Estończycy od początku przemian podkreślali bliskość do Skandynawii, próbując zerwać wschodnioeuropejską etykietkę. Teraz może im to ułatwić tunel FinEst (z ang. najlepszy), który ma połączyć Tallin i Helsinki. Pomysł trasy kolejowej pod Zatoką Fińską pojawił się już w latach 90., ale brakowało funduszy. W tym roku idea odżyła za sprawą Petera Vesterbacka, jednego z najbogatszych Estończyków, twórcy słynnej gry wideo „Angry Birds”. Wiosną pokazał on plany budowy 103-kilometrowego połączenia, w tym dwóch sztucznych wysp na Zatoce. Tunel zwiększyłby liczbę podróżujących między miastami z dzisiejszych 9 mln rocznie (głównie promami) do nawet 23 mln. Skróciłby też czas podróży – ze 120 do 20 minut – oraz uniezależniłby ją od złej pogody.
Koszt budowy tunelu – według Vesterbacka ok. 15 mld euro. Termin ukończenia – 2024 r. Jednak równolegle projektem zajęły się oba rządy, prognozując, że nie da się zbudować tunelu przed 2040 r. Postawiły również pytanie o źródła finansowania. Okazało się, że za tunel zapłacą Chińczycy, z którymi dogadał się Vesterback, i nie potrzebują rządowych gwarancji. Chińskie firmy mają też zbudować połączenie. W Helsinkach i Tallinie zapaliły się czerwone lampki. Szczególnie Estończycy obawiają się chińskich pieniędzy i wzrostu wpływów Pekinu w ramach programu Jeden Pas i Jedna Droga, czyli reaktywacji jedwabnego szlaku. Tallin zdążył już nawet zdobyć zapewnienie, że Unia Europejska dołoży 40 proc. potrzebnych pieniędzy, ale pod nieformalnym warunkiem – bez Chińczyków. Decyzja, co dalej, ma zapaść do końca sierpnia.