Ona jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Białego Domu Donalda Trumpa, jego bliską doradczynią i spin doktorem, jakich mało. W telewizyjnych talk shows potrafi wytłumaczyć wszystkie jego kłamstwa, pomówienia, wypowiedzi podszyte rasizmem i mściwe ataki personalne. On zaś jest konserwatywnym prawnikiem, zagorzałym krytykiem prezydenta, oskarżającym go o nadużycia władzy i łamanie konstytucji.
Do niedawna dzielili się opiniami z osobna, ale ostatnio zaczęli atakować się publicznie, wymieniając kąśliwe wpisy na Twitterze. Ich kłótnia fascynuje Amerykę, bo George i Kellyanne Conwayowie mieszkają pod jednym dachem – są małżeństwem i wychowują razem czworo dzieci.
Conwayowie i pan Trump
Polityczny konflikt w USA nie od dziś dzieli nawet rodziny, ale o podziałach w rodzinach prominentów nie słyszy się często. George Conway, absolwent Harvarda i Yale, w latach 90. dał się poznać jako członek „szerokiego prawicowego spisku” (określenie Hillary Clinton), czyli grupy konserwatywnych prawników przygotowującej impeachment Billa Clintona. Kellyanne Fitzpatrick (panieńskie nazwisko) była wtedy przedsiębiorczą konsultantką polityczną i szefową sondażowni. Z George′em poznała ją Ann Coulter, ultrakonserwatywna gwiazda telewizji Fox (twierdzi, że Trump jest za miękki dla muzułmanów i nielegalnych imigrantów). Pobrali się w 2001 r.
Podczas prawyborów republikańskich w 2016 r. Kellyanne pracowała najpierw dla senatora Teda Cruza. Tak jak on krytykowała nowojorskiego miliardera-celebrytę za wulgarność i odmowę ujawnienia zeznań podatkowych. Z czasem się do niego przekonała. Jej mąż Trumpa poparł wcześniej, przedstawił mu Kellyanne, a ta przyjęła propozycję objęcia kierownictwa kampanii. Wkrótce została pierwszą w historii kraju szefową sztabu wyborczego zwycięskiego kandydata.
Publiczna kłótnia Conwayów
W wywiadach telewizyjnych, terkocząc jak maszyna, nie dając dziennikarzowi dojść do słowa, potrafi zagadać wszystkich gospodarzy niedzielnych programów. Nie jest oficjalną rzeczniczka prasową, ale to ona, a nie formalnie pełniąca tę funkcję Stephanie Grisham, odgrywa rolę głównej reprezentantki prezydenta na użytek mediów. Po trzech latach jego rządów należy do topniejącego grona pretorianów, którzy związali się z nim, jeszcze zanim wygrał wybory. I wciąż są mu wierni.
George Conway początkowo też stawiał na Trumpa, i to tak bardzo, że płakał ze wzruszenia w czasie inauguracji. Potem się rozczarował i dołączył do obozu tradycyjnych konserwatystów. Popierał śledztwo prokuratora specjalnego Roberta Muellera w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory 2016, a ostatnio jego impeachment. W tweetach i wywiadach przekonuje, że Trump nie nadaje się na prezydenta. Jego wypowiedzi z lubością cytują demokraci.
Kiedy Kellyanne zatweetowała: „Czyżbyśmy wymagali pomocy Ukrainy w pokonaniu Joe Bidena?”, mąż odpowiedział jej wpisem: „Twój szef najwyraźniej tak uważa”. A po uchwaleniu przez Izbę Reprezentantów dwóch artykułów impeachmentu o Trumpie napisał: „IMPOTUS”. To zbitka pierwszych liter słowa impeachment i popularnego skrótu oficjalnego tytułu prezydenta USA, ale zabrzmiało dwuznacznie... Trump nie pozostaje dłużny i nazywa Conwaya „świrem”.
Czytaj także: Impeachment Trumpa przegłosowany
Praca to jedno, małżeństwo to drugie
Kellyanne podejrzewa, że w niechęci jej męża do Trumpa można się doszukać zazdrości. „Jego cząstka myśli, że wolę Trumpa od niego. To śmieszne; moja praca to jedno, a małżeństwo to drugie” – mówiła w rozmowie z „Washington Post”. Media zachodzą w głowę, co też dzieje się w ich domu, ale nie widać objawów małżeńskiego kryzysu.
Pojawiły się nawet spekulacje, że rozbieżności w ocenie prezydenta mogą być przewrotną grą, aby utrzymywać dobre stosunki z elitami obu obozów, a więc także z opozycją, która w Waszyngtonie zdecydowanie dominuje. Conwayowie mieszkają wszak na Embassy Row, w segmencie stolicy pełnym ambasad i luksusowych rezydencji członków establishmentu. Za sąsiadów mają przyjaciół Billa i Hillary Clintonów. Ale po co spekulować, prawda jest zapewne prostsza – miłość nie zna politycznych barier.