Świat

Megxit dzieli bardziej niż brexit. Koniec „jego i jej wysokości”

Harry i Meghan chcą wycofać się z jakiejkolwiek działalności publicznej jako książę i księżna Susseksu. Harry i Meghan chcą wycofać się z jakiejkolwiek działalności publicznej jako książę i księżna Susseksu. Mega Agency / Forum
Decyzja o wyjściu ze struktur rodziny królewskiej stała się kolejnym frontem kulturowego konfliktu na Wyspach. Młodsze pokolenia i lewicowe media chwalą parę za emancypację, konserwatyści oskarżają o zamach na monarchię.

Rezygnacja księcia Harry’ego i jego żony Meghan Markle z przywilejów i obowiązków brytyjskiej monarchii jest odmieniana przez wszystkie przypadki w prasie: począwszy od brukowego „The Sun” po uchodzący za raczej ostrożny, stroniący od sensacji „The Telegraph”.

I choć wielu obserwatorom spoza Wysp cała awantura może się wydać bezzasadna i trudna do zrozumienia – wszak chodzi o dwójkę 30-latków po ślubie, którzy decydują się wyprowadzić od teściów i uniezależnić finansowo – to w Wielkiej Brytanii „wyprowadzka na swoje” młodszego z synów księcia Karola i księżnej Diany zatrzęsła fundamentami tożsamości narodowej.

Czytaj też: Rodzina królewska nie używa swojego nazwiska

Wyprowadzka Harry′ego i Meghan

Harry i Meghan chcą się wycofać z jakiejkolwiek działalności publicznej jako książę i księżna Susseksu, ale i wyprowadzić na stałe z Wielkiej Brytanii. Przyszłość planują dzielić między USA i Kanadą. Już samo to jest dla wielu Brytyjczyków, zwłaszcza o rojalistycznych poglądach, symbolicznym policzkiem. Oto książę, potencjalny następca tronu (jest dopiero szósty w kolejce, za trójką dzieci Williama i Kate), porzuca życie w Windsorze na rzecz podróży po dawnych koloniach, krajach przez wielu angielskich konserwatystów uważanych za stojące na niższym poziomie cywilizacyjnym. „Financial Times” stwierdza nawet, że ta wyprowadzka za ocean jest największym wstrząsem dla brytyjskiej monarchii od czasów abdykacji Edwarda VIII w 1936 r. i jego ślubu z, a jakże, Amerykanką Wallis Simpson.

Sprawy nie ułatwia i to, że para o swojej decyzji poinformowała publicznie, nie konsultując jej z nikim w rodzinie czy gronie doradców w Pałacu Buckingham. Z nieoficjalnych przecieków z okolic tronu wynika, że pozostali członkowie monarchii byli tyleż zszokowani, co wściekli. Harry i Meghan nie mają tam prawdopodobnie ani jednego sojusznika.

Kryzys w rodzinie królewskiej

„The Guardian” informował w ostatnim tygodniu, że na młodszego brata zdenerwował się William, nie poparł go też ojciec Karol. Z tradycyjną rezerwą podeszła do tematu królowa Elżbieta II, która miała przejąć się tylko przyszłością monarchii. A ta zależeć będzie w dużo większym stopniu od Williama, bliższego tronu i popularniejszego.

Nagła decyzja Harry’ego i Meghan wywołała kryzys w rodzinie królewskiej i podzieliła społeczeństwo. Dbająca o wizerunek monarchii i tajemnice Pałacu Buckingham Elżbieta II nakazała rozwiązać problem formalnie i zmusiła młodych do pisemnej kodyfikacji warunków wyprowadzki. I znów – czytelnikom spoza Wysp może się to wydać groteskowe, a nawet absurdalne, ale kontrakt regulujący dalsze życie księcia i księżnej Susseksu negocjowało przez ostatnie dni kilkanaście osób.

Czytaj także: Ile i jak zarabia monarchia brytyjska

Koniec „jego i jej wysokości”

Ostatecznie oboje zachowają te dwa tytuły. Nie będą mogli być za to tytułowani „jego i jej wysokością”, gdyż nie pełnią codziennych obowiązków w ramach monarchii. I tu pierwszy zgrzyt – choć porozumienie osiągnięto w weekend, oficjalna strona internetowa Harry’ego i Meghan wciąż opisuje ich właśnie jako „jego i jej wysokość”. Od rana brytyjskie portale donoszą, że nawet ten drobiazg wytrącił z równowagi wiele osób w Pałacu.

Para zupełnie z życia na Wyspach nie zrezygnuje. Ma pełnić „ograniczone obowiązki publiczne związane ze swoją rolą w rodzinie królewskiej” – tak przynajmniej stanowi pisemna ugoda z ich babcią. Co to oznacza w praktyce – jeszcze nie wiadomo. Znamienne jednak, że Elżbieta II sama nie poświęciła na negocjacje ani chwili. Po stronie Pałacu umowę z Harrym negocjowali jej prawnicy i doradcy, z rodziny nie pojawił się nikt.

(Nie)popularność dynastii Windsorów

Harry formalnie pozostaje członkiem monarchii, zachowuje miejsce w kolejce do tronu. Ale trudno sobie wyobrazić, że kiedykolwiek na nim zasiądzie. Także dlatego, że takiego obrotu spraw nie poparliby Brytyjczycy. Rodzina królewska doskonale wie, że nawet jako monarchia musi zabiegać o ich sympatię, żeby przeżyć w XXI w.

Najnowsze badania pokazują, że dynastia Windsorów nie cieszy się popularnością w całości. Według sondażu YouGov z 9–10 stycznia (czyli jeszcze sprzed sensacyjnej decyzji Harry’ego i Meghan) najpopularniejszymi „royalsami” są królowa Elżbieta i książę William – pozytywnie ocenia ich odpowiednio 80 i 79 proc. ankietowanych. Tylko trochę słabiej od męża wypada Kate, księżna Cambridge (70 proc. pozytywnych wskazań). Potem jest dużo gorzej – Harry’ego, Karola i księcia Filipa dobrze ocenia mniej więcej co drugi Brytyjczyk. Łatwo też wskazać liderów negatywnych – najmniej popularni są Meghan Markle (38 proc. wskazań pozytywnych, 49 negatywnych) i książę Andrzej, jeden z protagonistów afery pedofilskiej i sutenerskiej z udziałem Jeffreya Epsteina.

Dużo lepszy barometr nastrojów otrzymamy, jeśli prześledzimy wyniki popularności w koniunkcji z głosowaniem w referendum brexitowym z 2016 r. Liderzy się nie zmienią – Elżbietę i Williama lubią zarówno zwolennicy wyjścia, jak i pozostania w Unii. Z Meghan jest już inaczej. Głosujący za brexitem są wobec niej jednoznacznie krytyczni (65 do 24 proc.), wśród euroentuzjastów dominują oceny pozytywne (47 do 40).

Megxit a polityka

Zwłaszcza te ostatnie wyniki pokazują, że opinie na temat wyjazdu Harry’ego i Meghan, ochrzczonego już „Megxitem”, przebiegają wzdłuż znanych linii podziału kulturowego. Wyborcy Partii Pracy (55 proc. z nich dobrze ocenia Meghan – przy 22 proc. w elektoracie torysów) i Liberalnych Demokratów chwalą parę za decyzję o usamodzielnieniu się i szukaniu dla siebie progresywnej roli w skostniałej monarchii, zwolennicy Partii Konserwatywnej uważają ten ruch za bezczelność i zdradę. Grupy te zgadzają się tylko w aspektach finansowych – według 81 proc. respondentów YouGov książę i księżna Susseksu nie powinni otrzymywać żadnego wsparcia ze środków publicznych, 46 proc. chce pozbawienia ich tytułów szlacheckich. Brytyjczycy popierają też decyzję królowej o zmuszeniu młodych do pokrycia kosztów niedawnej renowacji ich rezydencji w Windsorze (ok. 2,4 mln funtów).

Nie wiadomo jeszcze, z czego Harry i Meghan zamierzają się utrzymywać. „New York Times” spekuluje, że książę zostanie celebrytą od wystąpień publicznych i pójdzie w ślady byłych polityków – Tony’ego Blaira czy Baracka Obamy. Meghan może wrócić do aktorstwa, choć etykietki czarnej owcy brytyjskiej monarchii prawdopodobnie nie pozbędzie się już nigdy. Może spróbuje sił w polityce?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną