezydenta. W poniedziałek Biden wytknął Trumpowi nadużycie.

Czytaj też: Joe Biden jest na fali. Ale czy na pewno wygra wybory?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną