Przewodnicząca elektka Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen opublikowała w poniedziałek propozycję składu nowej unijnej egzekutywy (nazwiska bez przydziału tek), która powinna zacząć pracę 1 listopada. Zgodnie z oczekiwaniami wśród kandydatów na komisarzy są wszystkie osoby, których nazwiska już wcześniej ogłosiły desygnujące je kraje. Von der Leyen miała na mocy traktatów prawo je odrzucić. Jeśli z niego skorzystała, to zakulisowo, podobnie jak jej poprzednicy na czele KE. Jean-Claude Juncker opowiada, że poprosił aż sześć krajów o podmianę kandydatów, ale do dziś nie zdradził szczegółów.
Czytaj też: Finowie szykują nowy budżet UE. Ile straci Polska?
Tajemnica rezygnacji Krzysztofa Szczerskiego
Jedynym krajem, który otwarcie zmienił kandydata, jest Polska. Stosunkowo wcześnie zgłoszony publicznie Szczerski w sierpniu ogłosił rezygnację, tłumacząc, że nie pasuje do zaoferowanej Polsce teki rolnej. Rząd tego samego dnia desygnował Janusza Wojciechowskiego. W tłumaczenia Szczerskiego w Brukseli mało kto wierzy, ale otwarte pozostaje pytanie, czy ta wymiana była samodzielną inicjatywą władz Polski, czy też „pomogła” w tym prośba von der Leyen. Nasi rozmówcy w Brukseli nie potrafią wykluczyć żadnej z tych opcji.
Polski rząd jako jedyny poinformował publicznie, jaką tekę Polakowi proponuje von der Leyen. I owszem, szefowa elektka KE prawie na pewno zaproponuje, by Wojciechowski (obecnie członek Europejskiego Trybunału Obrachunkowego w Luksemburgu) został komisarzem ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich. Szkopuł w tym, że skład całej Komisji musi być zatwierdzony przez Parlament Europejski (głosowanie jest planowane na 23 października), który zwykle wymusza rezygnację co najmniej jednego kandydata za pomocą szantażu („zawetujemy całą Komisję, jeśli dany kandydat nie zostanie podmieniony”). Już teraz w Brukseli za mocnych kandydatów do utrącenia uchodzą Wojciechowski, Węgier László Trócsányi oraz Rumunka Rovana Plumb.
Czytaj też: Ursula von der Leyen – Matka Niemka z lewicowej prawicy
Janusz Wojciechowski może mieć kłopoty
Wojciechowski został w 2016 r. członkiem Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (każdy kraj wspólnoty ma tu po jednym przedstawicielu) mimo braku pozytywnej opinii Parlamentu Europejskiego. Chodziło m.in. o uwikłanie Wojciechowskiego w podważanie praworządności w Polsce. Zresztą prawdopodobnie udział w zmianach w polskim wymiarze sprawiedliwości już w przedbiegach spalił kandydaturę Szczerskiego.
Ponadto krytycy podnosili – opisywane wówczas przez „Gazetę Wyborczą” – niejasności co do rozliczeń kosztów europoselskich podróży Wojciechowskiego. Ten do dziś przekonuje, że chodziło o już wyjaśnione nieporozumienia, ale „Der Spiegel” odświeżył ten temat w ostatni piątek. Rzeczniczka unijnego OLAF (urzędu do zwalczania nadużyć finansowych) potwierdziła nam dziś, że sprawa rozliczeń podróży Wojciechowskiego wciąż jest badana. Nie oznacza to jeszcze – zastrzega – że oszustwa faktycznie były, a OLAF „w pełni szanuje domniemanie niewinności”.
Czytaj też: Czy Wojciechowski przetrwa przesłuchanie na komisarza
Giełda tek i zagadka praworządności
Podział tek był w ostatnich dniach tematem kilku kontrolowanych przecieków, które – jak co pięć lat – potwierdzą się tylko częściowo. Zwykle jedna trzecia takich list to ślepe strzały. Ale wydaje się niemal pewne, że Holender Frans Timmermans, który zachowa rolę I wiceprzewodniczącego Komisji, będzie odpowiedzialny za sprawy kryzysu klimatycznego i zrównoważonej gospodarki, czyli „zielonego dealu”. Natomiast Dunka Margrethe Vestager – druga z dwojga „głównych wiceprzewodniczących” – będzie nadzorować sprawy gospodarki cyfrowej.
Bardzo mocnych tek należy spodziewać się dla Francuzki Sylvie Goulard oraz Włocha Paola Gentiloniego (byłego centrolewicowego premiera). Hiszpan Josep Borrell już ma nominację szczytu UE na szefa unijnej dyplomacji, czyli z urzędu jednego z wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej.
Zagadką pozostaje temat praworządności. Ostatnie przecieki oddają tę tekę Czeszce Verze Jourovej, ale – jak wynika z naszych rozmów – przynajmniej do ostatniej soboty ta kwestia była nierozstrzygnięta. W Brukseli przed paroma tygodniami mówiono o przymiarkach Łotysza Valdisa Dombrovskisa, ale jednocześnie nie ustały spekulacje, że rozważany jest także Belg Didier Reynders.
Po wtorkowym ogłoszeniu projektu podziału tek kandydaci będą mieć kilkanaście dni na szybkie doszkolenie się z powierzonej im tematyki (w „dokształcaniu” uczestniczą urzędnicy i eksperci KE), by potem jak najlepiej wybronić się podczas wysłuchań przez komisje europarlamentarne. Wysłuchania, po których europosłowie mogą zażądać podmiany kandydatów, są wstępnie planowane na pierwszy tydzień października.
Czytaj też: Kim jest nowa szefowa Europejskiego Banku Centralnego