Świat

Stany zapalne

USA: Kraj ludzi źle ubezpieczonych

Okręt-szpital marynarki wojennej USA wchodzi do portu na Manhattanie. Wspomaga przeciążone z powodu epidemii nowojorskie szpitale. Okręt-szpital marynarki wojennej USA wchodzi do portu na Manhattanie. Wspomaga przeciążone z powodu epidemii nowojorskie szpitale. Andrew Kelly/Reuters / Forum
Hasło Donalda Trumpa „America First” nabrało złowieszczego znaczenia, kiedy kraj z dnia na dzień stał się globalnym epicentrum pandemii. A Amerykanie mają bardzo dziurawy system ubezpieczeń.
Działający w Pentagonie wywiad medyczny NCMI już w listopadzie alarmował o koronawirusie w Chinach i niebezpieczeństwie przeniesienia go do Ameryki.John Nacion/BEW Działający w Pentagonie wywiad medyczny NCMI już w listopadzie alarmował o koronawirusie w Chinach i niebezpieczeństwie przeniesienia go do Ameryki.

Danni Askini z Massachusetts zachorowała pod koniec lutego. Zgłosiła się na SOR. Wynik był jednoznaczny: koronawirus. Lekarze łagodzili objawy grypy oraz zapalenia płuc i kiedy zaczęła zdrowieć, odesłali ją do domu. Po paru dniach dostała rachunek – 34 927 dol. Była w szoku – nie miała ubezpieczenia, bo akurat rzuciła pracę. A ubezpieczenie zapewniał jej – jak około połowie Amerykanów – pracodawca. Całą nadzieję pokłada w tym, że może Medicaid, federalny fundusz asekuracji biednych, wstecznie pokryje jej wydatki.

Historia Danni, opisana w tygodniku „Time”, nie jest odosobniona. 27 mln Amerykanów – ok. 8 proc. populacji – nie ma żadnego ubezpieczenia. – Wysoka liczba nieubezpieczonych w USA zaostrzy przebieg pandemii COVID-19. Ci ludzie często zwlekają z niezbędnym leczeniem lub całkowicie z niego rezygnują z powodu kosztów – mówi prof. Aparna Soni, ekspertka ds. ekonomii zdrowia z American University w Waszyngtonie. Co czwarty zatrudniony w USA nie ma też prawa do płatnych urlopów chorobowych, więc i z tego powodu, gdy poczują się źle, zamiast się leczyć, chodzą nadal do pracy. I zarażają innych.

Epidemia w USA przybiera rozmiary katastrofalne. Na krótko przed Wielkanocą liczba zachorowań mocno przekroczyła 400 tys., a przypadków śmiertelnych 15 tys. Głównym ogniskiem zarazy jest wciąż Nowy Jork, ale powoli doganiają go inne wielkie miasta: Chicago, San Francisco, Detroit, Nowy Orlean i takie stany, jak Illinois, New Jersey, Connecticut i Luizjana. Wojnę z zarazą wszędzie utrudniają braki podstawowego sprzętu: respiratorów, maseczek chirurgicznych, odzieży ochronnej. Tymczasem okazało się, że działający w Pentagonie wywiad medyczny NCMI już w listopadzie alarmował o koronawirusie w Chinach i niebezpieczeństwie przeniesienia go do Ameryki.

Polityka 16.2020 (3257) z dnia 14.04.2020; Świat; s. 39
Oryginalny tytuł tekstu: "Stany zapalne"
Reklama