Biały Dom oznajmił, że żaden jego przedstawiciel nie weźmie udziału w pierwszym dniu przesłuchań w sprawie impeachmentu Donalda Trumpa w środę przed komisją wymiaru sprawiedliwości Izby Reprezentantów. Demokraci zaprosili na nie prezydenta lub przynajmniej jego prawników. Pat Cipollone, jeden z nich, oświadczył, że to wykluczone, bo impeachment jest według niego nielegalny, sprowadza się do politycznej rozgrywki dalekiej od partyjnej bezstronności i cały proces nie zapewnia prezydentowi „sprawiedliwego” potraktowania. To zgodne z dotychczasową linią obrony Trumpa, która skupia się na sprawach proceduralnych, zmierza do „delegitymizacji” impeachmentu i unika polemiki merytorycznej, bo na gruncie faktów trudno prezydenta obronić. Nie ma już żadnych wątpliwości, że Trump usiłował wymusić na przywódcy Ukrainy wszczęcie śledztwa przeciwko Joemu Bidenowi, byłemu wiceprezydentowi i jego prawdopodobnemu rywalowi w wyborach w 2020 r., grożąc odmową pomocy wojskowej.
Czytaj także: Jak wygląda procedura impeachmentu w USA
Biały Dom odmawia współpracy z Kongresem
Zabawne, że odmawiając uczestnictwa w przesłuchaniach, Biały Dom przeczy sam sobie. Poprzednio skarżył się, że ogranicza się prawa republikanów w przesłuchaniach w komisji ds. wywiadu Izby, gdzie w listopadzie zeznawali świadkowie, i udział w nich przedstawicieli prezydenta. Demokratyczny przewodniczący komisji Adam Schiff prowadził je zgodnie z regułami, które sami republikanie ustalili, kiedy mieli w Izbie większość.