Choć Fidesz, rządzący niepodzielnie od 2010 r., wygrał w większości okręgów, to oddał opozycji pole w kilku ważnych miastach, jak Miszkolc, Segedyn, Eger czy Pecz. Za najbardziej znaczące należy uznać zwycięstwo w Budapeszcie. W stolicy władzę sprawował dotąd związany z partią rządzącą burmistrz István Tarlós, który w niedzielę pogratulował 44-letniemu konkurentowi. Gergely Karácsony wygrał 6 pkt proc., choć mało kto się tego spodziewał.
Czytaj też: Syn Orbána uciekł w religię
Karácsony bierze władzę w Budapeszcie
Wygrana Karácsony’ego jest dla opozycji bardzo ważnym sygnałem do zmiany strategii. Dotychczas partie startowały podzielone i mimo przewagi zsumowanych głosów nie były w stanie wygrać w pojedynkach o jednomandatowe okręgi. Tymczasem liberalny polityk przejął struktury partii lewicowej i na tej platformie zbudował kampanię, która zjednoczyła opozycję. Skutecznie odparł pomówienia i szantaże prowadzone przy pomocy rządowych środków przekazu i innych partyzanckich metod, po które chętnie sięga Fidesz. Orbán nie na darmo sam siebie określa mianem politycznego innowatora.
Innowacje brzmią sexy, ale w praktyce oznaczają w najlepszym razie omijanie prawa. Dla ilustracji można przytoczyć „metodę na ankietera” – nową formę subwersji. Dziennikarze Index.hu opisali przypadek miasta Tiszavasváriért, gdzie Fidesz wysłał „ankieterów-agitatorów”, którzy pod pozorem badania opinii publicznej namierzali osoby deklarujące niechęć do rządu. Gdy ankietowani ujawniali swoje preferencje, ankieter zmieniał się w agitatora, który ich straszył.
Przypadki warunkowania wyborców przy pomocy gróźb lub zachęt widzieliśmy w Polsce podczas wyborów samorządowych w 2018 r. O ile jednak polski rząd się z nich wycofał, o tyle węgierski poszedł na całość. To zresztą jedna z wielu różnic między antyliberalizmami Orbána i Kaczyńskiego – wiele z nich opisywaliśmy w porównawczym raporcie Visegrad Insight w połowie 2018 r.
Co dla Fideszu oznacza utrata władzy w miastach
Dla Fideszu utrata wpływów w największych ośrodkach to nie tylko głosy, ale i finansowe wpływy z przetargów ustawionych pod zaprzyjaźnionych z Orbánem biznesmenów. Nie przypadkiem akcje spółki najbogatszego z nich – Lőrinca Mészarosa, byłego burmistrza rodzimego miasteczka premiera – zaczęły gwałtownie spadać. Jeden z analityków Dominik Héjj szybko powiązał na Twitterze te spadki z przetargami, które oligarcha dotąd wygrywał.
Węgry i Polska – są różnice, są też podobieństwa
W zestawieniu z kulturą polityczną w Polsce widać więc na szczęście znaczące różnice, choć jest też kilka niepokojących podobieństw. Po pierwsze, rządy nie wahają się korzystać ze wszystkich podmiotów do pozyskiwania głosów, przekraczając granice obyczaju. Po drugie, centralny ośrodek władzy – formalny lub nieformalny – stara się zagarnąć kolejne obszary autonomii, by wymóc korzystny wynik – pisała o tym ostatnio Edit Zgut.
W końcu, co najbardziej deprymujące, zamieszani w najpoważniejsze skandale politycy bez żenady startują w wyborach i, co gorsza, są wybierani. Na Węgrzech najgłośniejsza była obyczajowa afera burmistrza Györ, który z dotacji publicznych opłacał firmy prostytutek, z którymi zarazem organizował orgie na jachcie. Mimo fali oburzenia nie przeszkodziło mu to w reelekcji. W Polsce także mieliśmy kilku skandalistów, którzy nie rezygnują mimo utraty twarzy, wręcz przeciwnie – idą w zaparte i wygrywają. To zły znak dla demokracji.
Czytaj także: Węgierska akcja prokreacja
Kluczowe pytanie dla Węgier – czy wybory samorządowe są zwiastunem zmiany w polityce krajowej – możemy więc na razie odsunąć. Orbán co prawda zapowiedział już wolę współpracy z opozycją, co mu się nigdy nie zdarzało, ale poczekajmy na efekty. Na razie we wszystkich stolicach państw Grupy Wyszehradzkiej opozycja rządzi, ale w wielu innych krajach UE to ledwie norma utrwalająca tylko polaryzację miasto–wieś bez przełożenia na politykę krajową.
Czytaj także: Czym się różnią Węgry Orbána od Polski Kaczyńskiego
Wojciech Przybylski jest redaktorem naczelnym Visegrad Insight i „Res Publica Nowa”. Artykuł powstał w ramach cyklu #DemocraCE Visegrad Insight.