Świat

Helikoptery i pługi

Im większe nierówności, tym większy bzik wychowawczy rodziców

Skandynawowie nie muszą czcić ciężkiej pracy, w ich społeczeństwach obsesyjny wysiłek nie jest warunkiem życiowego sukcesu. Skandynawowie nie muszą czcić ciężkiej pracy, w ich społeczeństwach obsesyjny wysiłek nie jest warunkiem życiowego sukcesu. Alexander Hall/imagebank.sweden.se
Im większe nierówności w kraju, tym większy bzik wychowawczy i edukacyjny rodziców. Najgorzej jest w USA, Rosji, Chinach i Turcji.
W USA dziecko to inwestycja – od najmłodszych lat wozi się je na zajęcia dodatkowe, uczy gry na skrzypcach i trenuje na kapitana drużyny sportowej.Derek Davis/Portland Press Herald/Getty Images W USA dziecko to inwestycja – od najmłodszych lat wozi się je na zajęcia dodatkowe, uczy gry na skrzypcach i trenuje na kapitana drużyny sportowej.

Wyobraźmy sobie dwa kraje rozwinięte. W bogatej Banksterii nierówności w dochodach są olbrzymie, podatki niskie, a zabezpieczenia socjalne słabe. Jeśli młody Banksterczyk ma w przyszłości żyć na godnym poziomie, skończenie studiów stanowi absolutne minimum. Młodzi ludzie bezwzględnie rywalizują o dobre miejsca w szkołach, a potem w pracy. Zwycięzcy biorą za to wszystko i zarabiają dobrze, patrząc z ulgą i poczuciem wygranej na tych, którym się nie udało.

W drugim kraju – nazwijmy go Socdepią – są bardzo wysokie podatki, małe nierówności, finansowana szczodrze ze środków publicznych służba zdrowia, zasiłki dla bezrobotnych i państwowe emerytury. Silne związki zawodowe gwarantują przyzwoite płace także tym, którzy nie skończyli studiów. W efekcie nawet gorzej wykształconych obywateli Socdepii stać na normalne życie (a czasem nawet na hobby). Różnice w zarobkach między absolwentami elitarnych i zwykłych szkół są małe, bo w ogóle różnice w zarobkach są małe.

Teraz wyobraźmy sobie, że mieszkamy w jednym z tych dwóch krajów i wychowujemy tam dziecko. Każdy rodzic (no, prawie) chce, żeby jego potomstwo odniosło życiowy sukces, a co najmniej tego, żeby miało wygodny i bezpieczny byt. W Banksterii i Socdepii będą się jednak sprawdzać różne strategie wychowawcze.

Rodzice w Banksterii będą traktować dziecko jak inwestycję: od najmłodszych lat wozić na kursy i zajęcia dodatkowe, uczyć gry na skrzypcach i trenować na kapitana drużyny sportowej. Będą robić awantury o każdy stopień niższy od celującego, obsesyjnie śledzić rankingi szkół i planować strategię edukacyjną dziecka, jeszcze zanim ono się urodzi. Wszystko po to, żeby w wysoce konkurencyjnym społeczeństwie miało jak największą szansę na sukces.

Rodzice w Socdepii będą raczej mówić, że w życiu dziecka najważniejsza jest kreatywność i samorealizacja, wyślą dziecko do szkoły w sąsiedztwie i nie będą się tak przejmować, jeśli zamiast studiów wybierze praktyki w warsztacie kowalstwa artystycznego.

Polityka 22.2019 (3212) z dnia 28.05.2019; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Helikoptery i pługi"
Reklama