„Nacjonalizacja sukcesów i zrzucanie na Unię winy za kryzysy” – tak były szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso komentował fenomen przypisywania sobie zasług przez kraje, które niewiele by osiągnęły bez wspólnego rynku, a zarazem podnoszenie oskarżeń wobec Brukseli w sytuacjach, w których unijne instytucje akurat niewiele mogą zdziałać. W przypadku pandemii jest podobnie. Na mocy traktatów UE ma ograniczone uprawnienia w sferze zdrowia publicznego nawet w sytuacjach kryzysowych. Jej główne kompetencje sprowadzają się do pomocy w koordynacji między krajami i doradztwa.
W Polsce: Testów jak na lekarstwo, za mało karetek, masek, izolatek
Unia Europejska w obliczu pandemii
Zgodnie z traktatem o funkcjonowaniu UE działanie wspólnoty „obejmuje zwalczanie epidemii poprzez wspieranie badań nad ich przyczynami, sposobów ich rozprzestrzeniania się i zapobiegania im, jak również informacji i edukacji zdrowotnej, a także monitorowanie poważnych transgranicznych zagrożeń dla zdrowia, wczesne ostrzeganie oraz ich zwalczanie”. Tym zajmuje się m.in. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób z siedzibą w Szwecji, zbierające dane z poszczególnych krajów i analizujące potencjalne zagrożenia. Instytucje unijne nie mają jednak uprawnień do forsowania rozwiązań dotyczących kwarantanny czy reguł odwoływania imprez masowych. Jakakolwiek „wspólna odpowiedź” UE musiałaby polegać na zgodnym, ale dobrowolnym słuchaniu wskazówek szwedzkiego centrum.
Zresztą nawet część rzeczników silnej federalizacji (jest ich obecnie bardzo niewielu) nie ma przekonania, by na tym etapie centralizacja działań sanitarnych miała sens. Zasada pomocniczości m.in. w kwestii zamykania szkół jest przecież stosowana nawet w ramach niektórych krajów wspólnoty (na czele z Niemcami, gdzie decydują landy), i trudno sobie wyobrazić, jak wspólne decyzje epidemiologiczne, przy uwzględnieniu specyfiki regionów, miałaby podejmować „Bruksela”.
Kto pomoże Włochom?
Z kolei Komisja Europejska zachęca do dobrowolnej koordynacji kryzysowych zakupów środków ochronnych, szczepionek i leków w ramach mechanizmu wspólnych przetargów. Po sześciu latach zwłoki w działania te własnie włączyła się Polska. Ponadto Bruksela naciska m.in. na producentów maseczek, by je jak najprędzej dystrybuowali.
Komisja Europejska koordynuje też pomoc kryzysową. Włosi narzekają, że nikt nie odpowiedział na ich prośbę o maseczki („nikt”, czyli żaden kraj Unii, bo unijne instytucje zgodnie z prawem nie mogą prowadzić żadnych składów kryzysowych). Korzystając z tego pretekstu, chińska dyplomacja i część włoskich polityków zaczęła szerzyć przekaz: „Europa nie ma, a Chiny pomagają”. Dopiero potem okazało się, że pomoc sprowadza się do sprzedaży chińskiego wyposażenia medycznego.
Unijne instytucje z pewnym opóźnieniem zreflektowały się, że Włochom potrzeba publicznych wyrazów solidarności (takie po włosku wygłosiła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen), ale krokiem znacznie konkretniejszym i leżącym w ich kompetencjach było zagrożenie Niemcom postępowaniem przeciwnaruszeniowym, jeśli będą trzymać się zakazu eksportu maseczek. Bruksela uznała go za niewspółmierny do ich potrzeb i zagrożenia.
Czytaj też: Chińscy badacze informują o skutecznym leku na Covid-19
Unia może złagodzić szok gospodarczy
Instytucje UE mają zarazem kluczowe uprawnienia w próbach łagodzenia szoku gospodarczego. Według szacunków Komisji Europejskiej wskaźniki wzrostu gospodarczego dla Unii i dla euro będą w tym roku „poniżej” lub „znacząco poniżej” zera (lutowa prognoza pokazywała odpowiednio 1,4 proc. PKB i 1,2 proc. PKB). Komisja Europejska zapowiedziała „maksymalną elastyczność” w sprawie udzielania zgód na pomoc publiczną (wsparcie państwa dla prywatnych firm zagrożonych upadkiem) i kryteriów dyscypliny budżetowej poprzez sięgnięcie po przewidziane na wypadek wstrząsów „klauzule ucieczkowe” w pakcie stabilności i wzrostu.
Komisja jest gotowa na szybką współpracę też w zakresie wspomagania płynności małych i średnich przedsiębiorstw. Zaproponowała doraźne przepisy pomagające krajom i regionom szybciej wydawać fundusze ze wspólnego budżetu (w tym na służbę zdrowia), by podtrzymywały inwestycje w najbliższych miesiącach. Bruksela szacuje, że takie wsparcie płynności finansowej może w przypadku Polski wynieść ok. 1,1 mld euro z ok. 7,9 mld zapowiedzianych dla całej wspólnoty.
Ale i w sprawach gospodarczych instytucje UE (łącznie z Europejskim Bankiem Centralnym) nie wszystko mogą. To rządy poszczególnych krajów (ich ministrowie finansów) będą radzić w przyszłym tygodniu nad skoordynowanym programem stymulacji gospodarki w ramach własnych budżetów.
Czytaj też: Co się zmieni po ogłoszeniu pandemii przez WHO?