Komisja Europejska decyzję o zaskarżeniu przepisów dotyczących dyscyplinowania polskich sędziów podjęła w ubiegłym tygodniu. Wniosek wpłynął już do Luksemburga. Ponieważ zaś chodzi o środki tymczasowe, decyzja może zapaść szybko – Ireneusz Kolowca z biura Trybunału mówi o kilku dniach. Wniosek rozpatrzy wiceprezes TSUE.
Komisja odniosła się też do wczorajszych wydarzeń (połączone izby Sądu Najwyższego uznały, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa powołała sędziów w sposób „wadliwy”). Zdaniem KE nie ma wątpliwości co do prawomocności polskiego Sądu Najwyższego. Za to są co do prawomocności Trybunału Konstytucyjnego pod rządami Julii Przyłębskiej.
Skarga na polski system dyscyplinowania sędziów
Treść wniosku jest poufny, ale jego istotę znamy. „KE postanowiła zwrócić się do TSUE o zastosowanie środków tymczasowych nakazujących polskiemu rządowi zawieszenie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej SN. Jesteśmy gotowi do podjęcia konstruktywnego dialogu opartego na rzetelności i szacunku wobec Polski” – mówiła 14 stycznia wiceprzewodnicząca KE Vera Jourova.
Główną skargę do TSUE na system dyscyplinowania sędziów w Polsce składała poprzednia Komisja Europejska w październiku 2019 r., ale choć komisarze o tym wtedy dyskutowali, nie dołączyła wniosku o środki tymczasowe. Teraz zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej trwałoby do czasu pełnego wyroku Trybunału.
Czytaj też: Sędziowie już stosują wyrok TSUE. Władza im grozi
Von der Leyen zamyka „nowe otwarcie”
O wniosek do TSUE w grudniu zaapelowali eksperci od prawa unijnego, stowarzyszenia sędziowskie i organizacje pozarządowe. „Czytaliśmy to pismo i je analizujemy. Jesteśmy otwarci na środki tymczasowe, jeśli okażą się potrzebne” – mówił wtedy nowy komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Ale jak wynika z naszych rozmów, pod koniec roku prawnicy KE nie byli chętni wnioskowi – obawiali się, że zostanie odrzucony, bo przesłanką do zastosowania środków tymczasowych powinna być nieodwracalność kwestionowanych zmian.
Złożenie teraz tego wniosku oznacza nie tylko „ryzyko prawne” Brukseli, ale też wstrzymanie zapowiadanego „nowego otwarcia” z rządem Mateusza Morawieckiego. Stosunki na linii Bruksela–Warszawa raczej na pewno się zaostrzą.
Dlatego ostateczną decyzję podjęła właśnie szefowa KE. Jak słyszymy, to najnowsze pomysły PiS (tzw. ustawa kagańcowa) sprawiły, że poczuła się zmuszona odejść od miękkiej linii wobec polskich władz. Według naszych źródeł gabinety większości komisarzy nie miały informacji, że Komisja będzie się zajmowała „polską sprawą” już na pierwszym posiedzeniu w nowym składzie. Von der Leyen wyciągnęła ją niecałe dwie godziny przed obradami.
Czytaj też: Rząd do aresztu, bo nie wykonał wyroku? TSUE zezwala
Kiedy TSUE podejmie decyzję?
Doraźne postanowienie o zabezpieczeniu (zamrożeniu Izby Dyscyplinarnej SN) ma prawo podjąć wiceprezes TSUE. Czasem nawet zanim wysłucha zaskarżonej strony. Ale w kwestii tak drażliwej rozstrzygnięcie może zostać oddane w ręce Wielkiej Izby TSUE, czyli 15-osobowego składu z prezesem i wiceprezesem.
Eksperci w Brukseli przekonują, że ewentualne zamrożenie Izby Dyscyplinarnej SN pośrednio blokowałoby niektóre zapisy ustawy kagańcowej. Ta ma ułatwić karanie, a nawet usuwanie z zawodu sędziów, którzy „utrudniają funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości”. PiS potrzebuje takich zapisów, bo chce uniemożliwić sprawdzanie, czy sędziowie powołani z udziałem upolitycznionej neo-KRS mogą legalnie orzekać.
Przypomnijmy, że Jourova jeszcze w grudniu apelowała do polskich władz o wstrzymanie się z pracami nad ustawą i zaproszenie do Polski Komisji Weneckiej. Przyjechała na zaproszenie Senatu, ale rząd ją zignorował.
Parlament Europejski debatował z kolei o praworządności w Polsce i na Węgrzech, a potem głosował nad rezolucją w tej sprawie. Europosłowie PiS próbowali wprowadzić do porządku obrad debatę o Francji, powołując się na obrazki z – jak tłumaczyli – „brutalnej” akcji policji wobec strajkujących adwokatów w Paryżu. Bez powodzenia.
Czytaj też: Muszkieterowie Ziobry