Jegor Skoworoda, rosyjski dziennikarz śledczy niezależnej redakcji „Mediazona”, proszony o wymienienie najgłośniejszych sfabrykowanych spraw karnych ostatnich lat, przez moment patrzy z zaskoczeniem. I odpowiada pytaniem: – Chodzi o sprawy polityczne czy te sfabrykowane tylko ze względu na statystykę? A może sprawy, które wszczęto, by wyeliminować z rynku właściciela jakiejś firmy czy większego biznesu? I czy chodzi o sprawy, które całkowicie od zera sfabrykowano, czy takie, w których rzeczywiście coś było, ale prokuratura i sąd znacznie to wyolbrzymiły, przekraczając przy tym swoje kompetencje?
Według obrońców praw człowieka fabrykowanie spraw karnych stało się w Rosji powszechną praktyką. Przekłada się to na działające na wyobraźnię liczby, nawet te, które otwarcie przytaczają kremlowscy urzędnicy, znani przecież z przymykania oka na jakiekolwiek naruszenia władzy. Zdaniem Andrieja Babuszkina, przedstawiciela Rady ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Federacji, co piąty rosyjski więzień nie popełnił żadnego przestępstwa, a znaczna część pozostałych odbywa wyroki o wiele surowsze niż powinna.
Z kolei według prokuratora generalnego Jurija Czajki – chcącego najwyraźniej skrytykować konkurencyjny względem prokuratury organ, jakim jest utworzony w 2011 r. i podległy prezydentowi Komitet Śledczy – spośród ok. 570 tys. osób pozbawionych obecnie wolności ponad 30 proc. zostało skazanych wyłącznie ze względu na błędy w śledztwie. Co skutkuje rosnącą liczbą całkowicie niewinnych obywateli przebywających w więzieniach. Z kolei z danych opublikowanych przez rosyjski Sąd Najwyższy w 2018 r. wynika, że 99,77 proc. spraw karnych kończy się wyrokiem skazującym.
Nie jest to wiedza przekazywana szeptem przez nielicznych, którzy mają dostęp do podobnych informacji.