Świat

Włoch nowym szefem PE. Polska zostaje z niczym

Parlament Europejski wybrał Włocha Davida Sassoliego na swego nowego przewodniczącego. Parlament Europejski wybrał Włocha Davida Sassoliego na swego nowego przewodniczącego. Jean-Francois Badias / East News
Parlament Europejski wybrał Włocha Davida-Marię Sassoliego na swego nowego przewodniczącego. Młodsza część UE została z pustymi rękoma.

Kandydatura Sassoliego to rezultat buntu w centrolewicowej frakcji S&D, która wczoraj późnym wieczorem odrzuciła sugestie premierów i prezydentów z brukselskiego szczytu UE, by na szefa Parlamentu Europejskiego wybrać Bułgara Sergeja Staniszewa. W kadrowej układance, którą ogłosił wczoraj Donald Tusk po szczycie, nie ma bowiem nikogo z Europy Środkowo-Wschodniej. Nową szefową Komisji Europejskiej ma zostać Niemka Ursula von der Leyen, przewodniczącym Rady Europejskiej – Belg Charles Michel, szefem dyplomacji – Hiszpan Josep Borrell, a prezes Europejskiego Banku Centralnego – Christine Lagarde. Równowaga, którą od pięciu lat zapewnia sam Tusk prowadzący szczyty UE, teraz zupełnie znika.

Ratunkiem miał być Staniszew, ale europosłowie – głównie z unijnego Południa – przeforsowali członka włoskiej partii Demokratycznej Sassoliego jako kandydata S&D na najbliższe 2,5 r. Sassoli wygrał dziś w drugiej rundzie głosowań – zdobył 345 głosów (przy wymogu co najmniej 334 głosów), podczas gdy Czech Jan Zahradil (wystawiony przez klub konserwatystów) dostał 160 głosów, a niemiecka Zielona Ska Keller 119 głosów. Kadencja Sassoliego potrwa 2,5 roku. Na fotelu przewodniczącego Parlamentu Europejskiego zastąpił innego – tym razem centroprawicowego – Włocha Antonia Tajaniego, co pokazuje, że w Unii istnieją nacje potrafiące się bić o wpływy w Unii.

Polacy fatalnie negocjowali

Uderzający brak polityków z młodszej części Unii na głównych stanowiskach (być może skończy się na Słowaku Maroszu Szefczowiczu jako jednym z wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej) to m.in. efekt złej pozycji największego kraju tego regionu, czyli Polski, oraz fatalnej taktyki negocjacyjnej Mateusza Morawieckiego i reszty Grupy Wyszehradzkiej. Rokowania prowadzone pod hasłem „byle nie Timmermans” (na szefa Komisji) doprowadziły wczoraj do gotowości, by przyjąć aż tak geograficznie niezrównoważony pakiet stanowisk. Mimo to rząd Morawieckiego usiłuje przekonać, że to sukces.

Zaskakujące odrzucenie Staniszewa przez własną frakcję pokazuje, że europosłowie nie będą łatwymi partnerami dla von der Leyen, która w połowie lipca potrzebuje zatwierdzenia przez Parlament Europejski głosami ponad połowy tej izby. Centroprawica i centrolewica z wtorkowych ustaleń szczytu przywódców krajów Unii zaakceptowała decyzję, że Parlament ma przejąć socjaldemokrata, ale socjaldemokraci podmienili nazwisko. Natomiast frakcja zielonych zupełnie zignorowała oczekiwania premierów i prezydentów, bo dziś wystawiła własną kandydatkę Skę Keller do rywalizacji z Sassolim. Tymczasem von der Leyen liczy na koalicję centroprawicy (Europejskiej Partii Ludowej), centrolewicy (S&D), liberałów i właśnie zielonych, co miałoby być podstawą do sprawnego funkcjonowania nowej Komisji Europejskiej. Tyle że fakt startu Keller to sygnał, że niektórzy zieloni mogą być oporni.

Czytaj więcej: Europosłowie wypięli się na „Odę do radości”

Czy Von der Leyen zostanie szefową KE?

Wprawdzie von der Leyen może – pod względem arytmetycznym – liczyć na większość europarlamentarną i bez zielonych, ale ta byłaby chwiejna. Zwłaszcza przy buntowniczych – i stanowiących teraz bodaj główne wyzwanie dla von der Leyen – nastrojach we frakcji centrolewicowej rozczarowanej utrąceniem kandydatury Fransa Timmermansa na szefa Komisji.

Droga do zatwierdzenia von der Leyen będzie zatem bardzo wyboista, choć odrzucenie tej Niemki przez Parlament Europejski wydaje się na dziś mało prawdopodobne. Ale w najbliższych dwóch tygodniach czekają ją niełatwe rokowania co do „umowy koalicyjnej” w Parlamencie Europejskim, które na pewno będą wspierane silną kampanią niemieckiej dyplomacji w krajach pochodzenia europosłów eurosceptycznych wobec Niemki.

Ponadto jeśli brać obecne zachwyty PiS-u ze „zwycięstwa” Morawieckiego w Brukseli, można by oczekiwać, że za nową przewodniczącą Komisji Europejskiej zagłosują też europosłowie PiS.

Czytaj także: Czy przyszłość Unii jest przesądzona?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną