Dane pochodzą z opublikowanego w tym tygodniu raportu Human Rights Watch na temat źródeł systemowej wycinki drzew i degradacji środowiska w Amazonii. Już sam tytuł publikacji – „Mafia przemysłu drzewnego: Jak przemoc napędza deforestację w amazońskich lasach” – jasno wskazuje ton konkluzji, do których doszli autorzy. Po przeprowadzeniu ponad 170 wywiadów z mieszkańcami lasów tropikalnych, urzędnikami niższego i średniego szczebla oraz aktywistami organizacji ekologicznych jednoznacznie stwierdzają, że nielegalna deforestacja puszczy ma charakter systemowy i odbywa się przy pełnym przyzwoleniu Brazylii.
Przemoc w głębi Amazonii
O przemocy używanej w Amazonii jako metody powstrzymywania ekologów wiadomo od dawna. Ale dopiero raport HRW pokazuje skalę problemu. Badacze ustalili, że w ciągu ostatnich 10 lat pozbawiono życia ponad 300 osób, które otwarcie sprzeciwiały się wycinaniu drzew przez prywatne firmy oraz ekspansywnej działalności koncernów wydobywczych. Są wśród nich aktywiści, członkowie organizacji pozarządowych, ale też liderzy lokalnych społeczności, dziennikarze i zwykli mieszkańcy, którzy nie chcieli oddać ziemi hodowcom czy korporacjom.
Daniel Wilkinson, p.o. dyrektora programów ochrony środowiska w HRW, podkreślił, że sytuacja w Amazonii znacznie się ostatnio pogorszyła. „Odkąd prezydentem kraju jest Jair Bolsonaro, przemoc w dżungli widać dużo wyraźniej, rejestrujemy więcej przypadków napadów i zastraszania” – mówił na konferencji prasowej w São Paolo. Jego zdaniem jedną z przyczyn zmiany jest drastyczna obniżka funduszy przeznaczanych na ochronę lasów tropikalnych. Od stycznia, kiedy Bolsonaro objął urząd, rozwiązano agencję ochrony środowiska i obcięto budżety instytucji zajmujących się m.in. monitorowaniem ekspansji hodowców.
Sam Bolsonaro, mimo prośby agencji Reutera, nie odniósł się jeszcze do raportu HRW. Skomentował go za to minister środowiska Ricardo Salles, który starał się odpierać zarzuty o bierność. Przypomniał, że całkiem niedawno przecież do walki z pożarami zmobilizowano tysiące żołnierzy, co jego zdaniem wystarczająco dowodzi, że los „zielonych płuc świata” jest bliski sercu Bolsonaro i jego ministrów.
Czytaj także: Amazonia płonie, a Bolsonaro obraża się na świat
Brazylia nie chroni zielonych aktywistów
Tymczasem w dżungli przemoc czai się na każdym kroku. Raport HRW dokumentuje 26 zabójstw aktywistów, urzędników i liderów lokalnych społeczności, którzy zostali zamordowani przez kryminalne syndykaty zarabiające na nielegalnej wycince. Przemysł drzewny w Brazylii operuje bowiem bardzo często na granicy prawa. Duże firmy, a coraz częściej też mali przedsiębiorcy zatrudniają grupy przestępcze do zastraszania i w szczególnych przypadkach eliminowania osób niewygodnych dla biznesu. Gangi też zarabiają na wycince, coraz częściej działając jako lokalni pośrednicy wielkich spółek.
Poszkodowani obrońcy puszczy nie mogą liczyć na ochronę państwa. Spośród ponad trzech setek ofiar tylko 14 doczekało się procesu. Śledztwa w tych sprawach najczęściej nie są w ogóle wszczynane albo kończą się na bardzo wstępnym etapie. I to wcale nie z braku danych, tylko przez bierność służb. Autorzy raportu szeroko opisują zaniechania policji, która często robi wszystko, by kolejna śmierć w dżungli stała się tylko pustą statystyką. W co najmniej pięciu przypadkach nie przeprowadzono żadnej autopsji, w dwóch śledczy nie obejrzeli nawet miejsca zbrodni.
Przestępstw mniejszego kalibru policjanci nie chcą nawet rejestrować. Odmowa przyjęcia zgłoszenia dotyczy przede wszystkim zastraszania, w tym gróźb śmierci, które na terenach objętych nielegalną wycinką zdarzają się regularnie. Często też stanowią uwerturę dla eskalacji przemocy. W 19 przypadkach z ostatnich pięciu lat anonimy z groźbami poprzedzały egzekucje. Potraktowanie spraw poważnie mogło temu zapobiec.
Służby nie chcą zajmować się groźbami z wielu przyczyn. Najczęściej nie mają zasobów – ani ludzkich, ani finansowych. Czasem też są zresztą zastraszane, bo gangi w Amazonii nie oszczędzają nikogo, nawet mundurowych. Część funkcjonariuszy jest na usługach przestępców albo daje się korumpować, co przy obniżonych pensjach staje się przyczyną zaniechań w śledztwach.
Czytaj także: Jair Bolsonaro, pierwszy drwal Ameryki Łacińskiej
Lista klimatycznych wykroczeń Jaira Bolsonaro
Na arenie międzynarodowej brazylijski rząd stara się udawać, że sytuacja jest pod kontrolą. Utrzymuje w mocy strategię sprzed trzech lat, zgodnie z którą nielegalna wycinka ma zostać z terenów Amazonii wyeliminowana do 2030 r. Na rozpoczynającym się we wtorek szczycie ONZ Bolsonaro chce znów mówić, że Brazylia sama nie może ponosić odpowiedzialności za całe zło w lasach tropikalnych. Kraj obejmuje 60 proc. dżungli, ale znajduje się ona wewnątrz granic aż 12 państw. Co ciekawe, znacznie bardziej egoistycznie Bolsonaro o Amazonii myślał jeszcze kilka tygodni temu, gdy odrzucał pomoc europejskich liderów w walce z pożarami.
Pod rządami prawicowego ekstremisty jeden z najważniejszych ekosystemów na planecie stał się narzędziem politycznej walki i budowania partyjnego kapitału. Kiedy Bolsonaro chce uderzyć w nacjonalistyczne tony, podkreśla, że cokolwiek by się w Amazonii nie działo, to wewnętrzna sprawa kraju. Kiedy zaś na jaw wychodzą przestępstwa, zaniechania i systemowe wręcz eliminowanie obrońców środowiska, apeluje o międzynarodowe wsparcie, a raczej międzynarodowe współdzielenie odpowiedzialności.
Choć urząd sprawuje dopiero dziewiąty miesiąc, lista jego klimatycznych wykroczeń jest już ogromna. Dopisać do niej należy cenzurowanie agencji badawczych, które publikują raporty o deforestacji, obcięcie 95 proc. środków z budżetu na terenowe przedstawicielstwa resortu środowiska i całą litanię koncesji dla koncernów wydobywczych i drzewnych. Amazonia w tym czasie umiera w rekordowym tempie. Jak się okazuje, razem z nią umierają jej obrońcy.
Czytaj także: Bolsonaro przejdzie do historii jako najgorszy prezydent Brazylii?