Jak podaje BBC, oświadczenie o całkowitym wycofaniu się z porozumienia nuklearnego pojawiło się w niedzielę po posiedzeniu rządu w Teheranie. Porozumienie z lipca 2015 r. Iran zawarł w Wiedniu ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Chinami, Wielką Brytanią, Francją i Niemcami. Dodatkową stroną paktu była Unia Europejska.
Iran zgodził się wtedy ograniczyć tzw. wrażliwą działalność jądrową (chodzi m.in. o poziom wzbogacania uranu oraz ilości jego magazynowania), co regularnie kontrolowali międzynarodowi inspektorzy. W zamian Zachód miał konsekwentnie znosić dewastujące kraj sankcje gospodarcze. W 2018 r. Donald Trump wycofał USA z układu.
Po zabiciu przez Amerykanów gen. Sulejmaniego napięcie w regionie rośnie z każdym dniem. W niedzielę szef NATO Jens Stoltenberg zdecydował o zwołaniu na Rady Północnoatlantyckiej (to najważniejszy organ decyzyjny sojuszu). Prezydent Andrzej Duda powiedział w wywiadzie dla TVP, że „nie ma żadnych informacji o zagrożeniu dla Polski i polskich obywateli”, a zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie sytuacji na Bliskim Wschodzie uznał za niepotrzebne.
Adam Szostkiewicz: Strach przed wojną
Irak nie chce wojsk USA u siebie
Także w niedzielę w trybie pilnym zebrał się iracki parlament. Przyjął rezolucję, w której domaga się wycofania wszystkich obcych wojsk ze swojego terytorium. Rezolucja wprawdzie nie jest wiążąca dla rządu, ale wcześniej premier Iraku Adil Abd al-Mahdi sam zarekomendował takie rozwiązanie.
W dokumencie podkreślono, że Irak musi zrobić wszystko, by obce armie nie wykorzystywały więcej jego lądu, wód i przestrzeni powietrznej. Rząd ma wycofać oficjalną prośbę o pomoc, jaką skierował do międzynarodowej koalicji pod przywództwem USA. Posłowie wezwali też do złożenia formalnej skargi w ONZ w sprawie „naruszeń” suwerenności kraju przez Stany Zjednoczone.
W ramach międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim przebywa w Iraku ok. 5 tys. żołnierzy amerykańskich. Obok nich są w niej armie wielu państw, w tym polski kontyngent. Jak podaje BBC, wojska koalicyjne wstrzymały wszystkie operacje przeciw ISIS w regionie, aby skoncentrować się na ochronie wojsk amerykańskich i sojuszniczych.
Czytaj też: Stany kontra Iran – scenariusze wojenne
Rośnie napięcie po zabiciu gen. Sulejmaniego
Wycofanie Iranu z porozumienia nuklearnego czy rezolucja irackiego parlamentu to odpowiedź na zabicie przez Amerykanów w Bagdadzie irańskiego gen. Kasima Sulejmaniego. Był on szefem Al-Kuds – sił ekspedycyjnych Strażników Rewolucji, odpowiedzialnych za zagraniczne akcje zbrojne. Ciało generała przewieziono w niedzielę do miasta Ahwaz, gdzie żegnały go ubrane na czarno tłumy, a następnie do Teheranu.
Irańczycy cały czas zapowiadają zemstę. W reakcji Trump stwierdził, że odpowiedź jego kraju będzie „bardzo szybka i bardzo ostra”. I dodał, że Stany wyznaczyły już 52 cele, w które uderzą, jeśli Iran spełni swoje odwetowe groźby. Wcześniej USA poradziły swoim obywatelom, aby opuścili Irak, i wysłały na Bliski Wschód 3 tys. dodatkowych żołnierzy.
Czytaj też: Czy Trump zafunduje nam wojnę z Iranem?
Jaka może być odpowiedź Iranu?
Analitycy wojskowi mówią o możliwych cyberatakach i uderzeniu w obiekty wojskowe USA. „Iran nie odpowie tak, żeby sprowokować inwazję wojsk amerykańskich. Otwartej wojny nie chce żadna ze stron. Iran wie, że nie może jej wygrać; Waszyngton wie, że zwycięstwo byłoby zbyt kosztowne – pod względem skali prawdopodobnych ofiar, zniszczeń i skutków dla światowej gospodarki” – wyjaśnia dziennikarz „Polityki” Tomasz Zalewski.
I dodaje: „Czeka nas prawdopodobnie wojna per procura, zastępcza, w której klienci Iranu na Bliskim Wschodzie, sterowane przez niego szyickie milicje, ugrupowania terrorystyczne i inne bojówki w Iraku, Syrii, Libanie, Jemenie i Libanie – będą atakowały cele amerykańskie, a może i izraelskie, gdzie tylko się da. Ale raczej nie w samych Stanach Zjednoczonych, bo Waszyngton musiałby wtedy dokonać inwazji Iranu. Celem będą ambasady i inne placówki dyplomatyczne, ale i bazy wojskowe w regionie. Będą tam wybuchały bomby, można też oczekiwać cyberataków”.
Czytaj też: Kasim Sulejmani: strażnik Bliskiego Wschodu