W ostatnich wyborach zieloni dostali jedną piątą głosów, nadgryzając trwający od dziesięcioleci monopol czterech tradycyjnych ugrupowań: antyemigranckich narodowych konserwatystów, socjaldemokratów, prawicowych liberałów i chadeków. Cała czwórka straciła na rzecz zielonych, a chadecy zostali zepchnięci na piąte miejsce.
Czemu zieloni zawdzięczają sukces
Wyborczy sukces dwóch zielonych partii – jedna skręca w lewo, druga wierzy w połączenie ekologii i wolnego rynku – ma źródło w tym, że nawet nieskorzy do ideologicznych eksperymentów Szwajcarzy dostrzegli potrzebę działań na rzecz środowiska. I z tego powodu opuścili partie, które wcześniej popierali.
Zielonych niesie globalna moda na eko. To nie tylko polityka, wysokie miejsca zielonych ugrupowań na Zachodzie, wpisanie do programów partii głównego nurtu wątków ekologicznych (to m.in. polski przypadek). Tyle że w Polsce zielonym jest trudniej, bo ordynacja, w przeciwieństwie do szwajcarskiej, sprzyja partiom wielkim, raczej tym bliżej tzw. centrum. Taka jest logika proporcjonalnych wyborów do Sejmu, progu wyborczego i metody rozdziału mandatów.
Na eko na całym świecie przestawia się biznes, zwłaszcza ten, który sporo ma za uszami, choćby branże wcześniej mocno przyczyniające się do emisji gazów cieplarnianych, zanieczyszczenia plastikiem, wylesienia itd. Widzą, że muszą zademonstrować troskę o planetę, tego oczekuje coraz więcej ich klientów i akcjonariuszy.
Biorąc pod uwagę także zaangażowanie najmłodszych pokoleń,