Świat

Jak to się robi w USA? Nawet Trump nie bojkotuje debat

Donald Trump podczas debaty w Las Vegas Donald Trump podczas debaty w Las Vegas Jim Urquhart / Reuters / Forum
Debaty kandydatów na prezydenta USA odbywają się od 44 lat. Prawie nigdy nie były bojkotowane ani nie stały się przedmiotem poważniejszego konfliktu między partiami.

Przed każdymi wyborami organizuje się, zwykle we wrześniu i październiku, trzy debaty prezydenckie i jedną między kandydatami na wiceprezydentów. Niekiedy decydują one o wyniku głosowania w listopadzie. Donald Trump sugeruje wprawdzie, że może nie wziąć udziału w konfrontacjach ze swym demokratycznym oponentem Joem Bidenem, ale przeważa opinia, że to tylko blef.

Nixon się poci, Ford zalicza wpadkę

Debaty odbyły się najpierw w 1960 r. między Johnem F. Kennedym a Richardem Nixonem. Pierwsza z nich, w której Kennedy zaprezentował się jako bardziej „telegeniczny”, wypadający lepiej od nieogolonego i pocącego się Nixona, zdecydowała o jego minimalnym zwycięstwie. Debaty wznowiono potem dopiero w 1976 r. Urzędujący prezydent Gerald Ford zaliczył wtedy pamiętną wpadkę, mówiąc, że Polska „nie jest zdominowana przez ZSRR”. Pogrzebało to jego szanse i dało w wyborach wygraną demokracie Jimmy′emu Carterowi.

W 1980 r. doszło do sporu między nim a obozem republikańskiego rywala Ronalda Reagana. Carter nie chciał zgodzić się na udział w debacie, jeśli będzie w niej uczestniczył niezależny kandydat John Anderson. Pierwsza debata odbyła się w związku z tym tylko między Reaganem a Andersonem, a drugą odwołano. W trzeciej stanęli naprzeciw siebie Reagan i Carter. Ten pierwszy zebrał lepsze oceny za występ i dość zdecydowanie wygrał wybory.

Komisja ds. debat i partyjny duopol

Do wyborów w 1984 r. debaty organizowała Liga Kobiet Głosujących (League of Women Voters), a od wyborów w 1988 rolę tę przejęła tzw. Komisja ds. Debat Prezydenckich (ang. skrót: CPD), niezależna organizacja kierowana przez byłych działaczy dwóch głównych partii: republikańskiej i demokratycznej. CPD nie jest finansowana przez te partie, tylko przez instytucje wyznaczone na gospodarzy debat, przeważnie uniwersytety, a częściowo przez prywatne korporacje (podkreśla się, że te ostatnie nie mają wpływu na jej działanie).

W efekcie miejsce debat i reguły ich prowadzenia ustalane są w toku negocjacji między obu partiami. Spotkanie moderuje zwykle trójka znanych dziennikarzy telewizyjnych, a wybiera ich CPD. Niektóre debaty odbywają się w formacie town hall meeting, czyli spotkania polityka z wyborcami. To oni zadają kandydatom pytania, a dziennikarz odgrywa rolę koordynatora dyskusji.

Przedmiotem kontrowersji stała się podjęta w 1988 r. przez CPD decyzja, aby uczestników debat ograniczyć do polityków, którzy zdobędą co najmniej 15 proc. poparcia w pięciu największych sondażach przed wyborami. Wyeliminowało to z konkurencji wielu kandydatów małych, często marginalnych partii, ale działaczy często dobrze znanych na krajowej arenie, jak lewicowy bojownik o prawa konsumentów Ralph Nader. Rzecznicy tych stronnictw uważają to za przejaw dyskryminacji niezależnych partii i dyktatury dwupartyjnego establishmentu. Tylko raz – w 1992 r. – do przedwyborczych debat zakwalifikował się kandydat trzeciej partii, multimilioner z Teksasu Ross Perot, który w wyborach zdobył 19 proc. głosów bezpośrednich, ale żadnego głosu elektorskiego.

Trump nie stchórzy przed Bidenem

Trump już w czasie kampanii prezydenckiej w 2016 r. zgłaszał zastrzeżenia do warunków debat, ale wziął udział we wszystkich trzech. W powszechnej ocenie przegrał je z Hillary Clinton, ale w wyborach to on okazał się zwycięzcą. W tym roku powiedział swoim doradcom, że nie ufa Komisji ds. Debat Prezydenckich, ponieważ jest jakoby zdominowana przez jego krytyków. Kwestionuje też bezstronność dziennikarzy większości stacji telewizyjnych, twierdząc, że są do niego uprzedzeni.

Systematycznie atakuje zwłaszcza dziennikarzy najbardziej ostatnio oglądanej telewizji CNN. Jednak mimo jego aluzji, że zbojkotuje debaty, uważa się, że weźmie udział przynajmniej w jednej z nich. Unik przed konfrontacją z Bidenem byłby przedstawiony przez obóz demokratów jako tchórzostwo. Trump najpewniej zresztą wierzy, że może w debacie pokonać 77-letniego, skłonnego do gaf i werbalnych potknięć Bidena.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną