Parlament zwolnił z obowiązków premiera Ukrainy Ołeksija Honczaruka. „Za” głosowało 353 deputowanych. Wraz z nim odchodzi rząd. Odwołanie szykowało się i szykowało, aż się ziściło. O odejściu premiera mówiło się od grudnia, z początkiem stycznia on sam napisał podanie o dymisję, ale zamiast do Rady Najwyższej przesłał je na ręce Wołodymyra Zełenskiego. Wtedy pretekstem było ujawnienie niewygodnych dla premiera taśm, choć nieoficjalnie mówiło się o innej przyczynie – niepowodzeniach gospodarczych, trudnościach finansowych i budżetowych.
Dziś podanie zgodnie z procedurą wpłynęło do parlamentu, a Komitet Rady Najwyższej rekomendował odwołanie. Jak się okazało, nie było z tym problemu, bo poparła je większościowa frakcja Sługa Narodu, ale i część opozycji.
Czytaj także: Drużyna Zełenskiego
Zełenski: Nie kraść to za mało
Wprawdzie ukraińska konstytucja zabrania odwołania premiera w pierwszym roku jego pracy, ale sam o to wystąpił, więc raczej trudno zmuszać go do pracy wbrew woli. Chyba że do napisania rezygnacji został nakłoniony. Ale taką okoliczność musiałby zapewne mocno udokumentować w sądzie. Oznaczałoby to też otwartą wojnę z prezydentem, który tym razem zdaje się popierać dymisję swojego protegowanego.
Teraz Zełenski krytykuje premiera i jego ekipę. „Nie kraść to za mało” – powiedział w Radzie. Poskarżył się także Honczaruk, mówiąc, że pół roku to za mało, żeby się wykazać sukcesami.
Ukraina ma nowego premiera
Jest nawet kandydat na następcę. To 44-letni Denys Szmygal, dotychczasowy minister rozwoju terytorialnego, poprzednio gubernator obwodu Iwano-Frankowska. Lwowianin, ekonomista z dużym doświadczeniem w zarządzaniu, niestety uchodzi także za człowieka Rinata Achmetowa, bo pracował w firmie należącej do jego korporacji. Szmygal odżegnuje się od bliskiej znajomości z oligarchą, twierdzi, że Achmetowa zna jedynie z telewizji.
Bez wątpienia to kandydatura kompromisowa, łącząca stare z nowym. Nie jest też zaskoczeniem – Szmygal w rankingach zajmował czołową pozycję. Mówi się nawet, że po to znalazł się w rządzie, by zastąpić Honczaruka. Skład przyszłego rządu jest prawie gotowy. Dwóch kandydatów odmówiło dołączenia do ekipy, trwają poszukiwania zmienników.
Dlaczego do zmiany rządu dochodzi teraz? Mówi się o złych wynikach finansowych, ale też o spadku poparcia dla Zełenskiego. Odejście Honczaruka miałoby charakter manewru wyprzedzającego. Ponoć ekipa Honczaruka okazała się zbyt młoda, mało doświadczona i dlatego nie odniosła sukcesu, na jaki liczył prezydent.
Czytaj także: Ukraiński Stańczyk na tronie
Oligarchowie mieszają w rządzie?
Nowy gabinet ma być bardziej doświadczony, składać się z ludzi starszych średnio o dziewięć lat. Najstarszemu z ministrów stuknęła siedemdziesiątka. Niestety wygląda na to, że nie tylko doświadczenie lub jego brak odegrały rolę decydującą. Honczaruk, co wyraźnie podkreślano, nie był w bliskich relacjach z oligarchami. W tym względzie miał czyste ręce, co odpowiadało obietnicom prezydenta i oczekiwaniom społeczeństwa.
Teraz może być nieco inaczej. Z dawnego gabinetu ocalił skórę np. minister spraw wewnętrznych Arsenij Awakow. O jego powiązaniach z oligarchami wiadomo od dawna. – Jego obecność w nowym rządzie świadczyć może o tym, że za całą zmianą kryje się ręka Ihora Kołomojskiego, oligarchy i promotora prezydenta – uważa ukraiński politolog Bogdan Oleksiuk. I dodaje, że nie byłby to dobry sygnał. Choć wiadomo, że wbrew oligarchom nie da się rządzić Ukrainą.
Zełenski boi się spadku popularności
A spadające rankingi popularności? Z pewnością stały się pretekstem. Widać, że prezydent panicznie się tego obawia – jak każdy aktor grający główne role i wrażliwy na słupki badań.
Oczywiście sytuacja gospodarcza jest trudna, a wojna w Donbasie nie skończyła się jak za czarodziejskim dotknięciem, co Zełenski obiecywał. Rozmowy w formacie normandzkim wprawdzie się odbyły, ale ich efekt okazał się niezbyt skuteczny i mało spektakularny. Dokonano wymiany jeńców z Rosją, następna wymiana jest negocjowana, ale wciąż giną ludzie, Krym czci kolejną rocznicę przynależności do Rosji i na razie nie zanosi się, żeby Putin zmienił cokolwiek w swojej polityce względem Ukrainy. Społeczeństwo oczekiwało szybkich zmian, choć z pewnością nie kapitulacji wobec Moskwy.