Świat

Ukraiński Stańczyk na tronie

W którym kierunku pchnie Ukrainę jej nowy prezydent Wołodymyr Zełenski? W którym kierunku pchnie Ukrainę jej nowy prezydent Wołodymyr Zełenski? Danil Shamkin/Ukrinform via ZUMA Wire / Forum
W którym kierunku pchnie Ukrainę jej nowy prezydent Wołodymyr Zełenski? Kampania się skończyła, teraz Ukraińcy i ich partnerzy międzynarodowi oczekują konkretów.

Artykuł ukazał się w serwisie internetowym Nowej Europy Wschodniej

Dzisiaj wielu komentatorów pyta o to, w którym kierunku pchnie Ukrainę jej nowy prezydent. Wołodymyr Zełenski, znany aktor, komik i producent filmowy, wygrał również dzięki unikaniu zbyt wielu radykalnych deklaracji i obietnic. O ile taka strategia była jeszcze w pewnej mierze do zaakceptowania w trakcie kampanii, o tyle teraz Ukraińcy i ich partnerzy międzynarodowi oczekują konkretów. Najwięcej pytań dotyczy polityki zagranicznej, obronności oraz reform. Na szczęście pewne wnioski można wyciągnąć już dziś.

Kadry – utrzymanie kursu czy rewanż „regionałów”?

Dzisiaj najwięcej o polityce zewnętrznej i wewnętrznej Zełenskiego może powiedzieć jego polityka kadrowa. To aspekt, na który w naszej części Europy większość wyborców rzadko zwraca uwagę. Tak też było np. w 2014 r., gdy Ukraińcy zamiast wybierać ekipę mającą wyciągnąć ojczyznę z dołka, wybrali de facto kota w worku, który podczas kampanii nie miał zamiaru ujawniać nazwisk swych kandydatów na tak ważne stanowiska jak szef Służby Bezpieczeństwa czy minister obrony. Z ostatnich informacji przekazanych przez sztab Zełenskiego wiadomo, że nazwiska te nie zostaną ujawnione do dnia inauguracji. Powodem wstrzymywania się jest oficjalnie chęć zweryfikowania poszczególnych kandydatur.

Już dzisiaj otoczenie Zełenskiego jest znacznie lepiej znane niż ekipa Petra Poroszenki w dniu, w którym został gwarantem konstytucji. To już jest pozytywnym sygnałem. W tzw. Ze-ekipie znajdują się zarówno nazwiska „świeże”, jak i „starzy wyjadacze”. Obecni są tam politycy, którzy przez kilka lat byli członkami skompromitowanej Partii Regionów, i osoby o orientacji mocno prozachodniej i patriotycznej. Dosyć drobiazgowo skład „Ze-ekipy” przedstawił portal Ukraińska Prawda.

Niepokój środowisk prozachodnich budzi obecność w „Ze-ekipie” szczególnie trzech osób: Ołeksandra Danyluka, Dmytra Razumkowa i Rusłana Rjaboszapki. Każdy w jakimś stopniu otarł się o wspomnianą Partię Regionów lub obóz władzy Wiktora Janukowycza.

Danyluk – bardzo dobrze wykształcony, również w USA, był obecny w ukraińskiej polityce co najmniej od 2006 r., gdy został doradcą premiera Jurija Jechanurowa, ale obecnie wypomina mu się to, że Janukowycz wyznaczył go w 2010 r. na swego doradcę. We wrześniu tego samego roku został szefem Centrum Koordynacyjnego ds. Wprowadzania Reform Ekonomicznych. Bardzo wiele wskazuje na to, że Danyluk i jego instytucja byli wykorzystywani przez ówczesne władze jako zasłona dymna przed krytyką Zachodu – wiele projektów pozostało jedynie na papierze, a Partia Regionów i „Rodzina” prezydenta wciąż grabiły Ukrainę.

Wiele się zmieniło po Rewolucji Godności. Od lipca 2014 r. Danyluk współpracował z nowym prezydentem Ukrainy, a jego pomysły były wykorzystywane przez prozachodni rząd Arsenija Jaceniuka do planu reform ekonomicznych. W końcu został ministrem finansów w rządzie Wołodymyra Hrojsmana. Dzisiaj ta sama partia, za sprawą której został szefem tego resortu, czyli Blok Petra Poroszenki, rozpuszcza plotki, jakoby Danyluk był kreaturą prorosyjskiego oligarchy i polityka Partii Regionów Serhija Lowoczkina. Oskarżenia wyglądają jednak bardzo niewiarygodnie, zwłaszcza że są łączone z tezą o „spisku Zachodu” – w końcu sympatycy Poroszenki muszą, choćby absurdalnie, wytłumaczyć obecność Danyluka w otoczeniu „króla czekolady” od 2014 r.

Inaczej rzecz wygląda z Razumkowem. To polityk i działacz społeczny, który przed 2014 r. nieraz wprost opowiadał się za ścisłą współpracą z Rosją. W 2006 r. wstąpił do młodzieżówki Partii Regionów, zwanej Młodymi Regionami. Wydaje się, że dopiero aneksja Krymu i agresja na Donbasie przekonały go do zmiany poglądów. W chwili obecnej występuje jako rzecznik Zełenskiego, a Ukraińska Prawda wskazuje go jako jedną z figur odpowiedzialnych za politykę wewnętrzną. Spośród wszystkich osób z bliskiego otoczenia nowego prezydenta można podejrzewać właśnie jego jako najbardziej podatnego na rosyjskie wpływy.

Znacznie ciekawszą postacią jest Rusłan Rjaboszapka. Z wykształcenia jest prawnikiem, ale nie pracuje w zawodzie. W ubiegłej dekadzie zaczął karierę w ministerstwie sprawiedliwości. Łącznie przepracował w nim 12 lat. Zajmował się głównie sporządzaniem treści aktów prawnych. W 2010 r. zrobił sobie przerwę od pracy w resorcie i został członkiem stworzonego przy rządzie Mykoły Azarowa Biura ds. Polityki Antykorupcyjnej. Instytucja została szybko zlikwidowana z inicjatywy rządzących – prawdopodobnie z powodu „niezdrowego” zainteresowania członków Biura przestępstwami finansowymi członków Partii Regionów, a być może i samej „Rodziny”.

Rjaboszapka zyskał pozytywną opinię specjalisty od zwalczania korupcji. Po Rewolucji Godności pracował przez 15 miesięcy w Narodowej Agencji ds. Zapobiegania Korupcji, gdzie skonfliktował się z częścią kierownictwa. Doszedł do tego konflikt z Prokuraturą Generalną i nieudana próba skompromitowania Rjaboszapki przez umieszczenie w internecie fikcyjnej deklaracji finansowej podpisanej jego imieniem i nazwiskiem. Obecnie jest wskazywany jako potencjalny następca Jurija Łucenki na stanowisku Prokuratora Generalnego, ale sam dementuje plotki na ten temat, podkreślając, że woli zajmować się doradzaniem nowemu prezydentowi.

Poza nimi do grona bliskich współpracowników Zełenskiego należą osoby wolne od podejrzeń o skrywaną prorosyjskość.

Czytaj także: Komicy u władzy

Polityka zagraniczna Ukrainy: prorosyjska czy proeuropejska?

Na razie pewne przesłanki wskazują za tym, że za politykę zagraniczną będzie odpowiadać, przynajmniej tymczasowo, były dyplomata Bohdan Jaremenko. To pozytywny sygnał dla tych, którym zależy na utrzymaniu prozachodniego kursu Ukrainy. Jaremenko kierował od 2014 r. organizacją pozarządową o nazwie Majdan Spraw Zagranicznych. Ponadto był autorem wielu merytorycznych artykułów, w których komentował działania resortu spraw zagranicznych i proponował rozwiązania. Uwagę zwraca fakt, że wiele opinii Jaremenki okazało się trafnymi. Można więc podejrzewać, że ukraińska polityka zagraniczna stanie się jeszcze skuteczniejsza, jeżeli równocześnie zastąpi się część dyplomatów epoki Janukowycza i Poroszenki oraz obsadzi puste stanowiska.

Sam Jaremenko w artykule dla Ukraińskiej Prawdy wskazuje, że działania nowego prezydenta będą znacznie różnić się od praktyk poprzedników. Przestaną polegać na apelach dotyczących daty wstąpienia do NATO lub Unii Europejskiej czy pozorowaniu działań na arenie międzynarodowej. Zełenski nie ma też zamiaru kończyć wojny „za wszelką cenę”, czyli de facto kapitulować przed Rosją. Nie negując znaczenia polityki historycznej, będzie jednak chciał ograniczyć jej wpływ na politykę zagraniczną. Tym samym drzwi do osiągnięcia porozumienia z Polską zostaną szerzej otwarte.

Coraz bardziej wątpliwe jest, by za politykę zagraniczną, jako doradca czy minister, odpowiadał Ołeksandr Danyluk. Sam w jednym z wywiadów ujawnił, że nie jest tym szczególnie zainteresowany. Nie powinno to dziwić – w ostatnich latach zajmował się głównie gospodarką i finansami państwa. Na razie uczestniczy w kreowaniu przyszłej polityki zagranicznej Ukrainy, zwłaszcza jeżeli rozmowy dotyczą sfer gospodarki i polityki energetycznej.

Ponadto eksperci zwracają uwagę na ciekawe i korzystne dla Ukrainy propozycje modyfikacji sposobu negocjacji z Rosją. Jest nim format genewski. Jego uczestnikami byłyby Ukraina, USA, Rosja i UE. Wiktor Nebożenko wskazuje, że propozycja Zełenskiego może zagnać agresora w kozi róg, gdyż nie przewiduje udziału liderów fejkowych „republik”, tak jak w Mińsku. Rosja w formacie genewskim zostałaby milcząco przedstawiona jako strona konfliktu. Pod znakiem zapytania stoi jednak to, w jaki sposób Zełenskiemu udałoby się zmusić Kreml do zaakceptowania takiego formatu – pułapki?

Obronność i bezpieczeństwo

Obronność i bezpieczeństwo to te gałęzie, które – obok gospodarki, rzecz jasna – wymagają szczególnie pilnej uwagi nowych władz. Militaryzm przez długie lata nie był postrzegany przychylnie nad Dnieprem. Wielu polityków obłudnie twierdziło, że Ukrainie nic nie zagraża. Ponadto zamiłowanie do munduru i wojaczki starano się na siłę wiązać, wraz z łatkami nazizmu i faszyzmu, z nacjonalistami. Tym samym narracja przychylna wzmocnieniu obronności miałaby się równać brunatnej ideologii. Dodatkowo niechęć starano się podsycać hasłami socjalizmu, jakoby lepiej było rozdawać pieniądze „potrzebującym” (czyli przeważnie nierobom). Nawet politycy „patriotyczni” woleli realizować programy wsparcia dla kultury lub bezrobotnych, niż zwiększać finansowanie sił zbrojnych.

Taki stan utrzymywał się do 2014 r. Wybuch wojny ukraińsko-rosyjskiej zmusił włodarzy w Kijowie do szczodrzejszego sypnięcia groszem na Siły Zbrojne Ukrainy i inne formacje wzmacniające bezpieczeństwo. Nowe władze nie czyniły tego z pobudek patriotycznych czy państwowych, ale bardziej pod przymusem chwili. Znacznie więcej funduszy nadal przeznaczano na programy socjalne bądź rozkradano. Społeczeństwu mydlono oczy informacjami o odsetku PKB przeznaczanym na wojsko, podczas gdy jego potrzeby były znacząco większe. W ciągu pięciu lat rządów Poroszenki udało się wprowadzić pewne pozytywne zmiany, ale jest ich stanowczo zbyt mało jak na zagrożenia, jakie stoją przed Ukrainą, oraz możliwości byłego prezydenta.

W tej kwestii Zełenski może odegrać historycznie bardzo pozytywną rolę, nawet jako laik w kwestiach militarnych. Od razu na jego usprawiedliwienie należy dodać, że nie mniejszym laikiem w 2014 r. był Poroszenko – wystarczy wspomnieć o jego roli jako szefa Rady Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej czy karygodnych decyzjach personalnych w tym zakresie.

W odróżnieniu od „króla czekolady”, który obawiał się profesjonalistów w mundurach i rzadko realizował pragmatyczne porady w kwestiach militarnych, Zełenski idzie prawdopodobnie w dobrym kierunku. Świadczą o tym choćby rozmowy, jakie podjął po pierwszej turze wyborów z jednym ze swych kontrkandydatów – Anatolijem Hrycenką, antyrosyjskim, prozachodnim i patriotycznym byłym ministrem obrony. Bardzo ważnym tematem spotkania były właśnie kwestie obronności i bezpieczeństwa.

Za poradą lidera Pozycji Obywatelskiej Zełenski wyznaczył na swego głównego doradcę w tej sferze Iwana Aparszyna. Przypomnę, że był on kandydatem Hrycenki na stanowisko ministra obrony w razie jego zwycięstwa. Z wywiadu, jaki przeprowadził z Aparszynem dziennikarz Ostap Drozdow, wynika, że doradca Zełenskiego będzie naciskał na znaczące zwiększenie wydatków na SZU i inne zmiany w zakresie funkcjonowania obrony kraju. Ponadto jest on przeciwny ustępstwom wobec Rosji. O tym, że grono Poroszenki mocno obawia się współpracy zwycięzcy wyborów z liderem Pozycji Obywatelskiej, a także zasilenia „Ze-ekipy” specjalistami w zakresie wojskowości, wskazują choćby nerwowe komentarze jednego z czołowych klakierów jeszcze urzędującego prezydenta – Tarasa Czornowiła, dekadę temu jednego z liderów prorosyjskiej Partii Regionów i zarazem szefa komitetu wyborczego Janukowycza podczas powtórzonej drugiej tury wyborów w 2004 r.

Wcześniejsze stwierdzenia Zełenskiego o niewysyłaniu żołnierzy do walki były faktycznie bardzo infantylne. Nie należy ich jednak wyrywać z kontekstu czy uparcie się trzymać wizji pełnej pacyfizmu prezydentury. Wydaje się, że początkowa naiwność ustąpiła twardemu realizmowi. W retoryce Zełenskiego pojawiło się więcej złowrogich słów pod adresem Rosji i jej prezydenta. Poza tym zwycięzca wyborów nadal utrzymuje, że nie będzie lekką ręką wysyłał ukraińskich żołnierzy na śmierć.

Pozytywnie należy ocenić zapowiedzi Zełenskiego w kwestii wojny informacyjnej przeciwko Rosji. Zaniepokoiło to poważnie Kreml, którego włodarze zdają sobie sprawę z medialnej biegłości prezydenta elekta. Swe doświadczenie może on wykorzystać nie tylko w walce o dusze i umysły rosyjskojęzycznych Ukraińców, szczególnie na Donbasie, ale również Rosjan. Kreatywna i skuteczna wojna informacyjna, w połączeniu ze znaczącym wzmocnieniem militarnym oraz utrzymaniem antyrosyjskich sankcji, może przyczynić się do jeszcze większego osłabienia Rosji i jej oddziaływania na Ukrainę.

Sprawy wewnętrzne

Ciekawie zapowiada się zmiana w zakresie takich aspektów polityki wewnętrznej jak gospodarka czy zwalczanie korupcji. W odróżnieniu od polityki obronnej i zagranicznej w tych kwestiach „Ze-ekipa” jeszcze przed pierwszą turą była pełna osób, które wydają się kompetentne do zajęcia odpowiedzialnych stanowisk. Nie można jednak wykluczyć, że obóz Zełenskiego będzie rekrutować kolejnych specjalistów, często z grona aktywistów.

Z wymienionych już przedstawicieli „Ze-ekipy” pewne jest, że Rjaboszapka zajmie się kwestiami zwalczania przestępczości, szczególnie korupcji. Tym zagadnieniom poświęcił znaczną część swej kariery zawodowej. 3 maja zapowiedział przywrócenie obowiązywania przepisów o odpowiedzialności karnej za bezprawne wzbogacenie się. Dla „Ze-ekipy” ważne są również zmiany w funkcjonowaniu urzędów antykorupcyjnych.

Kolejnym ważnym aspektem ma być odsunięcie ze stanowiska Prokuratora Generalnego niezwykle toksycznego polityka bliskiego Poroszence Ihora Łucenki. Ten wsławił się już wielokrotnie sabotowaniem śledztw przeciwko wielu skorumpowanym politykom, również tym otwarcie prorosyjskim, a także niekompetencją w zakresie znajomości prawa. Wątpliwe, by podejmował takie działania bez zgody swojego patrona w osobie Poroszenki. Danyluk i Rjaboszapka uważają usunięcie Łucenki za krok niezbędny w zakresie sanacji państwa. Pierwszy z nich nie widzi przy tym przeciwskazań, by Łucenko wrócił potem do polityki.

Niemały wpływ na formowanie polityki wewnętrznej będzie również miał doktor nauk prawnych Rusłan Stefanczuk. Ma się zająć kwestią reformy instytucji państwowych. To przede wszystkim teoretyk, podobnie jak Rjaboszapka, więc będzie się zajmował głównie działalnością prawotwórczą. Jest również głównym autorem programu ideologicznego zwycięzcy wyborów. Jeśli wierzyć Stefanczukowi, zna się on z Zełenskim jeszcze ze studiów, a do „Ze-ekipy” dołączył na prośbę aktora.

Reakcja Rosji

Należy podkreślić, że Kreml nie wygląda bynajmniej na zadowolonego z wyboru Zełenskiego i jego pierwszych deklaracji. Rosyjskie media powoli z zadowolenia zaczynają przechodzić do formowania złowieszczego wizerunku nowego prezydenta Ukrainy. Sytuacja zaczyna przypominać rozczarowanie Rosjan Trumpem.

Za przykład sygnałów niezadowolenia mogą posłużyć dwie sytuacje. Pierwszą są nerwowe komentarze czołowego prorosyjskiego polityka nad Dnieprem Wiktora Medwedczuka, w których zawarł oczekiwania prezydenta Rosji względem Zełenskiego. Drugą jest zignorowanie przez Putina nowego gwaranta ukraińskiej konstytucji podczas rozsyłania pozdrowień z okazji zakończenia drugiej wojny światowej w Europie.

***

Przy bliższym zapoznaniu się ze składem „Ze-ekipy” oraz deklaracjami jej członków można wyciągnąć wstępne wnioski co do kierunków polityki nowego prezydenta Ukrainy. Dotychczasowe działania obozu zwycięskiego wskazują na utrzymanie prozachodniego kursu oraz wykluczenie opcji zakończenia wojny „za wszelką cenę”. Wiele wskazuje więc na to, że panika urządzana w niektórych mediach była burzą w szklance wody.

Artykuł ukazał się w serwisie internetowym Nowej Europy Wschodniej

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną