Świat

We Włoszech faszyzm wraca na ulice

Włoscy neofaszyści od kilku lat regularnie organizują pielgrzymki do Predappio w środkowych Włoszech, gdzie urodził się Benito Mussolini. Ich wyjazdy, liczące obecnie już kilkanaście tysięcy osób, mają miejsce 29 lipca, w dzień urodzin dyktatora Włoscy neofaszyści od kilku lat regularnie organizują pielgrzymki do Predappio w środkowych Włoszech, gdzie urodził się Benito Mussolini. Ich wyjazdy, liczące obecnie już kilkanaście tysięcy osób, mają miejsce 29 lipca, w dzień urodzin dyktatora Brancolini/Fotogramma/Ropi via ZUMA Press / Forum
Publiczne czczenie pamięci Benito Mussoliniego i używanie dorobku faszystów jako pozytywnego punktu odniesienia staje się we włoskiej polityce niebezpieczną codziennością.

Wydarzenia, które miały miejsce we Włoszech 24 kwietnia, w Polsce przeszły niemal bez echa. Tego wieczora w Mediolanie rozegrano meczu półfinałowy pucharu Włoch, w którym stołeczne Lazio zmierzyło się z lokalnym Milanem. Nad Wisłą gazety odnotowały to spotkanie głównie z powodu słabszej niż zwykle dyspozycji Krzysztofa Piątka, napastnika Milanu i rewelacji sezonu w lidze włoskiej. Media na Półwyspie Apenińskim piłce nożnej poświęciły jednak dużo mniej miejsca. Show piłkarzom skradli bowiem tamtejsi neofaszyści.

Salut rzymski przed meczem

Przed meczem grupa ultrasów Lazio Rzym, znana z publicznego rehabilitowania włoskich faszystów z czasów drugiej wojny światowej, rozwinęła na Piazzale Loreto w centrum Mediolanu transparent z napisem „Cześć Benito Mussoliniemu”. Kiedy transparent został już w pełni upubliczniony, poszczególni członkowie grupy zaczęli wychodzić przed szereg i wykonywać tzw. salut rzymski w kierunku imienia włoskiego dyktatora. Oczywiście na miejscu szybko pojawiły się oddziały policji, które transparent zarekwirowały, aczkolwiek wiadomości o demonstracyjnym geście rzymskich neofaszystów błyskawicznie trafiły na czołówki serwisów informacyjnych na całym świecie.

Dla samych Włochów transparent ku czci Mussoliniego rozwinięty 24 kwietnia był też szokujący z powodu sąsiedniej daty w kalendarzu. Piłkarski terminarz zadziałał w tym roku na korzyść faszyzujących ultrasów. Dzień później, 25 kwietnia, cały kraj świętuje tzw. Festa della Liberazione, czyli rocznicę wyzwolenia spod władzy reżimu faszystowskiego. We Włoszech właśnie ten dzień – 25 kwietnia 1945 r. – uznaje się za koniec drugiej wojny światowej i początek budowy powojennej włoskiej demokracji. Wywieszenie transparentu gloryfikującego Mussoliniego na kilkanaście godzin przed tym właśnie świętem narodowym było nie tylko skutecznym sposobem na przykucie uwagi mediów głównego nurtu, ale też manifestacją siły współczesnych włoskich neofaszystów. Od kilku lat przestali być społecznym czy politycznym marginesem, ewoluując w kierunku ruchu coraz częściej i wyraźniej widocznego w debacie publicznej.

Anna Frank na koszulce

Mediolański transparent nie był zresztą pierwszym wybrykiem faszyzujących kibiców Lazio w ostatnich latach. W październiku 2017 r. zainicjowali akcję rozdawania naklejek przedstawiających Annę Frank, jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie ofiar Holokaustu, ubranej w koszulkę lokalnego rywala, AS Romy. Wówczas odpowiedzialność poniósł klub, ukarany za zachowanie ultrasów grzywną 50 tys. euro. Władze Lazio zorganizowały też wyjazd edukacyjny do Muzeum Auschwitz–Birkenau dla 200 swoich kibiców, a włoska federacja piłkarska w ramach inicjatywy „Nie dla antysemityzmu” rozdawała przed meczami piłkarskimi egzemplarze dziennika Anny Frank.

Co więcej, wielu z aresztowanych 24 kwietnia ultrasów Lazio było już wcześniej notowanych przez policję. Spośród ośmiu, którym ostatecznie postawiono zarzuty zakłócania porządku publicznego i propagowania ideologii faszystowskiej, niemal wszyscy byli zamieszani w handel narkotykami, kradzieże, wymuszenia i karani grzywnami za rasistowskie okrzyki pod adresem czarnoskórych sportowców. Jeden z nich okazał się być z kolei nie tylko wpływowym ultrasem, ale też będącym pod obserwacją policji podejrzanym w sprawie o zabójstwo. Na tym jednak kończy się zdecydowana reakcja władz państwowych na problem odradzającego się na włoskich ulicach faszyzmu.

Politycy bagatelizują problem neofaszystów

Komentując zajście z 24 kwietnia, Matteo Salvini, włoski wicepremier i lider skrajnie prawicowej Ligi, stwierdził, że wywieszenie transparentu było jedynie „zamieszaniem wywołanym przez 14 idiotów, których policja błyskawicznie zidentyfikowała”. Zaraz potem pogratulował służbom mundurowym szybkiej i skutecznej reakcji. Z kolei Massimo De Rosa, szef regionalnych struktur drugiego z rządzących koalicjantów, Ruchu Pięciu Gwiazd, nazwał wydarzenia z Piazzale Loreto „niegodną prowokacją”. W podobnym tonie wypowiadali się też pozostali politycy obozu rządzącego. Transparent ku czci Mussoliniego był dla nich niefortunnym, jednak wciąż pojedynczym zdarzeniem, do którego nie ma sensu dorabiać głębszej ideologii.

Włoscy liderzy polityczni konsekwentnie odmawiają zobaczenia aktów neofaszyzmu jako elementów większej całości, coraz intensywniejszego trendu panującego w tamtejszym społeczeństwie. Rzymski salut przed nazwiskiem dyktatora czy naklejka z przerobionym wizerunkiem Anny Frank ma bowiem te same źródła, co odmawianie czarnoskórym włoskim sportowcom prawa do reprezentowania kraju czy krytyka włosko-egipskiego rapera Mahmooda za wygranie krajowego festiwalu w San Remo z „niewłoską”, bo odnoszącą się do pryncypiów islamu, piosenką. Oceniać je z kolei należy w tych samych kategoriach, co wydarzenia z 3 kwietnia, kiedy ponad 200 zwolenników ruchów neofaszystowskich zebrało się w dzielnicy Torre Maura na przedmieściach Rzymu, wszczynając zamieszki w proteście przeciwko przeniesieniu w te okolice Romów z innych części kraju.

Czytaj także: Jak Mussolini sztukę dotował

Neofaszyzm coraz bardziej widoczny we Włoszech

Włoscy neofaszyści są grupą niezwykle zorganizowaną, która dawno wyszła już z politycznego cienia. Od kilku lat regularnie organizują pielgrzymki do Predappio w środkowych Włoszech, gdzie urodził się Benito Mussolini. Ich wyjazdy, liczące obecnie już kilkanaście tysięcy osób, mają miejsce 29 lipca, w dzień urodzin dyktatora. Prawica na Półwyspie Apenińskim rehabilituje też myśl polityczną samego Duce. Jego prawnuk, Gajusz Juliusz Cezar Mussolini, startujący do europarlamentu z list Braci Włoskich, swoją kampanię wyborczą chciał rozpocząć od publicznego odczytania eseju, który jego pradziadek napisał na cztery ręce wraz z jednym z głównych ideologów faszyzmu we Włoszech, Giovannim Gentile. Sam Salvini zresztą w ubiegłorocznej kampanii wyborczej wielokrotnie wypowiadał się o Benito Mussolinim w samych superlatywach, przywołując m.in. udane inwestycje infrastrukturalne faszystowskiego reżimu.

Neofaszyzm staje się we Włoszech coraz bardziej widoczny. Wyszedł z cienia, przestaje być stygmatyzowany. Jego obecna twarz ma konkretne nazwiska, twarze, etykietki. Rośnie on w siłę przy wyraźnym przyzwoleniu obecnego rządu. Ani Matteo Salvini, ani drugi z wicepremierów, Luigi Di Maio, nie widzą w faszystowskich prądach ani niczego złego, ani przede wszystkim zagrożenia dla ich własnych formacji politycznych. Podobnie jak w innych krajach – na Węgrzech, do pewnego stopnia też w Polsce – włoska władza wciąż jest przekonana, że ma nad radykałami pełną kontrolę. Wydarzenia takie jak to z 24 kwietnia w Mediolanie czy zamieszki z Torre Maura sugerują jednak, że może być to osąd bardzo mylny.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną