Świat

Ikona ze szpetną skazą

BOLIWIA: Upadek Moralesa

Tymczasowa następczyni Moralesa, Jeanine Añez. Zasłynęła tweetem: „Marzę o Boliwii wolnej od satanistycznych, autochtonicznych rytuałów. Miasta nie są dla Indian, powinni siedzieć w górach”. Tymczasowa następczyni Moralesa, Jeanine Añez. Zasłynęła tweetem: „Marzę o Boliwii wolnej od satanistycznych, autochtonicznych rytuałów. Miasta nie są dla Indian, powinni siedzieć w górach”. Javier Mamani / Getty Images
Upadek prezydenta Boliwii Evo Moralesa to smutna lekcja dla dobrych przywódców, którzy za bardzo pokochali samych siebie.
Evo Morales rządził Boliwią przez ostatnie 14 lat. Teraz musiał uciekać z kraju.Javier Mamani/Getty Images Evo Morales rządził Boliwią przez ostatnie 14 lat. Teraz musiał uciekać z kraju.

Jest coś boleśnie niesprawiedliwego w tym, że Evo Morales, rządzący Boliwią przez ostatnie 14 lat, musiał uciekać z kraju jak winny zbrodni dyktator. Był pierwszym w historii kraju (i drugim w regionie – po Benito Juarezie w XIX-wiecznym Meksyku) prezydentem wywodzącym się spośród rdzennych mieszkańców Ameryki. Konkretnie z andyjskiego ludu Aymara. Samo to zapewnia mu nieusuwalne miejsce w historii.

W politycznym imaginarium Boliwii pozostanie kimś takim jak Nelson Mandela w RPA: przywódcą większości, która po stuleciach dyskryminacji sięgnęła po najwyższy urząd w państwie; kimś takim jak Obama, który przebił rasistowski sufit – z tą różnicą, że Afroamerykanie w USA to mniejszość, a narody Aymara i Keczua stanowią w Boliwii większość mieszkańców.

Równia pochyła

Jeszcze miesiąc temu liberalny tygodnik „Economist”, niechętny egalitarnej polityce, chwalił osiągnięcia Moralesa egalitarysty. Że zyski z eksportu gazu – narodowego bogactwa, które Morales znacjonalizował – dzielono z biednymi. Że liczba nędzarzy żyjących za mniej niż 2 dol. dziennie zmniejszyła się za jego rządów o dwie trzecie (do 6 proc. ludności). Że konstytucja objęła prawami obywatelskimi i socjalnymi rdzenną ludność, której część żyła poza systemem. Że kobiety zajmują połowę miejsc w parlamencie. Że zbudowano autostrady, lotniska, kolejki linowe jako część publicznego transportu w andyjskich miastach.

Przez 14 lat rządów Moralesa – przypominał również „Economist” – gospodarka rosła średnio o 5 proc. rocznie. Morales przeznaczał środki na społeczną inkluzję biednych, jednak robił to ostrożnie. Zgodnie z doświadczeniem, że inflacja najbardziej uderza w biednych. Nie dość tego: równo miesięc temu wygrał po raz czwarty z rzędu wybory prezydenckie.

Polityka 47.2019 (3237) z dnia 19.11.2019; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Ikona ze szpetną skazą"
Reklama