PiS w poniedziałek wieczorem powtórnie wystawił Beatę Szydło na przewodniczącą europarlamentarnej komisji ds. zatrudnienia i spraw społecznych, bo – jak wynika z naszych informacji – był autentycznie przekonany, że tym razem przejdzie. Na wypadek niepewnej większości „planem B” była kandydatura Elżbiety Rafalskiej. Ale w poniedziałek po południu PiS postawił na Szydło, która w zeszłym tygodniu przegrała stosunkiem głosów 21 do 27, a w poniedziałek – także w głosowaniu tajnym i także bez żadnych kontrkandydatów – znacznie gorszym dla niej stosunkiem głosów 19 do 34.
Szukanie głosów poparcia dla Ursuli von der Leyen
Skąd wziął się optymizm co do szans Szydło? Kierownictwo frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), największej w europarlamencie, zabiegało o nieizolowanie PiS m.in. z powodu nadziei, że Polacy we wtorek poprą Ursulę von der Leyen na nową przewodniczącą Komisji Europejskiej. Niemiecka minister obrony nie jest pewna, czy kluby EPL, liberałów z Odnowić Europę oraz centrolewicowy S&D dadzą jej wymaganą większość, bo zwłaszcza w tym ostatnim trzeba się spodziewać wielu buntowników.
Dlatego szef frakcji EPL Manfred Weber, poszukujący dodatkowych głosów dla von der Leyen, zabiegał o przychylność PiS. A kontakty niemieckich chadeków z centralą PiS w sprawie koalicji europejskich miał nadzorować sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak. Najpewniej to mówiący po polsku Ziemiak był „wysłannikiem CDU”, który – jak w przeciekach informował sam PiS – spotkał się w weekend z Jarosławem Kaczyńskim w Polsce.
A jednak niemieccy chadecy nie zdołali wylobbować w Parlamencie Europejskim wygranej kandydata PiS w komisji EMPL (przeciw były centrolewica i liberałowie), co zapewne było bardzo utrudnione z powodu wystawienia Szydło, a nie Rafalskiej. Europosłowie PiS zapowiedzieli, że swe stanowisko co do von der Leyen ogłoszą dopiero we wtorek. Nie dość, że trzeźwą decyzję bardzo utrudnia im teraz powtórne upokorzenie Szydło, to w dodatku sama von der Leyen – przyciskana przez centrolewicę i liberałów – złożyła w poniedziałek deklaracje bardzo niewygodne dla władz Polski.
Czytaj też: Ewa Kopacz wybrana na wiceprzewodniczącą europarlamentu
Zapowiedzi von der Leyen sprzeczne z linią Warszawy
Otóż von der Leyen w swych listach do frakcji S&D oraz Odnowić Europę zapowiedziała, że w ciągu stu dni od objęcia stanowiska szefowej Komisji Europejskiej zapisze w projektach prawnych cel neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. Szkopuł w tym, że premier Mateusz Morawiecki zaledwie w czerwcu zawetował (przy wsparciu Węgier, Czech i Estonii) takie polityczne zobowiązanie klimatyczne na szczycie UE. Tyle że projekty zapowiadane przez von der Leyen nie potrzebowałyby jednomyślności, lecz większości krajów Unii.
Ponadto von der Leyen deklaruje, że będzie dążyć do zaostrzenia redukcji gazów cieplarnianych z minus 30 proc. w 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.) do nawet minus 55 proc. w 2030. To zamiary całkowicie sprzeczne z linią Warszawy.
Von der Leyen w swych listach do S&D i Odnowić Europę poparła propozycję powiązania praworządności z budżetem wieloletnim UE (po 2020 r.). Komisja Europejska przed ponad rokiem przedłożyła projekt rozporządzenia „pieniądze za praworządność”, ostro krytykowany przez Polskę i Węgry. Natomiast popierany przez von der Leyen doroczny przegląd stanu praworządności we wszystkich krajach Unii jest oceniany jako ryzyko rozwadniania zarzutów wobec paru konkretnych krajów. Szef MSZ Jacek Czaputowicz przekonywał w poniedziałek w Brukseli, że „taki przegląd byłby dobry, bo nie byłyby piętnowane tylko wybrane państwa”.
Początek głosowania nad von der Leyen jest planowany na godz. 18 we wtorek.
Czytaj też: Federaliści i skrajna prawica zyskują w Europie po wyborach