Zmarły w 1975 r. generał został pochowany w mauzoleum ofiar wojny domowej, kompleksie w tzw. Dolinie Poległych, blisko godzinę jazdy samochodem na północny wschód od Madrytu. Obok niego spoczywali generałowie i dowódcy prawicowych wojsk, którzy polegli w walkach z Frontem Ludowym. Co ciekawe, Dolina Poległych była osobistą ambicją Franco, który wybrał miejsce w górach, nadzorował projekt i realizację, a do budowy wykorzystał więźniów politycznych, którym za pracę skracał wyroki.
Dolina Poległych przez lata była miejscem frankistowskiego kultu, a po śmierci generała i przywróceniu monarchii stała się ogniskiem skrajnie prawicowej nostalgii. Na terenie mauzoleum spotykają się regularnie tzw. Falangiści, czyli członkowie nacjonalistycznych ruchów domagający się m.in. delegalizacji partii lewicowych i wyrzucenia z kraju imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
W Dolinie Poległych silne są też akcenty religijne. Oficjalnie to miejsce nosi nazwę Narodowego Pomnika Świętego Krzyża, bo na wzgórzu nieopodal postawiono wysoki na ponad 150 m krzyż. Hiszpański Kościół zawsze pamiętał o tym miejscu, bo dyktatura frankistowska była z nim mocno zżyta – do tego stopnia, że nierzadko ciężko było odróżnić obie instytucje.
Ekshumacja i nowe miejsce dla gen. Franco
Gen. Franco w mauzoleum nie będzie jednak spoczywać wiecznie. 24 października decyzją rządu socjalistycznego premiera Pedro Sáncheza i dzięki zgodzie Sądu Najwyższego rozpoczęto wydobywanie trumny ze szczątkami z krypty. Zostaną przeniesione na cmentarz Mingorrubio pod Madrytem, w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu El Pardo, gdzie Franco sprawował rządy w czasie dyktatury. Na cmentarzu dołączy do pochowanej tam żony i zostanie złożony w rodzinnej krypcie. Potomkowie dyktatora zdecydowali również, że do jego powtórnego pochówku zostanie użyta ta sama trumna, w której spoczął w 1975 r.
Ekshumacja wieńczy dyskusję na temat zasadności publicznego pochówku dyktatora i wielomiesięczną batalię sądową między rządem Sáncheza i rodziną generała, próbującą zablokować zabranie ciała z Doliny Poległych. Premier komentował, że to „początek końca moralnej obrazy hiszpańskiego narodu, jaką było prezentowanie grobu dyktatora na publicznym widoku”.
Nie wszyscy podzielają jego punkt widzenia. Pablo Casado, lider opozycyjnej Partii Ludowej, prawicowego ugrupowania, które wyrosło na politycznych szczątkach frankistowskiej dyktatury, zwrócił uwagę na koszty całego procesu.
Pięciogodzinna operacja wydobycia trumny i przetransportowania jej na cmentarz kosztowała ponad 70 tys. euro. Koszty były tak wysokie również dlatego, że w obawie przed protestami i możliwością zablokowania karawany przez Falangistów rząd zdecydował się na użycie helikoptera. Casado dość eufemistycznie stwierdził, że „bardziej zajmują go dyktatorzy żyjący niż ci martwi”, a rząd powinien skupić się „na tym, co ma do zaoferowania przyszłym generacjom, zamiast rozgrzebywać historie tych minionych”.
Żywo przeciw ekshumacji protestowała rodzina generała. Jego wnuk Francis Franco do znajdującej się na terenie Doliny Poległych bazyliki próbował wejść, trzymając w rękach hiszpańską flagę z czasów dyktatury. Zanim przekroczył próg, został zatrzymany przez policjantów. Potomkowie Franco do końca próbowali odwrócić decyzję o ekshumacji, składając apelacje i grożąc procesami w Strasburgu.
Czy gen. Franco pomoże Sánchezowi?
Powtórny pochówek dyktatora stał się kolejnym zapalnikiem w już bardzo wybuchowej debacie politycznej w kraju. Zwłaszcza że został przeprowadzony kilka tygodni przed kolejnymi, czwartymi w ostatnich czterech latach wyborami parlamentarnymi. Zaplanowane na 10 listopada, mają dać decydującą odpowiedź na pytanie o skalę poparcia dla socjalistów. Sánchez wygrał wprawdzie głosowanie w kwietniu, ale nie udało mu się zgromadzić wystarczającego poparcia mniejszych lewicowych ugrupowań, by stabilnie rządzić. Dlatego prawie natychmiast ogłosił kolejne wybory, licząc, że decyzje takie jak usunięcie Franco z Doliny Poległych pozwolą mu na zdobycie samodzielnej większości.
Za plecami PSOE czai się jednak Partia Ludowa, która zmniejsza dystans do socjalistów. Podniosła notowania zwłaszcza ostatnio, gdy w Katalonii wybuchły zamieszki spowodowane skazaniem liderów separatystycznych. Media i opinia publiczna szybko zaczęły krytykować rząd za nieudolne próby opanowania kryzysu. Casado z kolei wyróżniał się ostrymi wypowiedziami i częstym podkreślaniem finansowych skutków działania ruchów separatystycznych. Według szacunków instytutu Sigma Pos dla dziennika „El Mundo” ludowcy mogą powiększyć stan posiadania z 66 do 98 mandatów, podczas gdy liczba miejsc kontrolowanych przez PSOE może spaść ze 123 do 122.
Spóźniona sprawiedliwość
Powtórny pochówek Franco ma w Hiszpanii ogromny wymiar symboliczny. Ostatnie lata, naznaczone kryzysem ekonomicznym, brutalną walką o niepodległość Katalonii i skandalami korupcyjnymi z udziałem prawicy i rodziny królewskiej, przyniosły falę kontestacji osiągnięć transformacji ustrojowej. Przez dekady uznawana za modelowe przekazanie władzy w Europie, dziś coraz częściej uważana jest za zgniły kompromis elit, na mocy którego do demokracji prześlizgnęło się mnóstwo elementów i postaci dyktatury. Posttransformacyjna Hiszpania okazała się krajem supremacji Madrytu, nierównego traktowania regionów i miejscem, w którym wielu liderów opinii wciąż nie umie jednoznacznie osądzić dorobku nacjonalistycznego reżimu.
Zabranie szczątków Franco z Doliny Poległych odda sprawiedliwość czasom transformacji. Sprawiedliwość, o której wielu dotychczas nie miało odwagi nawet myśleć.