27 stycznia 2020 r. samolot McDonnell Douglas MD-83 irańskiej Caspian Airlines rozbił się przy lądowaniu w pobliżu lotniska Bandar Mahszahr Airport w mieście położonym nad Zatoką Perską, przy granicy z Irakiem. Wszyscy przeżyli, cztery osoby miały lekkie obrażenia. Przyczyną było nie tyle twarde lądowanie, ile próba uniknięcia go. Źródło takich i podobnych incydentów jest zawsze takie samo – lądowanie na siłę.
Samolotem najtrudniej się ląduje
Lądowanie to zwykle najtrudniejszy etap lotu sprawnym samolotem pasażerskim. Podkreślmy: sprawnym i pasażerskim. Sprawnym – bo lądowanie maszyną w razie awarii jest zwykle o wiele trudniejsze. Pasażerskim – bo nie wykonuje się jakichś szczególnych manewrów. Sam lot to siedem kolejnych faz: kołowanie na start, start, wznoszenie, przelot, zniżanie, podejście i lądowanie, kołowanie na miejsce postoju.
Podejście i lądowanie są najtrudniejsze. Sam nie wiem, co bardziej, ale zależność jest prosta: tylko po udanym podejściu możliwe jest udane lądowanie. Nie ma wyjątków od tej reguły. Na wojskowych maszynach bojowych wykonuje się o wiele bardziej skomplikowane rzeczy – taktyczne loty w ugrupowaniach, walki indywidualne i grupowe, ataki na cele naziemne. Wszystko to samo w sobie jest znacznie trudniejsze od lądowania i niebezpieczniejsze. Ale i w tym przypadku, żeby dobrze wylądować, trzeba wykonać poprawne podejście, dolatując do pasa na właściwej wysokości, obierając właściwy kierunek z odpowiednią prędkością. Posadzenie samolotu to już wisienka na torcie.
Czytaj też: