Świat

Usterka, zestrzelenie? Pytania po katastrofie boeinga w Teheranie

Ukraiński boeing 737-800 rozbił się kilka minut po starcie z lotniska w Teheranie. Ukraiński boeing 737-800 rozbił się kilka minut po starcie z lotniska w Teheranie. Wana News Agency/Reuters / Forum
Jest w przypadku tej katastrofy kilka zastanawiających kwestii. Po pierwsze, samolot był całkiem nowy i przeszedł przegląd techniczny zaledwie dwa dni wcześniej.

8 stycznia rano ukraiński boeing 737-800 rozbił się kilka minut po starcie z lotniska w Teheranie. Zginęły wszystkie osoby na pokładzie: 168 pasażerów i dziewięcioro członków załogi. Wśród ofiar było 71 mężczyzn, 81 kobiet i 15 dzieci z różnych państw. Najwięcej obywateli Iranu (83) i Kanadyjczyków (63).

Katastrofa ukraińskiego boeinga

Jest w przypadku tej katastrofy kilka zastanawiających kwestii. Wszystko wskazuje na to, że jej przyczyną był pożar silnika, zapewne prawego, bo maszyna przed wypadkiem lekko skręcała w tę stronę. Płonący silnik widzieli świadkowie, informacje podały też władze Iranu, szybko dodając, że nie doszło do zestrzelania. A przecież na wysokości ok. 2,5 tys. m boeing wciąż był w zasięgu przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych, takich jak popularny amerykański Stinger. A ściśle rzecz ujmując: na granicy zasięgu sięgającego 3–3,5 tys. m dla samolotów wojskowych.

Samolot był całkiem nowy. Boeing 737-8KV (czyli z serii „800”, a nie najnowszej, wadliwej) z dwoma silnikami CFM56-7B24E został skonfigurowany na 186 miejsc w klasie ekonomicznej. Pierwszy lot w Renton w USA wykonał 21 czerwca 2017 r., a 19 lipca tego samego roku dostarczono go do Kijowa i przekazano liniom Ukrainian International Airlines. Maszynę zarejestrowano pod znakami UR-PSR. Samolot i silniki wyprodukowało amerykańsko-francuskie konsorcjum CFM International (amerykański General Electric i francuski Safran, dawna SNECMA). Ukraińskie linie były jego jedynym użytkownikiem, a właścicielem – firma Varangian Leasing LLC z Delaware w Stanach Zjednoczonych. To standard, że kosztowne maszyny pasażerskie kupują leasingujące je holdingi finansowe – linie pozyskują je w ten sposób „na raty”.

Reklama