Oświadczenie Polskiego PEN Clubu, 24 sierpnia 2020 r.
Od wielu dni na Białorusi trwa protest przeciwko oszustwu w wyborach prezydenckich. Podanych oficjalnie, jawnie fałszywych wyników nie uznaje olbrzymia część społeczeństwa i międzynarodowej wspólnoty, w tym Unia Europejska.
Terror, tortury, szykany
Od ćwierć wieku z górą w ościennym państwie dyktator uwłaszczył się na władzy. Postać to zbrukana politycznym skrytobójstwem, policyjnym terrorem i torturami, którym poddaje setki własnych rodaków. Fałszerstwa w wyborach, przeistaczanych w karykaturalny plebiscyt, idą w parze z pogwałceniem swobód obywatelskich, wolności słowa, podstaw praworządności i demokracji. Media, internet, programy nauczania poddaje się cenzurze, swobodę myśli okalecza i tłumi. Szykany godzące w język i kulturę białoruską, w jej historyczne symbole, zmierzają do wynarodowienia kraju.
Czytaj też: Dwie flagi państwowe Białorusi. Która wygra?
Nowe oblicze Białorusi
Dzisiaj Białoruś pokazuje światu inne oblicze. Jest to oblicze społeczeństwa obywatelskiego, świadomego, wolnego i stanowiącego wolność we własnym kraju. Setki tysięcy mężczyzn, kobiet, młodzieży, strajkujących robotników, nie tylko mieszkańców stolicy, lecz także wielu innych miast i wsi, manifestuje w obronie swoich oczywistych i niezbywalnych praw człowieka i obywatela, w obronie państwa ludzi, którym nikt nie odbiera wolności i godności, nie dzieli na tych, którzy biją i którzy są bici, na tych, którzy zabijają i którzy są zabijani.
Wobec tego zrywu, wobec złowróżbnych zapowiedzi brutalnej z nim rozprawy, wobec cierpień i śmierci katowanych, lecz także wielkiej, powszechnie okazanej woli pokojowego powrotu do praworządności i demokracji w cywilizowanym państwie europejskim – nie wolno nam milczeć.
Popieramy sprawę protestujących, żądamy respektowania na Białorusi praw człowieka i obywatela, wzywamy tych, którym są one bliskie, wzywamy organizacje społeczne i rządy do uczynienia wszystkiego, co może zapobiec masowej zbrodni w najbliższym nam kraju i wspomóc go w drodze ku wolności.
Czytaj też: A jeśli kryzys przybierze wymiar zbrojny?