Ta frakcja to atrakcja
Tusk szefem chadeckiej międzynarodówki. Będzie w swoim żywiole
Już kilka dni temu sprawa była w zasadzie przesądzona – w regulaminowym terminie nie zgłosił się żaden konkurent. Wszystko więc wskazywało na to, że Donald Tusk na rozpoczynającym się w środę 20 listopada w Zagrzebiu kongresie Europejskiej Partii Ludowej (EPL) zostanie jej nowym szefem. Po tym, jak odszedł z funkcji szefa Rady Europejskiej i oficjalnie zrezygnował ze startu w wiosennych wyborach prezydenckich w Polsce, ta nowa posada wydawała się najbezpieczniejszym wyborem. Gabinet w brukselskim budynku EPL, auto z kierowcą, spora pensja. Ale to wszystko może się okazać złudzeniem – były premier Polski o politycznej emeryturze powinien na razie zapomnieć.
EPL, która ma największy dziś klub w europarlamencie, powstała w latach 70., aby koordynować działania centroprawicy w instytucjach EWG, a potem Unii Europejskiej. Jej odchodzący szef, 72-letni Francuz Joseph Daul, który kierował EPL od 2013 r., rezygnację z ubiegania się o kolejną kadencję tłumaczy obietnicą złożoną żonie, że wreszcie pomieszka z nią trochę w domu w Alzacji. Ale był też drugi powód: zainteresowanie tą posadą ze strony Tuska, który miałby przydać tej funkcji dodatkowej wagi i energii.
Unijna centroprawica, dużo bardziej zdyscyplinowana niż liberałowie, zieloni czy lewica, uchodzi w Brukseli za „najsprawniejszą maszynę do utrzymywania władzy”. Narady EPL przed szczytami UE prawie zawsze są sporymi wydarzeniami, z udziałem m.in. kanclerz Angeli Merkel. Nawet cotygodniowe obrady Komisji Europejskiej poprzedzają konsultacje komisarzy z EPL. M.in. dzięki sprawnej organizacji centroprawica zapewniła sobie już trzeciego z rzędu szefa Komisji – Ursulę von der Leyen, po Jeanie-Claudzie Junckerze oraz José Manuelu Barrosie.
Duża w tym również zasługa odchodzącego szefa.